…SZCZĘŚCIE…

Dzisiaj będzie długo. Ostatnio było dużo na smutno, więc trzeba jakoś to zrekosnepować… Właśnie, jakoś tak. Poza tym o szczęściu można dużo, długo i barwnie. Mamy szczęście, że mieszkamy tu, gdzie mieszkamy, bo słyszeliśmy opowieści o innych schroniskach, tych takich… wiecie… nienajlepsiejszych… Są też super, ale są też takie, do których się wchodzi, rzadko się wychodzi, a często wylatuje… Tak więc dobrze, że mieszkamy akurat tutaj, aaleeee każdy z nas czeka na takie szczęśliwsze szczęście… I prędzej czy później prawie każdy się doczekuje…

Olek czekał kilka miesięcy. Z małego kociaka wyrósł na dorosłego kocura.

Długo był chory, trzeba było go kąpać i tak mu się podrosło. Przestał być puchatym kociątkiem, takim trudniej znaleźć dom. Udało się jednak…

Pozdrowienia z nowego domu przesyła Polar, kiedyś Olek. 🙂

Polar jest super kotkiem, kochanym i przyjacielskim. Nadal uwielbia bawić się myszkami i piłeczkami z dzwoneczkiem. Najchętniej ciągle by się przytulał i przybijał nam główkę. 🙂  Widać, że jest bardzo wdzięczny, że ma nowy dom i kochającą rodzinę. 🙂 Jesteśmy nim zachwyceni, stał się naszym najlepszym przyjacielem i każdego dnia cieszymy się, że podjęliśmy decyzje o adopcji. :)!!!!

Banda była fantastyczną psiolaską!

Znaczy źle się wyraziłem… Nadal jest! Tylko chodzi mnie o to, że my już wiedzieliśmy, że jest super ekstra, a psiolontariusze to się zakochiwali od pierwszego spaceru! Na swoje szczęście musiała jednak Banda trochę poczekać, ale kiedy już się doczekała….

Witamy Państwa całą rodziną 😉 Minął rok, odkąd zupełnie przypadkowo trafiliśmy z córką do schroniska. Choć raczej o przypadku nie może być mowy, kiedy w pierwszym spojrzeniu i pierwszym kontakcie z tak cudnym psem iskrzy między sercami 😉 Shira (wcześniej Banda) wypełniła nasz dom jeszcze większą radością i energią. To setki spacerów, leśnych biegów, wyjazdów, tysiące skoków, codziennych zabaw i pieszczot.

Shira jest bardzo aktywną suczką, szybko uczącą się komend, przyjazną i wesołą. Już po kilku dniach obecności w naszym domu czuliśmy się, jakby była z nami od zawsze. Cieszymy się, że mogła znaleźć u nas swoje miejsce 😉 Zakochani po same uszy, z wzajemnością po czubek ogona, przesyłamy wiosenne pozdrowienia i zachęcamy jak największą liczbę osób do odwiedzenia zielonogórskiego Schroniska i – jeśli to możliwe – adopcji tamtejszych zwierząt 😉 Pozdrawiamy!

Rzeczek, który miał kiedyś właściciela, musiał zamienić dom na schronisko…

Jego właściciel wiedział, gdzie swojego przyjaciela może znaleźć, wiedział, skąd go odebrać. Nie chciał, nie ma co szczempić ozora. Rzeczek znalazł lepsze szczęście!

Rzeczek vel Bilbo pozdrawia z nowego domu:) Bilbo jest bardzo posłusznym pieskiem. Jego stan zdrowia zdecydowanie się poprawił, co widać po tym, jak chętnie bawi się, skacze, biega, zaczepia nas. 🙂 Bardzo lubi aportować i wygrzewać się na słońcu. 🙂

Irmin trafił do nas po wypadku.

Wiadomo było, że oczy ma zielone, że pierwszy do miziania i że złamana łapa nie przeszkadza mu w ugniataniu dwunożnych przed ułożeniem się do snu. …tak czy siak ten koci ideał musiał trochę poczekać na swoją szansę, ale w końcu i dla niego nadszedł ten najważniejszy dzień!

Dzień dobry! Trzy miesiące temu adoptowaliśmy Irmina. Początki nie były łatwe, kotek miał problem z zaklimatyzowaniem się i przez 3 tygodnie całymi dniami przesiadywał za szafą sprawiając wrażenie ” obrażonego”. Wychodził nocą, gdy wszyscy spali. Po upływie tego okresu zaczął stopniowo oswajać się z nową rzeczywistością. Dziś po tamtym kocie nie ma już śladu. Irminek to cudowny,mądry kociak ,typowy kanapowiec, bezproblemowy,uwielbia głaskanie i bez problemu daje się wziąć na ręce, nawet się o
to upomina cichym miauczeniem. Gdy wracam z pracy czeka już na mnie pod drzwiami, żeby się przywitać i głośno mruczy z radości 🙂 Uwielbia kocie smakołyki, lubi się bawić. Bardzo żywo reaguje widząc jak ktoś je  i przybiega,żeby się z nim podzielić:) Jest naszym ulubieńcem i wniósł dużo radości do naszego domu, to po prostu koci ideał:) Imię pozostało bez zmian, jest dośc nietypowe, ale idealnie pasuje do naszego kocurka.Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych udanych adopcji

Bubę ktoś przywiązał niedaleko takiego miejsca, gdzie śpią dwunożni, którzy nie mają swoich adresów. Ktoś stwierdził, że Buba już też adresu mieć nie będzie… No i przeprowadziła się na nasz.

…i zaraz usłyszę jeden wielki wzdech zazdrości, bo patrzajcie, jakie teraz Buba ma życie…

Z nowego domu pozdrawia Buba.To już prawie rok od kiedy tu jestem ale przeżyć to ja miałam: po pierwsze fryzjer,potem kaszel kenelowy ale po kwarantannie to mnie zabrali na wczasy ale było zwiedzania, zapachów i duża woda której to nie za bardzo toleruję w przeciwieństwie do „mojego’ brata Rudiego – on też ze schroniska ale już zadomowiony bo od października 2010 roku.

Tandem to kolejny idealny psiumpel.

Idealny, który był jednak niewidzialny… Aż tu nagle dnia pewnego zamienił zwinięcie w rogalik w schroniskowej budzie na wygniatanie plecków na dywanie!

14 lutego to dzień kiedy ludzie obchodzą Walentynki. Dla mnie również okazał się on wyjątkowy, bo tego dnia otrzymałem najwspanialszy prezent – miłość i nowy dom… Przyjechała pani, która wzięła mnie na krótki spacer później nim się obejrzałem byłem w jej samochodzie. Nie rozumiałem co się ze mną dzieje. Po długiej podróży znalazłem się w jakimś miejscu. Z początku byłem trochę wystraszony, ale pozytywnie nastawiony do otoczenia. Szybko zaakacpetowałem nową sytuację i pokochałem nową rodzinę. Codziennie chodzę na długie spacery, które uwielbiam. Nie znoszę jak czasami moja Pani jedzie do pracy, a ja muszę zostać sam w domu. Nie cierpię samotności… Ale po nie długim czasie przychodzi mąż Pani i od razu czuje się lepiej bo znowu mam towarzystwo.Czasami odwiedza nas taka mała dziewczynka, z którą się bawię – wiem, że nazywa się Amelka. Zabawom i śmiechom nie ma końca. Codziennie walczę z lękiem separacyjnym i myślę, że jestem na dobrej drodze by go pokonać. 14 lutego udało mi się odzyskać to co kiedyś mi odebrano – poczucie bezpieczeństwa, szczęście i radość życia. Wreszcie odnalazłem kogoś, kto mnie kocha. Mam nadzieję, że moim kolegom i koleżankom ze schroniska również dopisze tyle szczęścia, co mi.

To, że mamy też psieciuchy i że jest wielkie zainteresowanie nimi, to jeszcze nie znaczy, że wszystko będzie w porządku, jak taki psiak podrośnie. Może się okazać za duży, za mały, za rudy, za kudłaty, za łysy… Dragon był takim maluchem.        

…jak dostaliśmy wieści, to odetchliśmy z ulgą…

Pół roku temu adoptowałam od was pieska. Dragon z dnia na dzień ma się co raz lepiej. Jest to bardzo energiczny i żywiołowy piesek, kochający i potulny. Jest oczkiem w głowie każdego domownika. 🙂 Uwielbia długie spacery, być drapany po brzuszku. Reaguje na komendy „siad” i ” daj łapę”.Lubi bawic się z innymi zwierzakami. Uwielbia dzieci i być głaskany przez każdego. Dragon zaklimatyzował się bardzo szybko w nowym otoczeniu. Mimo że nie jest malutkim pieskiem, zawsze śpi ze mną w łóżku. Jest to mój kochany przyjaciel. 🙂

Almo jest wielkopsem! I na schroniskowych zdjęciach prezentował się niezwykle dostojnie…

…ale czy w domowych pieleszach nie wygląda lepiej…? I wielkie posłanko się zmieściło!

Witam!!:) Almo zaaklimatyzował się z nowym otoczeniem właściwie juz na drugi dzień,chodzi bez smyczy słucha się reaguje na komendy umie siad i daj łapę, za dnia wyleguje się na tarasie,ma bardzo dużo terenu do biegania wiec nie interesuje go świat za ogrodzeniem domu,rano z luna ma obowiązkowy spacer po lesie ze względu na wysoki poziom testosteronu;)później juz jest spokojny we wtorek jest umówiony na kastrację,jesteśmy mega szczęśliwi,ze mogliśmy mu dać dom,zreszta zachowuje się tak jakby juz tu mieszkał od dawna. Pozdrawiam Darek

Jakiś czas temu napisałem też o Bakomie.

Takie to było wystrachane, takie „pasztet zostaw, ale ty idź!”… Nie wiedziałem wtedy, że ona nawet zębami kłapnęła na kogoś… I właściwie zaraz jak napisałem o niej, to została adoptowana! I to nie przez kogo innego, jak przez tą kłapniętą! Ech… Jak jest teraz…? A tak:

Imię Bakoma już zostało, ale reaguje również na wszelkie zdrobnienia. Bakomiś została członkiem naszej rodziny dokładnie w południe 19 marca. Możliwe, że gdyby nie ”Kataliczny Pocałunek” ze swoją aktualną właścicielką to siedziała by do dziś w schronisku przestraszona, nie dając do siebie podejść (no chyba, że z smakiem).
Już drugiego dnia z rana witała swoją właścicielkę piszcząc ze szczęścia tak jakby wiedziała, że od teraz będzie lepiej. W pierwszym kontakcie z nieznaną osobą cała zastyga i stara się ukryć gdzieś. Jednak na domowników reaguje bardzo pozytywnie. Powoli przyzwyczaja się, również do pana i nawet ostatnio leżała sobie na jego kolankach. W ogródku bawi się ze swoją psiostrą Kajką. Większość swojego dnia spędza na łóżku schowana w poduszkach swojej pani 😉 . Powoli zaczyna się otwierać na innych ludzi, ale przed nami jeszcze daleka droga (no chyba, że z paróweczką to kocha i nie ważne czy to pan czy pani). Można powiedzieć, że to spotkanie było zapisane w gwiazdach była to miłość od pierwszego dziabnięcia 😉

Elfik został znaleziony w środku lasu. Chudy, z chorobą skóry, dziurą w głowie i połamanymi kosteczkami…

Cud, że ktoś dojrzał w mchu takie chuchro. Elfik jest maciupeńki! Mieszkał u nas dość długo, musiał się wykurować porządnie, za to kiedy wreszcie wyjechał do domu…

Witam!Minęło już trochę czasu i chyba czas najwyższy opowiedzieć, jak się miewa Elfik. Początki nie były takie łatwe. Elfik, którego finalnie nazwaliśmy Prezes, miał mały problem z zaaklimatyzowaniem się, o czym świadczą między innymi pogryzione drzwi 😉

Teraz, po czasie Preziu poczuł, że nasz dom, to też jego dom. Idealnie wpasował się jako członek naszej rodziny. Maluch skrywa ogrom miłości. Świetnie dogaduje się z naszym pierwszym psem, również adoptowanym ze schroniska, nie odstępują się na krok! Jesteśmy bardzo wdzięczni pracownikom schroniska za wspaniałego członka rodziny! Pozdrawiamy, Paula, Grzesiek, Bimber i Prezes 🙂

Historia Suri to jedna z wielu pocieszających historii, że czarny sierściuch też ma szanse…

Takie to było mikre, jak do nas przyjechało! Tam, skąd przyjechała, nie miała łatwego życia… Mali dwunożni ją przeganiali, a nie raz dostała też pewnie butem czy coś…….. Na szczęście jakimś cudem nic jej się nie stało. Potem sporo podrosła, pewnie trzeba było wyleczyć, bo widzę na zdjęciach, że dwunożna w rękawiczkach, to pewnie Suri też kąpiele nie ominęły.

…na szczęście pewni dwunożni wcale nie przejęli się pechem czarnego kota, a Suri stała się jednym z najszczęśliwszym sierściuchów na świecie!

Dzień dobry, Cóż mogę powiedzieć – Suri się już zadomowiła, z każdym dniem nabiera coraz wiecej pewności siebie. Mała łobuziara z niej. Na początku trzymałam ją osobno od dziewczynek – widziały się i słyszały, ale nie mogły sobie nic zrobić – ponieważ żadna strona nie wykazywała wielkich niechęci i zapędów zaczepkowych po 3 dniach zdjęłam barierkę. Suri niczym „szpieg z krainy Deszczowcow” wychodzila ze swojej bazy przeczesywać resztę włości – wychodziła i syczała jak tylko zobaczyła dziewczyny. Gdy czuła się niepewnie – wracała szybciutko do „bazy”. Na zabawki reagowało dzieciątko dziwnym spojrzeniem „co ty ode mnie chcesz człowiek”. O kocimiętkę bardzo chętnie się ocierała, a teraz już śmiga mały 'polownik’ po całym mieszkaniu goniąc swoją ofiarę. Lubi się wygrzewać na balkonie i latać za muszkami, wspinać na szafy i ganiać za dziewczynami. Bardzo lubi kocie mleczko i smakołyki. Teraz już się nawet nie przejmuje czyja miska – jest coś smacznego to się częstuje. Wspina się na szafy i na ich skrzyneczki pozawieszane na ścianach. Jeszcze leczymy oczko – jest już o niebo lepiej, oprócz kropelek dostała jeszcze antybiotyki bo cały czas miała wysięk (na szczęście już nie brunatny). Nie lubi tych zabiegów, ale jest bardzo dzielna. Z początku bała się kontaktu, ale powoli robi się z niej mały pieszczoch, nawet przychodzi sama na głaskanie – tylko nie daj boże człowiek brać na ręce – płaczu wtedy co nie miara. Wygląda maleństwo na szczęśliwe. Czekam tylko żeby była już całkiem pewnym kociątkiem, ale myślę że ze spokojem troszkę więcej czasu i będzie z niej mała Amazonka. Pozdrawiamy serdecznie, Ola i Suri (dziewczynki też pozdrawiają)

A na koniec kilka słów o Łatku…   

Łatek nikogo nie interesował… Wyszedł zza płotu, poszedł się przejść, pożarł się z jakimś psiumplem, pewnie o psiolaskę i wrócił cały pokiereszowany, z pogryzioną szyją i uchem. Nikt się nie zapytał, jak się czuje, czy coś go boli, nikt go nie wziął do psioweta, nikt… Łacio w schronisku doszedł do siebie, wyzdrowiał, osierścił się porządnie, poczekał trochę i…

Witamy serdecznie, przesyłamy kilka zdjęć naszego Łatka. Łatuś jest psiakiem bardzo otwartym i przyjacielskim. Aż się nam serce kraja jak przychodzimy do domu a tam Łatek ze szczęścia skacze pod sufit 🙂 Piesek śpi z nami, bo uwielbia się przytulać, ma dużoooo spacerków i ogólnie widać, że jest szczęśliwy. My jesteśmy dumni, że przywróciliśmy mu wiarę w człowieka. Łatek jest bardzo grzeczny zarówno w domu jaki i na spacerach, bardzo dobrze dogaduje się z naszym drugim psiakiem Maksem. Bardzo się cieszymy że mamy go w naszej rodzinie. Może nie powinniśmy go tak rozpieszczać :):) ale chcemy mu wynagrodzić stracone lata, należy mu się. Pozdrawiamy, Sara i Adrian oraz Łatuś 🙂

Ach… miło tak szczęście pooglądać, chociażby czyjeś… Swoje ogląda się najlepiej, ale czy każdy z nas będzie mógł…?

2 komentarze

  1. Super historie, oby więcej takich szczęśliwych zakończeń! 🙂

  2. Bardzo budujące. Też wzięłam kota. No i jest super 🙂 Pozdrawiam! R.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *