Miki, Elfik i… przyjaciele!

Brzmi jak tytuł bajki, prawda? Może to i bajka… Chociaż w sumie to dwie. Może i będą mieć dobre zakończenia… Na pewno będą mieć! Muszą! Jednak, jak w większości bajek, tak samo i tu – musi być element grozy, straszności, niepewności i wstrzymania oddechu…

Miki imię dostał całkiem urocze, jak na psa z małej miejscowości. Nie jest Azorkiem, Burkiem, Reksiem ani Dżekim. Został Mikim. Ładnie. Sam w sobie też pewnie był ładny! Był… Do spania dostał budę z ula, do towarzystwa miał kolegów, którzy mieszkali w domu. Nie było nawet tak źle!

Od czasu do czasu coś zaswędziało, to się drapnął koło ucha albo za łopatką. Potem znów swędziało, ale dziwnie bardziej. To się drapał więcej. Drapał, drapał, draaapaaał… Sierść wydrapywał, skóra się łuszczyła, a on drapał dalej. Bo swędziało potwornie! I już nie tylko za uchem, ale jeszcze koło oka, obok nosa, na łapie przedniej, łapa tylna też domagała się skrobania, podgryzienia, przetarcia, czegokolwiek, byle tak nie swędziało już!

Bajka to jednak okrutna i… nie dało się powstrzymać tego okropnego uczucia.

Jak już Miki nawet niezbyt miał siłę się drapać, pod furtką zjawili się nasi. Ktoś im powiedział, że tam się coś dzieje niedobrego! Kiedy poszli do miejsca, w którym spał, zobaczyli coś takiego…

Jakby się kto nie mógł rozeznać, to na tej płachcie szarej, te rude resztki futra, to Miki. Zostało mu tyle sierści, co na grzbiecie i kawałku ogona. Cała reszta to szara, spękana, łuszcząca się skorupka. Właściciel stwierdził, że przecież pies jest stary, to jak ma nie być łysy?!

…słyszałem, że dwunożnym faktycznie włos z głowy opada czasem i już nie odrasta, ale żeby u psa??? To jakiś fenomen! Naszych to nie przekonało… Ubrali białe, gumowe rękawiczki, zabrali psa w koc i powieeeźli od razu do psiowetów.

Ech… Psiowetowi opadły ręce. Zaraz jednak zabrał się do badania, bo przecież z daleka już było widać, że coś tu jest nie tak…

Szare płatki skóry, przetarcia, ranki, otarcia… Psa swędziało, psioweta i naszych też swędziało na sam widok! A na rękach rękawiczki, drapać się nie ma jak. Mogli przez chwilę poczuć się jak ten nieszczęśnik…

Już wiadomo, że na skórze ma wieeeluuu przyjaciół… Przyjaciele to jednostronni, bo nikt ich nie chce, ale oni przeciwnie – za wszelką cenę trzymają się skóry swojego wielkiego brata… Podsłyszałem, że na Mikim żyje świerzbowiec. Nie mam zdjęcia, ale guglnąłem i bardzo proszę, to te misie:

One są winne całej sytuacji. One też sprawiły, że nasi w biurze od razu rzucili się do zamawiania ochraniaczy na głowy, ręce, twarze, ubrania, buty i wszystko inne! Bo to takie paskudztwo, że nie przywiązuje się aż tak bardzo do jednego zwierzaka. Jak tylko mają okazję, to przenosi się na wszystko inne, co żyje, na dwunożnych też! A przecież nasi muszą pomagać też innym zwierzakom! Większość ma też przecież swoje czworonogi (chociaż akurat fotopsiokociografka ma też zwierza zupełnie bez nóg…) i nie mogą na nich nic przenieść, bo klops! A Mikiemu pomóc trzeba, nie ma innej opcji…

Dlatego kąpiel, czyli pozbywanie się tych małych misiów ze zdjęcia powyżej wygląda tak:

Grube rękawice owinięte taśmą, tak dla pewności. Do tego kombinezony, maseczki, ochraniacze na buty…. Potem wszystko idzie do wyrzucenia. I ci nasi się tak poświęcają… Gorąco takie, w takim plastiku jeszcze goręcej… I koło godzinki tego ubierania, potem skrobania Mikiego, moczenia, czekania, aż się przyjmie szampon, potem rozbierania…

Mikiego nie wolno miziać, głaskać… Tylko w rękawiczkach… Najważniejsze jednak, że już go mniej swędzi, to taka ulga!

I czeka Miki, na kolejną kąpiel, na kolejną miseczkę z jedzeniem, wizytę psioweta…

…czeka, aż odrośnie mu rude futerko…

Teraz inna opowieść. Pewni dwunożni biegać lubią. Dla kondycji, dla szczęścia, dla lepszego własnego czucia się. Kilka dni temu wybrali się też na taką przebieżkę… I tak biegną… i biegną… biegną, biegną… Aż nagle widzą małe ciałko między drzewami… Podchodzą, a tu pies! Mały, leżący zupełnie bez sił! Na głowie rana…

Zabrali żyjące, psie ciałko i pobiegli z powrotem. Potem pojechali do psioweta, a potem do nas. Dostał na imię Elfik. Bo z lasu, wiecie.

Elfika położyli na posłanku Aresa.

Psiaczek był zbyt słaby, żeby ruszyć łapą którąkolwiek, łebka też nie podnosił. Na szczęście, kiedy podsunęli mu miseczkę z jedzonkiem, to znalazł siły, żeby wszystko zszamać! Noo to jak głodny, to dobry znak!

Potem jednak nie było już tak różowo. Okazało się, że Elfik ma potrzaskaną miednicę, złamaną łapkę i jeszcze na brzuchu wystaje mu jakiś bąbel, czyli w środku się coś też porobiło… Psiowetka mówiła, słyszałem, że to jakaś przepieklina…

Elfikowi jest przykro, że tyle problemów narobił… Chciałby być zdrowy, a to się tak porobiło… Grzeczny jest, spokojny taki i robi wszystko, żeby jak najmniej przeszkadzać. Niezręcznie mu jest i to po nim widać…

   

A przecież nasi nigdy żadnemu psu nie powiedzą, że przeszkadzał, że za dużo problemów sprawił, że trzeba go leczyć za długo! Elfik potrzebuje pomocy i teraz wszystko nasi i psioweci robią, żeby mu się lepiej zrobiło!

…to jeszcze nie wszystko. Elfik też z lasu przyjechał z przyjaciółmi, ale innymi, niż w przypadku Mikiego. Elfik nie ma misiów, ale fasolki z nogami… To jest już zdjęcie dokładnie jego fasolek, nie internetowe:

    Te obrzydlistwa to nużeńce. Nie wiem, co jest paskudniejsze, czy świerzb, czy nużyca… Jedno i drugie lubi się roznieść, a mnie już i tak wszystko swędzi, chociaż nic na mnie na pewno nie przelazło!

I tak to, widzicie, się porobiło… Jak to można nie być samemu w biedzie, a być samotnym… Miki i Elfik wymieniają starych przyjaciół na nowych, którzy mają może mniej nóg, ale nie myślą tylko o sobie.

Nie wiemy, jak to było z Elfikiem wcześniej, ale jeśli ktoś celowo go pozostawił na pewną… no.. tego… bo przecież jeszcze kilka dni i gdyby nie ci biegacze, to nie byłoby o kim pisać… w każdym razie jeśli ktoś go celowo tak zostawił, to niech mu się Elfik śni po nocach do końca życia! Właściciela Mikiego niech wszystko swędzi, skrobie, za dnia i w nocy, i we wszystkich tych miejscach, w których nie sięgnie, żeby się podrapać! Nie będę klawiatury marnował na pisanie dalszych życzeń dla niego, nie warto… Ja już wiem, że Wy, Drodzy Czytaciele, mamroczecie pod nosem życzenia i klątwy…

…teraz musi być tylko lepiej… Przecież bajki muszą mieć dobre zakończenia!

…kciuki trzymajcie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *