– Hedar! Musisz tutaj leżeć? Drzwi nie można otworzyć, jak moi kochani Biurownicy wejdą??
– ooo Doooogu, no się podniosę zaraaaz….
– Jesteś najwolniejszym psem pod słońcem!
– a ty najbardziej czepialska!
– a ty najmniej się słuchasz!
– bo ty ciągle musisz gadać! Najwięcej masz do powiedzenia!
I tak sobie kulturalnie dyskutowaliśmy… i ciągle naj… i naj… W schronisku jest dużo psów naj… Jakby przyznawali nagrody, to sporo by psów dostało! Noc się skończy kiedyś, więc każdego psa pod kątem „naj…” nie mogę opisać, ale chociaż kilka…
Nagroda dla największego akrobaty wędruje dooo… LECIKA!
Lecik jest niewielki, ale taka ilość szaleństwa zmieściłaby się w kilku psach. W kojcu skacze po sufit i Wolontariusze muszą uważać, bo ta pchła potrafi skorzystać z wolontariuszowego mrugnięcia okiem i HYC, już jest za kojcem, na wiacie, już pędzi przed siebie, byle biec, byle pędzić, byle czuć wiatr w otwartej paszczy! Dlaczego akrobata? Lecik bardzo lubi oglądać swój kojec z wysokości pracowniczej głowy. Po prostu bezczelnie ładuje się Pracownikowi na bark i chłopina nie dość, że musi posprzątać, to jeszcze musi wysłuchiwać do ucha „na lewo! jeszcze tam w rogu troszkę jest! i miseczka krzywo!”.
Kolejna nagroda – najlepszy aktor! Wędruje dooo…. TUPETA!
Widzicie te oczyska? Kiedy ktoś podchodzi do tego krowiasto-ubarwionego psa, to widzi te wielkie GAŁY. I malutkiego, skulonego w sobie Tupecika. Tak słyszałam, bo ja jak podejdę, to najlepiej widzę właściwie jego pazury…. No w każdym razie – jest malutki pieseczek za kratkami. Kiedy jednak już się do niego wejdzie, przywita, zapnie smycz i wyjdzie… Nie wiem, może w kojcu ma jakieś powietrze mniej świeże, czy coś, ale jak już jest poza kojcem, to nagle jest całkiem słusznej wielkości, z długaśnymi nogami Tupetem! No powiedzcie, czy to jest ten sam pies?
…no właśnie…
Teraz dziwna kategoria. Właściwie jest to nagroda przenośna, ale niedawno dostał ją jeden pies, więc wspomnę. Nagroda dla najbardziej nowoczesnej stylizacji! Otrzymuje ją DREDU.
Prawda, że szał!? Jaa to bym najbardziej chciała loczki… ale Dredu akurat wybrał… dredy. Znaczy jego właścicielka raczej zdecydowała za niego, ale coś nam się wydaje, że ona miała inne zajęcia niż opieka nad swoim psem. Został zabrany z ulicy jak próbował się dostać do jakiejś panienki, ale ona chyba w hipisach nie gustowała… Jak już trafił do nas, to usłyszał, że w takim porządnym Schronisku nie przystoi taką fryzurę mieć nieporządną! I chciał czy nie chciał – został zapakowany do samochodu i zawieziony do SPA. I teraz wygląda tak:
Przystojny… i sam był zdziwiony, że ma brązowe łapy! I pewnie mu te kudełki odrosną takie ładne i będą rozwiane na wietrze…. ach….
Na koniec będzie tytuł, który powinien być najczęściej przechodzący! A niestety od kilku lat statuetka stoi w budzie jednego psa… tytuł najdłużej siedzącego w schronisku psa należy do Rity.