Sezon strumykowy otwarty!

Dawno nie pisałam, więc dziś JA. Larsi.
Ciepło się robi coraz częściej i co prawda nie wiem, jak będzie rano, ale wczoraj do wieczora pogoda była piękna! Już raz napisaliśmy (chyba Dżokej…) o smażeniu się w słońcu i akurat tego dnia było pochmurno… I wychodzi, że niewiarygodni jesteśmy! …i wstyd…

Zatem uprzedzam, że mnie natchło na ten wpis, bo było ładnie, pięknie, cudownie i jutro nawet, jak tak nie będzie, to trudno, wczoraj było.

Wracając do tematu, którego jeszcze w sumie nie podałam, ale co-nie-co już widać po tytule – dzisiaj będzie o najsuperowszym miejscu dla niektórych psów schroniskowych i pewnie nie tylko! To miejsce zwykle się odwiedza już pod koniec spaceru, bo tak akurat wychodzi na trasie. To takie miejsce, gdzie można poskakać, przeskakiwać, taplać się, pływać, moczyć brzuchy, łapy, nosy, grzbiety, chlapać! Zgadliście – chodzi o strumyk! Czyste szaleństwo się tam zwykle odbywa, bo wolontariusze dobrze wiedzą, który zwierz lubi zamoczyć łapeczki, a którego tylko spróbuj chlapnąć kropelką, to się spojrzy z odrazą…

Moris zdecydowanie należy do tych szalonych strumyczkolubnych! Właściwie to nie wiem, czego on nie lubi, bo gdzie by się nie pojawił, to wszędzie wszyscy się zaczynają uśmiechać! …tylko nikt między tymi uśmiechami nie powiedział jeszcze „Zabieram cię na zawsze!”… Może to będzie jutro…? Oto Moris!

Było o nim na blogu nie raz i nie dwa, bo do wielu tematów pasuje. Za patyczkami pogoni, do kurdupsielków się zalicza, złego humoru to chyba nigdy nie miał. Z nim nie można się smucić. Dużo miejsca też w domu nie zajmie, ale serce wypełni w całości! To już jego trzecia wiosna w schronisku… Zdecydowanie za długo już u nas mieszka… I wcale nie widać po nim, że ma osiem lat, może pyszczek siwiutki ma, ale w środku wciąż ma 2 lata, nie więcej. Jak Moris czuje się w strumyczkowym otoczeniu?

Psiantastycznie! Razem z nim jest na filmie Graba, która też czeka nadal na dom…

Kto marzy o owczarku, ale miejsca nie ma tyle? Elisza będzie idealna!

Taka buro-brązowo-owczarkowa, aaaleee sięga nieco powyżej kolana. Czyli nie tak wysoko. Ogonka niestety nie ma, ale taka już do nas przyjechała, musi merdać tym, co ma… Elisza ma energii za pięciu, więc chętnie ją wybieguje i wyszalejuje na wybiegu. Za patykami pogania, pluszaki potarga, czasami na spacerach też pobiega, jak jaki wolontariusz jest biegający. To też będzie trzecia wiosna Eliszy w schronisku, ale już ja wiem, że jest jej lepiej u nas niż tam, skąd przyjechała… Nie oznacza to, że ma tutaj mieszkać do… nooo dooo… do starości! Przecież ma dopiero 5 lat, czyli jest jeszcze właściwie młoda. Ludzi uwielbia wszystkich, każdego polubia właściwie od razu, bo jaki miałaby powód, żeby ich nie lubić? 

Co Elisza lubi w strumyczkach?

Kręcenie zadkiem! Można ogonkiem pomachać i otrzepywać się, co jest całkiem śmieszne!

Dalej mamy Dadka, który bardzo nieśmiało zawitał do nas…

…ale jak widać, już jest lepiej! A przynajmniej na spacerkach. Zadbany się taki błąkał, więc pewnie miał właścicieli, ale gdzieś mu się zgubili. Szkoda, że jeszcze się nie znaleźli, bo Dadek czeka i wypatruje niecierpliwie… Na spacerkach jest całkiem fajny, chociaż może do wielkiej wylewności trochę brakuje. Jeszcze będzie lepiej… Chociaż ja tam osobiście bym wolała, żeby jednak zanim do schroniska przywyknie – znalazł dobry dom…

Dadek ma swój sposób na strumyk:

Taki trochę „Szybko przelecę, to nikt nie zauważy, a potem powiem, że to nie ja robię te ślady, bo mnie przecież nikt nie widział!”. Całkiem jest śmieszny, prawda?? …i nikomu taki pocieszny Dadek nie jest potrzebny…?

Na koniec bonus! Bonus, bo o tej psiolasce było niedawno, więc nie będę za dużo o niej pisać. Chociaż w sumie… Hepi potrzeba domu szybciej niż później…

Hepi jest nieduża, szczuplutka, bo się do niej choróbsko przyplątało… Zwykle wygląda na smutną, ale pcha się dwunożnym pod ręce, aż wstyd! Ja się na przykład nie pcham, ja staję i się przypatruję, kto sam wpadnie na to, żeby głaskać… Ale wtedy to wiecie, sam dwunożny mnie po polikach drapie, jego wybór!

Hepi w strumyku pracuje ciężko…


Widzicie? Za malirorację się wzięła! Ma…melinorację… meeeliooraaacjęęę…. o, tak dobrze. Dba bardzo, żeby zwierzaki mogły też po łokcie się taplać, nie po same nadgarstki. I usuwa wszelkie przeszkody, żeby nikt nie złamał girki. Porządna z niej psiolaska! A to wszystko za jeden psismak!

Jak ktoś chce mieć super psa, któremu smutki niestraszne, bo nawet tego słowa nie zna, to niech przyjedzie do nas poznać któregoś strumyczkoluba, co to ich wyżej opisałam! Zakocha się na pewno, a potem podpisanie umowy to już tylko momencik! …wszyscy czekamy… niektórzy od dawna…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *