Oczywiście, że cieszymy się na TWÓJ widok!

…to wcale nie chodzi o miski…. Wcale nie dlatego cieszą się jak głupki, kiedy widzą dwunożnych z kulkami albo innymi dobrami w michach….

…wcale…

To jest Skar. Przyjechał jakieś ze dwa miesiące temu i na wstępie każdemu przedstawił cały rząd własnych zębów… Czy ktoś chciał, czy nie chciał, to i tak pokazywał, łącznie z możliwościami rozwarcia paszczy… Co mu się tam we łbie pokiełbasiło – nie wiem. Może ta gromada kleszczy na nim za dużo mi krwi wychlała i potem tak bredził i majaczył z tego niedokrwienia… Jak widać wyżej – kleszcze mu wyjęli krew się uzupełniła, do głowy dopłynęła odpowiednio i już jest nieźle, a przynajmniej na widok miseczki!

…Rokiemu też wcale nie chodzi o te kawałki kurczaka z kulkami….

Nic a nic! Chłopak mało widzi ponoć (nasi twierdzą, że wcale), ale kto w to uwierzy patrząc na ten film? Każdy głodny wie, skąd wieje żarełko! Roki w tym miejscu, w którym kiedyś mieszkał (chociaż mieszkaniem nijak nie nazwę tej komórki z betonową podłogą i łańcucha pozwalającego wyjść dwa kroki za budynek…) miał do jedzenia jakieś resztki rzucone na ziemię. Jak go nasi odbierali, to akurat był rozpaćkany ryż. Bueee, widziałem zdjęcia i małom śniadania nie zwrócił, a przecież szkoda… Teraz się Roki cieszy sam niuch pełnej miseczki!

Niektórzy grzecznie całkiem czekają na swoją kolej, jak Purik:

Nasz schroniskowy lew… do kolana. Nawet nie w sumie. No, może mojego kolana, to tak. Łapki mu się ciągle trzęsą, to woli sobie poleżeć niż się telepać. Jak leży to jakoś jest dobrze…

Grzecznie też czeka Spacja…

Ona to tak wiecie, na damesę! Girka jedna na drugą, zalotne spojrzenie spod grzywki, fiufiurufiu… Spacja tylko udaje, że ostatnia do michy, że jakaś dieta, że coś… Jakby wstała, to próżno szukać wcięcia w talii, ale to z pewnością wina futra. Na pewno!

Na cichym zakątku jednak niecierpliwiej oczekują szamanka.   

Stamtąd się też wchodzi na dach do sierściuchy, co ma Gruba na imię. Mógłbym napisać, że do grubej sierściuchy, co ma Gruba na imię, ale będę miły i udam, że nie wiem zupełnie, dlaczego tak ją nazwali. Gruba ma swoje mieszkanko na dachu i jest najgłówniejszą sierściucholaską, która nie żyje nie w kociarni, a NA kociarni. Dosłowie wręcz. Tam ma też takie malutkie drzwiczki z jeszcze mniejszym otworkiem i tam ma swoje miseczki i posłanko. Miejscówka w dechę!

Tylko Axla nie może znieść, że miski Grubej tak wysoko stoją…

Elisza z kolei bardzo obrazowo pokazuje, że miska jest PUSTA:

Aż się obie łapki mieszczą i nie znajdują ani pół kulki, a chciałyby!

Niektórzy to mniej odważni, jak Bojka…



Bojka się bała wszystkiego i wszystkich, jak przyjechała. Tak się bała, że tych naszych frykasów dla niejadków i dojadków – kulek okraszonych kurczakiem – też się obawiała. Potem zamieszkała z psiumpelką i jest im raźniej. Teraz Bojka już jest Odważojką, bo się pcha na kolana aż miło patrzeć!

…nie wszystkie jednak psy się przejmują zbytnio tym, że taka przygoda ich spotkała schroniskowa….

Tooo jeeeest… golden. Niewątpliwie golden retriwer, ale jak on miał na imię… Choćbym miał kulek więcej nie dostać – nie przypomnę sobie. Krótko był, bo zaraz go odebrali, ale ten to się czuł jak na wczasach! Pełen luz i wygoda. Pewnie żadnej lekcji z tego pobytu nie wyniesie, tylko będzie opowiadał na dzielni, że spał na sianie i legowisko takie zabudowane, wygodne, z widokiem na las…

Takie to u nas rzeczy się dzieją, widzicie. Jedni sami proszą, innych trzeba prosić, jedni się cieszą na widok dwunożnego, inni na widok (albo na niuch!) miski, a inni jakoś wcale nie potrafią jeszcze. Jeszcze inni są na takich wakacjach, że „jaśnie dwunożny postawi strawę, a ja jak się wykokoszę ze sianka, to spożyję.”

Takie to u nas życie!


Na koniec uśmiech mój posyłam wdzięczny i życzę najwspanialszej niedzieli!

(…i czymajcie kciuki, bo podsłyszałem, że jak będzie wszystko najsuperowiej, to od jutra skończy się szlaban…. ale ciiiiiiichoooooooooo, bo się nie spełni…)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *