Zostawiają nas, gdzie mogą…

Zostawiają nas, gdzie mogą. I jak im przyjdzie do głowy. Bo nie jesteśmy potrzebni. Bo się zestarzeliśmy. Znudziliśmy się. Za wiele jemy. Wyprowadzają się i nie chcą nas brać ze sobą. Albo po prostu jadą na urlop.

Wyprowadzają nas z domu i zostawiają na ulicy. Wywożą i wyrzucają w lesie. Niekiedy przywiązują do drzewa albo słupa. Na smyczy. Na sznurku. Na drucie. Niekiedy tuż przy drodze albo przy ulicy. Czasem gdzie indziej.

Ktoś przywiązał psa przy samych torach kolejowych. Pociągów przejeżdża tam mnóstwo. Czego chciał ten bezogoniasty? Żeby pies wpadł pod koła? Żeby zdechł ze strachu? Gdy trafił do schroniska, był kłębkiem przerażenia. Do dziś, a minęło już trochę czasu, nie wyłazi z budy!

Ostatnio zdarza się, że przyprowadzają psa pod schronisko i przerzucają przez płot. Właśnie znalazł się taki szczeniaczek parę dni temu. Siedział przy ogrodzeniu zastrachany, ledwo dyszący.

Nie komentuję tego wszystkiego. Co tu komentować? …

Inni bezogoniaści natomiast biorą nas do domu. Piszę tutaj o nich cały czas. A gdy nie mogą nas wziąć, to pomagają w inny sposób.

Nasi bezogoniaści wymyślili akcję „Zabierz psa na spacer”. Przychodzi wielu. Wyprowadzają nas, dają rozprostować kości i pobiegać. Ślicznie! Niech ta akcja trwa jak najdłużej i jak najwięcej wielkich serc odwiedza schronisko.

Jeszcze inni dzwonią tutaj i informują, że gdzieś błąka się bezpański pies albo kot. Wtedy nasi jadą i zabierają takie zwierzę. Zdarza się, że ten, kto dzwonił, stoi, pilnuje psa i czeka na przyjazd naszych bezogoniastych. Tak jest najlepiej, bo przecież pies – nie słupek. Rusza się. Teraz jest tu, a za chwilę trzy ulice dalej i znaleźć go nie można.

Ale zdarza się i tak, że ktoś telefonuje, informuje o bezpańskim psie, nasi jadą i okazuje się, że psa nie było. Ot, dowcip taki. Śmieszny, haha!…

Albo informują, że przy sklepie ktoś uwiązał psa. Tyle, że ten, kto uwiązał, zrobił zakupy, psa odwiązał i poszli sobie do domu. A nasi biegali godzinę po osiedlu i szukali. Gdyby informator poczekał z godzinę, przekonał się, czy pies jest porzucony, czy tylko zostawiony na chwilę, byłoby lepiej.

Dziś krótko i niezbyt wesoło. Za następnym razem będzie weselej. Teraz… No właśnie, idą do mnie. Pójdziemy na spacer…

Zaraz, chwileczkę, tylko schowam laptopa…

Wrredaktor Cygan

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *