Dla niej przebierają leniwymi łapkami.

Trochę mi się wydaje, że jutro nie będę mieć głowy. Tak coś czuję… Bo dzisiaj będzie o takiej osobie, która się broni wszelkimi odnóżami przed tym, żeby o niej pisać, ale słuchajcie – musiałem. MUSIAŁEM. Się dowiecie zaraz, dlaczego i sami przyznacie, że trzeba było. I koniec.

Bo gdyby nie ona, to to wszystko by się nie działo tak sprawnie. Bo gdyby nie ona, to ja tak naprawdę nie wiem, czy one by aż tak pracowały nad tym, żeby była z nich dumna. Nie robią tego dla całej armii pracowników i wolontariuszy, którzy też mają swój udział w walce o sprawność tej trójki. Robią to w ogromnej mierze dla niej. Widziałem, jak bardzo się cieszą na jej widok, jak błyszczą im się oczy, jak same chodzą łapki, chociaż takie kiepskawe są. Widziałem, jak Bajer ze wszystkich sił stara się stać prosto, jak Loza przebiera przednimi girkami, jak Bati za całą trójkę staje przy kratach i przekazuje reszcie „teraz poszła prosto! Skręciła teraz! Czekaj, bo wraca! IDZIE! Wciągajcie brzuchy!”.

Każdy dzień zaczyna im sie wspólnie. Każdego dnia ta dwunożna laska wstaje skoro świt (a zimą jeszcze jest ciemno!) i przyjeżdża do nas (znaczy do nich, ale do nas, do schroniska), i budzi całą ferajnę. Owczarki mieszkają w pomieszczeniu ogrzewanym, śpią na kołderkach porozwalane na całej podłodze, o:


Ta głowa na dole to Loza, obok śpi Bati, a wyżej widzicie największego niedźwiedzia w okolicy – Bajera. I im się już paszcze uśmiechają po przebudzeniu, bo i ona się zaraz szczerzy do nich i zaraz słychać „Słoneczko”, „Kochanie” i takie tam. Łoooo, każdy by się cieszył z takiej pobudki!

Później przychodzi czas na toalety wszelakie, bo i kocyk wymieni ta nasza dwunożna, jak trzeba, i obmyje, kto się upaprał w nocy… Loza nie chodzi wcale, Bajer trochę, więc może im się zdarzyć… I pretensji nie ma żadnych! Dalej słoneczkuje do każdego z uśmiechem, a oni ją trącają misiastymi łbami i ślipia wgapiają z wymalowanym podziękowaniem…

Najlepsza część poranka to i tak spacery! Cała trójka wychodzi, każdy osobno, bo każdy ma potrzeby inne i każdego inaczej trzeba ogarnąć… Bati najwięcej korzysta, bo ona wychodzi za każdym razem. Jej pilnować nie trzeba, ona się sama pilnuje i usłuchana jest, i grzeczna, i w ogóle jest owczarkiem, więc to zobowiązuje! Właśnie ona wychodzi jako pierwsza, ale też nie na długo, bo i ona ma te tylne girki leniwe… Może właśnie przez nie ją oddali…?

Bo Bati miała już dom dawno temu, potem trafiła do nas, potem znów dom i znów wróciła… A ona jest owczarek-owczarek! Z dowodem w uchu podobno, takie ploty chodzą! Ona nie pamięta, czy ją dziarali, ale coś mnie się tak obiło, że nasi tak mówili. Tylko ogona nie ma, bo się tak stresowała, że z tej zgryzoty go sobie dziamlała za bardzo i tak trzeba było… Ona z tych owczarków niskozadziastych i może dlatego tak jej te łapki się uginają, a przecież Bati wcale za dużo nie waży.

W każdym razie Bati wychodzi pierwsza na małe kółko. Potem wraca i już się cieszy, że zaraz wyjdzie na kolejne, z Bajerem! Bajera trzeba wcześniej tylko trochę rozciągnąć…


…a potem założyć butki…


…i już można iść! Niedźwiepies ma różne dni. Czasami chodzi mu się lepiej, czasami gorzej ciut, ale przecież ze swoją dwunożną laską, to na koniec świata by poszedł!

…jakby go tylko co jakiś czas ratowała, żeby mu zadek nie klapł, a trzeba…

…i co jakiś czas poprawiać butki też trzeba…


To już są kolejne butki Bajera. Strasznie wielkie te giry ma, nie wszystkie na niego pasują, poza tym takie szuranie też je niszczy, a co ma chłopak zrobić, jak sił nie ma ani nerwów odpowiednio mocnych, żeby stopiszcze wyżej podnieść. No nic, no więc szura i niszczy butki, ale lepiej, że tak jest, niż jakby miał własne girki zdzierać.

Potem jest czas na spacer Lozy. Ona doskonale wie, kiedy jej pora jest, więc jak Bajer ma zdejmowane nastopniki, to Loza już się kłóci, że teraz jej kolej!

I wózek, który czeka już od świtu bladego w gotowości, o:

Ten wózek to został kupiony dzięki takiej firmie jednej z naszego miasta, która się nazywa K Inwestments. Oni jak się dowiedzieli, że jest potrzebny, to zaraz napisali, że kupią! I słów na wiater nie rzucili, bo wózek przyjechał i Loza mogła po wielu tygodniach wymaszerować na spacer… Wzrusz był!

W każdym razie Loza to tak sama się do wózka nie zapakuje, a że woli wracać niż wychodzić, to ta nasza dwunożna laska bierze ją na ręce i wynosi kawał od schroniska!

Ja nie wiem, jak ona to robi, skoro sama niewiele więcej chyba waży od takiego owczarka, a i też bardziej przypomina szczypiorka takiego niż siłacza… I to tak całkiem bez zadyszki i żwawym krokiem wynasza Lozuchę! Zresztą jak pies jakiś ze spaceru nie chciał wracać, to też po prostu hyc na ręce i dawaj do kojca! Czy to był jamnik czy owczar! Taka ta nasza jest, jakoś te mięśnie ma sonse…snonde… skondensowane (o!) jakoś w tych ramionkach, że niby nie widać, a dużo.

Jak już Loza zostanie przeniesiona na ten punkt załadunkowo-wózkowy, to następuje poskładanie psiolaski z kółkami…

…i wreszcie można maszero-jeździć. Lozie czasami idzie całkiem dobrze!

…a czasami nie, ale zależy od dnia, chęci, układu planet, kierunku wiatru, prędkości wzrostu trawy, wysokości słońca i takich tam niezwykle istotnych w świecie zwierząt rzeczy. Czasami naprawdę jest źle, smutno i zrezygnowanie… ale Loza może liczyć na wsparcie…

Każdy z nas potrzebuje się czasami tak schować, posłuchać bicia serca, które przecież w tej chwili bije dla nas tylko…

Bati korzysta trochę inaczej, ona tak na strzeżąco. Zad do drapania przystawia, ale na około obserwuje! Pisałem, owczarek z niej najowczarkowszy!

Jak już Loza przejedzie samodzielnie przez furtkę i przywita się z psiumplami z kojca obok…

…to może wracać do siebie. Kilka dni temu dostała w prezencie takie super-ekstra posłanko, na którym będzie jej miękciej!

Z posłanka korzystał inny owczarek, ale już odleciał tam, skąd się przylatuje już tylko po to, żeby nosem trącić w nocy, kiedy burza i straszno, podłogą skrzypnąć, sapnąć przy kładzeniu się, spojrzenie wbić przy krojeniu mięsa… tylko kiedy dwunożni to poczują i się odwrócą, to go nie widzą, ale on jest… Owczarek odleciał, posłanko zostało i teraz Loza ma prawdziwe łoże księżniczki!

Potem ta dwunożna laska leci po miseczki z kulkami do jedzenia i po te drugie kulki, co leczą. O ile Bajer i Bati zjadają je jakoś bez marudzenia…

…to Loza oczywiście zjada po jednej mięsnej kulce z boków miseczki, żeby tylko nie liznąć, chociaż letko, leczącej tabletki!

Już ją dobrze znają, więc ta nasza dwunożna pilnuje i tak czy siak kończy się na tym, że trzeba użyć bardziej bezpośrednich zachęt…


Po szamanku zbieranie miseczek iii… koniec!

Tak mijają dwie godziny…

Dwie godziny każdego dnia z samego rana, skoro świt, a zimą po ciemaku jeszcze. I nie ma dosypiania, nie ma drzemania – ta nasza dwunożna laska wstaje i pędzi do owczarków. Każdego dnia. I do tego jeszcze dochodzą niektóre popołudnia, kiedy to Bajer z Lozą, Tajfunem i Torro jeżdżą na rehabilitacje – wtedy też zwykle przyjeżdża i szykuje zwierzaki do ćwiczeń, a potem jeździ z nimi do rehapsilitantki i ma wszelkie ich dolegliwości i informacje o stanie łapek w małym palcu…

(na tym zdjęciu jest też Dwunóżka, o której pisałem! Marzyła o pojechaniu na rehabilitację, HA!)

…i tej pomocy nie da się ocenić… Pewnie, że miałyby posprzątane i byłyby czyste i nakarmione! Ale pracownicy mają tyle swojej pracy, że nie daliby rady dwie godziny poświęcić na ten jeden kojec, żeby każdy zwierzak wyszedł na spacer, jeszcze w butkach i na wózku… A każdy taki spacer to dodatkowa rehabilitacja, dodatkowe ćwiczenia, kolejne maciupeńkie kroczki w stronę sprawności czy chociaż lepszego samopoczucia, czy żeby ogólnie było jednak lepiej niż gorzej. Każdy taki spacer to trochę więcej mięśni, lepiej nerwy biegają w łapkach czy w tym słupie z kręgów. Dlatego to tak ważne jest i dlatego ta cała praca tej naszej dwunożnej laski jest taka niesamowicie ważna i dlatego tak bardzo chciałem o tym napisać, bo przecież ze świeczuszką szukać takiej…

Nie wiem, co się dzieje w innych schroniskach, kiedy są tam takie zwierzaki, jak Bajer czy Loza. Czy ktoś walczy o takiego zwierzaka na wózku? Na pewno w wielu schroniskach tak, na pewno w wielu schroniskach też wielu ludzi się tak poświęca, ja wiem, że tak jest. Nasi psiolontariusze w tym drugim schronisku sami urządzili dyżury na gotowanie rosołku dla jednego starszego psiego dziadka, żeby go wzmocnić, i tak jeździli codziennie z garnuszkami! W ilu jednak po pierwszym problemie ze wstaniem zwierzaka się żegna na zawsze…?

…a u nas jest Matkopsiostra od Leniwych Łapek, która każdego dnia dźwiga, przenosi, oklepuje, masuje, podszczypuje, podnosi… i wciąż z uśmiechem, i wciąż słoneczkuje i kochaniuje do nas wszystkich… Mogłaby drzemać w domu jeszcze dwie godziny przed swoją pracą, a ona zanim się wbije w elegąskie ubranko i stukające butki, przychodzi do nas w dresie i się utytłuje po pachy same i robi to dla nas…

Dla siebie na pewno też, bo oddając górę miłości i cierpliwości, zostaje zalana tą wyjątkową energią i wdzięcznością, ale niczego nie oczekuje. Nawet nie wiem, czy faktycznie się domyśla, że to piszę, a cholipcia, może się nie spodobać, bo ona tak jak cicho wchodzi, cicho pomaga, cicho biega po placu z miseczkami i kocykami, tak samo cicho wychodzi i udaje, że jej wcale nie było, a to się samo…

A to nie się samo i ja chcę to wreszcie powiedzieć – DZIĘKUJEMY, Wyjątkowa Dwunożna Lasko walcząca z leniwymi łapkami! Bo bez Ciebie, to wiesz… Byłoby ciężko bardzo… I jak kiedyś będziesz mieć jakiś gorszy dzień, czy coś, to pamiętaj, że jesteś naszym Psiohaterem ♥


Z tego miejsca chciałem też nadmienić, że bez Waszej pomocy też będzie ciężko… Bo chłopaki i psiolaska zbierają co miesiąc na kolejne ćwiczenia. Co miesiąc różni dwunożni dorzucają takie monetki w płynie do zbiórek i owczarki mogą ćwiczyć dalej. Tak więc chciałem tak poprosić ładnie, żeby każdy, kto akurat może i ma wolne chociaż pięć złociszy, żeby je któremuś z nich dolał do zbiórki i do ćwiczeń. Zbiórki macie na takiej stronie specjalnej – Zbiórka na Burka. Jak klikniecie w to zdjątko, to Was przeniesie:

Loza, Bajer, Torro i Tajfun bardzo ładnie proszą i ja już dziękuję w ich imieniu!

7 komentarzy

  1. Brawo! To wspaniałe i budujące, ze sa tacy ludzie! Wyjątkowa Dwunożna Lasko, jesteś tez moją bohaterką!

  2. masz chyba największe serce pod słońcem że tyle go oddajesz tym futrzakom dziękujemy za to !!!!!

  3. Szacun i wielkie podziękowanie dla tego dwunożnego anioła ❤❤❤
    Dziękuję , że jesteś dwunożna lasko ???

  4. …jestem pod wrażeniem!!

  5. Super ludzie super zwierzaki…

  6. Właśnie znalazłam Waszą stronkę. Dwunożna Lasko – DZIĘKUJĘ, że jesteś.

  7. Słów brakuje i ze smutku nad chorymi łapkami, ale też ze szczęścia, że jest ktoś kto pomaga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *