No, no no… co to się w maju z psami dzieje!

No, no no… co to się w maju z psami dzieje! Trafiła się nam psia miłość. Niejedna! On ma na imię Zorro i jest husky, pomieszanym trochę, niestarym, a ona, Tesa, husky – miłą suczką po paskudnym wypadku, przez co ma teraz sztywną łapę. Oba młode. W schronisku ze dwa-trzy miesiące… Wzięte z ulicy w mieście.

Mieszkają osobno, w dość odległych kojcach, więc zwykle się nie widzą – dopiero gdy razem trafią na wybieg. Wtedy nadrabiają zaległości. Gdyby był konkurs na najlepiej bawiącą się psią parę, wygraliby go zdecydowanie. On gania ją, potem ona jego, potem ganiają łapa w łapę… Tarzają się w trawie, liżą nawzajem, albo leżą obserwując świat i ziejąc, i coś tam do siebie warczą… Posłuchałabym ale jakoś nie wypada…

Albo Rita i Skoczek! Rita jest piękną suczką, mieszanym labradorem z czarną, jedwabistą sierścią, a w schronisku siedzi już ze sześć lat. Naszych bezogoniastych lubi i jest miła. Obcych unika i wycofuje się. Natomiast Skoczek jest chyba o rok młodszy i o rok krócej przebywa z nami. To mieszaniec teriera szorstkowłosego z czymś tam, grafitowo-popielaty, nie za duży. I bardzo żywy: oczekuje niecierpliwie odwiedzin bezogoniastych, na ich widok zabawnie podskakuje w miejscu – stąd zresztą jego imię…

Te dwa psy od pewnego czasu mieszkały razem w kojcu. I pewnego dnia Rita poszła do adopcji. Na wieś. Miała do dyspozycji dobrą budę, duże podwórko i miłych, starszych bezogoniastych. Cieszyliśmy się, że dobrze trafiła… Tylko Skoczek się nie cieszył. Siedział osowiały w kojcu, łeb do ziemi, ogon pod siebie… Na wybiegu wiercił się niespokojnie, węszył, szukał, a potem, zamiast biegać, kładł się na trawie i leżał….. Nasi bezogoniaści kręcili głowami ze zdumieniem. Niektórzy pierwszy raz w życiu widzieli tęskniącego psa… A po tygodniu telefon od tych bezogoniastych, co wzięli Ritę. Suczka nie wychodzi z budy, nie je, kontaktów z nimi unika. Byli zdziwieni i nie rozumieli, o co chodzi: przecież psu niczego nie brakowało, ani ludzkiego ciepła, ani żarcia, ani terenu do biegania! Pies powinien być szczęśliwy, a nie jest! Może chory?…

Nasza bezogoniasta zaraz pojechała do tamtej wsi. Rita ucieszyła się na jej widok i co prędzej wlazła do samochodu. I wróciła do schroniska. Nie widziałam jeszcze psa, który tak goniłby do swego kojca! I do Skoczka!…

I znowu są razem, we własnych budach, we własnym kojcu. Znów razem chodzą na spacery i na wybieg. Pełnia szczęścia. Wzdychamy tutaj, żeby się znalazł ktoś, kto weźmie do siebie oba psy. Bo rozdzielać je szkoda! Nie potrafią żyć bez siebie…

A to Sara i Roger.

On jest silnym, krótkowłosym owczarkiem niemieckim, potężnie zbudowanym psem, od pięciu lat w schronisku. Trafił tu jako psi podrostek. A ona to mieszanka owczarka niemieckiego z czymś… Czarno umaszczona, ze ślicznym pyszczkiem. Bardzo mądra suczka. Chyba jedna z najmądrzejszych w schronisku. Roger opiekuje się nią w kojcu. Jest czujny i uważny. Zaraz wyczuwa nadchodzących i od razu staje w wejściu dbając, by nic złego się nie stało. Pięknie się w swoim kojcu zgadzają. Jeszcze nie słyszałam, żeby warczeli na siebie. Na wybieg też, oczywiście, chodzą razem.

Wreszcie Saszka i Albert. Ostatnio stworzona para.

Dwa mieszańce, przypominające owczarki niemieckie. Bardzo podobnej maści: jasnozłotej czy żółtobrązowej… Trochę to zależy od światła. I oba spokojne, dojrzałe, zbliżone wiekiem. Mają pewnie po siedem, osiem lat. Nieadopcyjne psy, jak to się mówi. Ona ma bardzo chore stawy i porusza się z trudnością, a on, kiedyś odtrącony przez bezogoniastych, najchętniej siedzi w budzie i nie wyłazi. Długo mieszkały w osobnych kojcach.

Ale ostatnio bezogoniaści stwierdzili, że skoro są już takimi dwoma odludkami i takie są podobne do siebie, niech zamieszkają razem. Dostały obszerny, podwójny kojec. I to był strzał w dziesiątkę! Od razu zaakceptowały swoje towarzystwo i bardzo się ożywiły. Teraz często wychodzą z bud i leżą razem, wygrzewając się na słońcu. Na wybiegu jest podobnie. Chodzą sobie dostojnie, bawią się spokojnie, albo drzemią w trawie. Jeszcze jedna para, którą trudno byłoby rozdzielić…

A jeszcze Spajdi i Arnie, Roy i Sonia… Można by pisać i pisać o tych psich miłościach. I to nie tylko w maju…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *