Szczenięctwo to piękny czas. Podobno, bo ja już właściwie nie pamiętam, jak to było. Na pewno jednak byłem rozkosznym małym łaciatkiem… Każdy wie, że spoooorooo dwunożnych, kiedy myśli o psie, to właśnie pojawia im się w głowie taki niezgrabny, mięciutki i grubiutki szczeniorek. Im mniej niezgrabny, im bardziej pychol poważny, tym coraz mniej ludzi o niego pyta…
W schronisku wszyscy wiedzą, że jak czterołapek ma kilka, kilkanaście tygodni, to ma największe szanse na znalezienie domu. Później, jak już człapie zwierz kilkadziesiąt tygodni po świecie, to szanse mu maleją… Jak ktoś chce młodego psiaka i ma do wyboru ciapciucha w wieku 8 tygodni i podrostka w wieku 8 miesięcy, to raczej ten pierwszy będzie zaraz siedział na kolanach czekając na podpisanie umowy.
Trafiają do nas takie podrostki. Bywa, że nie pojadą do domu zaraz po przyjeździe. Bywa, że nie jadą do domu też w ciągu tygodni… W schronisku uczą się wszystkiego od innych psów, a „ich” ludźmi są wolontariusze i to oni właśnie uczą ich tego, co wolno psu, a czego nie, od nich czerpią energię i to ich wypatrują te szczenięce oczka, szczenięce serca się nimi wypełniają.
Jako kilkumiesięczny szczeniak, trafił do nas Xander. Takie to było niewiniątko…
Nieosierścione to jeszcze, mina niewinna, przestraszooooneee to też było okrutnie! Do zdjęcia się trzymał, ale jakiś czas nie można było do niego dotrzeć. Trafił do nas z innymi szczeniorami, im się jakoś udało… Prędzej czy później rozjechały się do domów, gdzie uczyły się ufać dwunożnym. Xander musiał nauczyć się w schronisku… Tutaj zmężniał i wyrósł… Sierść mu się zagęściła, teraz się błyyszczyyy jak psu… tego… znaczy jak psu miska!
Tak! To ten sam Xander! I wciąż tak samo bezdomny… Teraz już ma 2 lata. Jeszcze jest młody, jeszcze się nauczy masy rzeczy, jeszcze tyle przed nim! Tylko czeka na najważniejszą w życiu szansę… Xander uwielbia ludzi, po wybiegu szaleje z psiolaskami, nie jest za duży, nie jest za mały, taki w sam raz, do kochania, do spacerowania, do biegania… Nudno z nim nie będzie na pewno, i wątpliwości nie ma co do tego, że przeleje na swoich ludzi całe psie uwielbienie!
Na przekonanie się, co naprawdę znaczy „wyjazd do domu” czeka też Bija. Bija trafiła do nas jako kilkutygodniowa, śmieszna psiolaska.
Nawet szybko została adoptowana! Tylko się okazało, że jak nasi pojechali ją odwiedzić, to zastali to…
Tak, na tym sznurku jest właśnie nasza Bija. Ktoś stwierdzi: „miała chociaż schronienie”. Taa… na głowę może nie kapało, ale zadu nie było gdzie posadzić, nie mówiąc już o reszcie ciałka. W środku było WSZYSTKO co nie kojarzy się z legowiskiem. Pełno starych mebli, cegieł i śmieci. Bija dorosła, dojrzała, a ogrodzenia na posesji nie było… Właściciel nie był chętny do zmiany warunków, przecież wszystko było w porządku! Oj tam, szczeniaki będą, co za problem, się rozda czy inne rozwiązanie się znajdzie… Przecież na głowę jej nie kapie, może się schować pod dach!
Ech… Bija wróciła do schroniska przerażona i smutna. Bała się dwunożnych, zwłaszcza mężczyzn. Nasi jednak cuda potrafią zdziałać i teraz Bija nie pamięta o tym, co było. Jest wesoła, radosna i… kudłata!
Oooooch ja to bym za taką… wodził wzrokiem, bo bym nie nadążył przecie ganiać… Bija jest niezwykła. Ilość pozytywnej energii, jaką ma w sobie jest niesamowita… I kto mi powie, dlaczego żaden dwunożny jeszcze się w niej nie zakochał na zabój? Na tyle, żeby ją zabrać do domu, do najprawdziwszego domu, gdzie nigdy już nie zostanie skrzywdzona i zostawiona sama sobie?
Czeka Bija i czekają też nasi, trzymają kciuki, żeby wreszcie jej się udało, żeby wreszcie zrozumiała, co może znaczyć słowo „dom”.
Nie tylko one czekają tak u nas. Jest ich więcej, tylko te jeszcze czekają „krótko”, chociaż niebawem zaczną przekraczać cienką granicę „młodości”…
Jest na przykład Radian…
Kiedy do nas przyjechał, został oceniony na kilka miesięcy, ale to było… już prawie pół roku temu. Za jakiś czas będzie obchodził urodziny, stanie się dorosły, już nie będzie mógł być w kategorii „szczeniaki”…
Albo Wuńka.
Ma już prawie rok, czeka 3 miesiące na swojego człowieka… Wesołe, przyjazne, przyjacielskie, pełne chęci do nauki, pełne młodzieńczej radości, gotowe do wyruszenia w świat i uczenia się go! …wciąż czekają na szansę…
Nasi też powtarzają, że te szczeniakowate szczeniaki to nigdy nie wiadomo, jak duże wyrosną, że jak ktoś chce na pewno mieć niewielkiego psa, to żeby wybrał podrostka albo dorosłego. Z małego szczeniaka może wyrosnąć owczarek, a duży może urosnąć tylko kilkanaście centymetrów tylko. Nigdy nie wiadomo. Czasami są ogłoszenia: „szczeniaki po małej mamie!”. Oj, wiedzcie, że jak tato był duży, to szczeniaki mogą jednak odziedziczyć wzrost po nim, po mamie dziedzicząc na przykład tylko klapnięte ucho! A potem zamiast wielkiego psa do stróżowania zacznie wyrastać ledwie pies do kolana, a pieseczek, który miał być jorkiem, zacznie niebezpiecznie przekraczać wysokość „do kolana”… I co potem…? Potem za drzwi…?
Schronisko to nie miejsce na wkraczanie w dorosłość… Czekają te „prawie roczne” i z niepokojem patrzą na każdego młodszego od nich psa… Wiadomo, że bardziej przyciągną wzrok…