Co to będzie!

Ufff, już możemy Wam napisać, bo słyszałem, że wszystko zaklepane i podpisane…

NASI ZOSTAJĄ!

Leon! Leeeooon, słyszysz!?!?

…..się znalazł… MODEL od ośmiu boleści! Takie ważne rzeczy się dzieją, a ten się wykłada w najnowszym ubranku, żeby pokazać 548 strój tej zimy…

A to przecież takie ważne! Tylko ja tak zacząłem od środka….

Chodzi o to, że mieszkamy sobie w schronisku, w którym kierownikują NASI i są z nami juuużżż ooood…. ładnych kilku lat. I co jakiś czas to miasto, w którym sobie mieszkamy, ogłasza konkurs na to kierownikowanie u nas. No i w zeszłym roku też był konkurs, bo się kończyła.. ta.. no.. kademencja. I widziałem, jak nasz najgłówniejszy Brodziaty chodził i się drapał po tej sierści, co ma na twarzy, cośtam sobie też mamrotał między uśmiechaniem się do psiumpli, ale taki był smutniejszy jakoś mimo wszystko. Niektórzy inni też, ale skądże miałem wiedzieć, dlaczego? Psem jestem…

W każdym razie tak chodził, chodził, w końcu spojrzał na mnię, na Leona, na te wszystkie wiaty i razem z innymi stwierdził, że „przecież KTO, jak nie MY??”.

 – Widziałam, jak potem leciał do jeździdła, pewnie pisać pismo konkursowe!

 – Hę? Kto tu do mnię rozmawia??

 – No JA przecież. Do góry się patrzaj!

 – Oooo Grub…eeee…. znaczy HELENKA!

 – No… masz szczęście… 

 – Mam! I wszyscy mamy, bo nasi zostają!

 – Nie o to mnie chodziło….. ale nieważne. Oczywiście, że mamy szczęście, ale mnie specjalnie nie dziwi, że zostają. Przecież Brodziaty miał rację. KTO, jak nie ONI, dałby sobie radę? Przecież nie sztuką jest mówić, że powinno być tak czy inaczej. Sztuką jest tak to wszystko poprowadzić, żeby to się kręciło, działało i niczego nie brakowało… A wiem co nie co, przecież od wielu lat oglądam to wszystko z góry i słyszę to i owo… Ty wiesz, ile tutaj wszystkiego trzeba?? Ile słomy, ile żarła, ile puszek, ile wody trzeba przelać do ilu misek i na ile podłóg, do ilu żarówek prądu dostarczyć, ile tabletek rozdać dnia każdego, ile ich KUPIĆ?? 

 – Yyyyeee… no ja akurat wiem. DUŻO.

 – Ach, no przecież. Ty wiesz. Ale wiesz, ilu dwunożnych po prostu nie wie? To się większości wydaje, że doskonale sobie zdają sobie sprawę. A ja powiem – wcale nie! Wiadomo, ile trzeba na jednego psa, na dwa koty, bo tyle pewnie ma wielu w domach. A tutaj nas jest kilkaset, a tyle z tego przecież niezbyt zdrowych albo potrzebujących specjalnego traktowania, przecież jeszcze są potrzeb…..

……………………..

 – Matko suczko, no musiałem uciec do biura! Przecież nie będziemy się tutaj nad tym wszystkim rozwodzić, przecież bez przesady, przecież skoro był konkurs, to chyba miasto też daje monetki na nas, nie?

 – Tak trochę, ale nie do końca.

 – KTO mi się ZNÓW wtranca!?

 – No JA.

 – Co ZNOWU za JA!?

 – Tutaj, na dole.

 – Górna! Tego się nie spodziewałem po tobie! Ale co nie do końca? Przecież monetki dają.

 – Dają, ale nie wiesz, ile? Ja wiem, widziałam.

 – …się nie znam na cyferkach, psem jestem…

 – Ja sobie letko lizłam to i owo i umiem trochę. I wiem, że to, co dają, to by wystarczyło do wiosny, a nie do kolejnej zimy… 

 – ALE JAK TO!? Czyli co z nami będzie!?

 – Jak to co? Normalnie będzie, przecież to są NASI. ….nie patrz się tak na mnie, tak było zawsze, przejrzałam inne papierki i konkursy. Zawsze tyle dawali z miasta.  Noooooo moooooże teraz ciuteńkę więcej przyjdzie. I resztę nasi dozbierowywali sami. I teraz też będą musieli. 

 – Ale znaczy, że co… to ile brakuje…?

 – Nooo… jakby ci to wyjaśnić…. Ile dostajesz garści kulek na śniadanie? Trzy? No to tak, jakby ci sypali tylko jedną.

 – O MATKO SUCZKO!

 – Cicho, Aron, bo stróż przyjdzie! No i o te dwie brakujące garście to już musiałbyś sam prosić, ale nasi już to robią za ciebie. I to nie tylko karma, bo przecież te wszystkie leczące kulki, co to je Tabletkowe roznoszą, to też trzeba przecież brać skądś… 

 – Ale to nie do wyobrażenia!

 – Nie trzeba sobie wyobrażać. Wystarczy, że tak sobie założymy (czyli wyobrazimy w sumie, niech będzie), że jeden psiumpel zjada sobie tak średnio ze 300 gramów kulek dziennie. To zależy od wielkości i takie tam, ale nie będziemy tu rozwiązywać zadań z kilkoma niewiadomymi…

 – ……………….że z czym…………?

 – ….a no tak… nieważne, słuchaj mnie dalej. Wyobraźmy sobie, że te 300 gramów kulek dziennie na psiumpla. I załóżmy, że mamy 300 psiumpli w schronisku. To nam daje… Dziewi….tyś….eee….. 90 kilogramów dziennie. I teraz….. zakładając… znaczy wyobrażając sobie, że taka nienajgorsza, ale też nie taka super droga karma kosztuje… Sto złotych monetek za 15 kilogramów. I to daaajeee… 600 złotych monetek. Dziennie. Czyli w miesiącu potrzeba 18 tysięcy złotych monetek na samą karmę dla psiumpli i to baaaardzo letko licząc. A gdzie jeszcze sierściuchy? Gdzie te karmy specjalne, które musi szamać Lila czy Wandal? 

 – Jaaacieee, Góóórnaaa, jaka ty mądra….

 – Czekaj, nie skończyłam. Dolicz do tego ze dwa albo i trzy razy tyle na leczące kulki, za wizyty psio-i-kociowetów u nas i za wizyty nasze u nich, za te wszystkie operacje nagłe i nie nagłe…. I ja ci mówię, że to, co daje miasto, to już będzie za mało, żeby to opłacić… A skąd wziąć na wszystko inne…? Przecież jeszcze potrzebne są monetki na wyjazdy po te czekające przy drodze biedaki; na wodę, żeby płynęła z kranów do picia i mycia; na prąd, żeby na wiatach było jasno i żeby dało się myć kojce, i żeby nasi mogli pracować… A gdzie monetki dla pracowników za to, co robią dla nas? Przyjemność przyjemnością, ale coś jeść muszą i mieszkać gdzieś też… A śmieciuszki to za co się wywiezie? A za co się kupi te wszystkie ręczniki, rękawiczki, miotły, płyny, jak się skończą, a kończą się ot tak po prostu za pstryknięciem, bo zobacz, ile nas jest wszystkich i tych wszystkich podłóg do mycia każdego dnia? A jak nagle rurka pęknie gdzieś, jak nagle dach zacznie przeciekać, to przecież trzeba jeszcze mieć na remont! …a jak znów jakiś sierściuch kichnie, psiumpel kaszlnie i się to rozniesie…? Aaaarooon, Ty wiesz, jak wtedy monetki wypływają!?

 – GÓRNA! Nie mogę słuchać! To nas czeka zagłada!

 – Uspokójże się… Myślisz, że było inaczej poprzednio? Tak samo! Tylko nasi proszą, gdzie się da… I dzięki tym wszystkim dwunożnym, którzy dzielą się tym, co mają, się udaje. Ja nie chciałam straszyć, ja chciałam tylko uświadomić, że to nie jest ot takie hop-siup prowadzić takie schronisko, jak nasze, z tyloma zwierzakami……. Bo ja wiem przecież, że się niektórym wydają różne rzeczy, że to takie łatwe i że to nie problem mieć ot tak kilkanaście tysięcy złotych monetek na jakieś dodatkowe leczące kulki albo na karmę, która jest tak bardzo super, że kosztuje piętnaście razy więcej, co zwykła… A tu po prostu trzeba dozbierywać na zupełnie bieżące i codzienne rzeczy, a co dopiero na jakieś takie superaśne i specjalne…. Przecież to trzeba tak zrobić, żeby wystarczyło na wszystkie kilkanaście potrzeb, a nie wydać wszystko na dwie-trzy, a na resztę braknie.

 – Czyyyliii…

 – Czyli… czyli że jak nasi piszą (i my też), że bez pomocy dwunożnych nie damy rady i sobie nie poradzimy, to to jest tak ogromna i tak prawdziwa prawda, że boję się myśleć, co będzie, jak dwunożni przestaną myśleć, że to tak naprawdę-NAPRAWDĘ piszemy na poważnie…

– Ojejkujejku….. Mam nadzieję, że dwunożni nam pomogą, jak do tej pory…. Widzicie, potrzebne nam wszysko! Jak dacie karmę na przykład, to zostaną monetki dla pracowników albo na wodę! Albo na śmieciuszki! I dlatego też ta nasza strona – wuwuwu kropka zbiorkanaburka kropka peel – jest taka ważna…. Czytaliście, ile to trzeba mieć monetek na psiowetów…?

…to ja teraz na pewno nie zasnę… Po co ta Górna to wszystko tak wyjaśniała… Przecież ja teraz będę się martwić i pazury gryźć z tego wszystkiego… Czy to się tak uda tyle dozbierowywać…? A co, jak nie…?

…pomożecie nam, prawda….? Każdy po troszeczkę, nawet z jedną monetkę, może dwie i damy radę, prawda…?

Dobrze, że nasi zostają; dobrze, że i Wy jesteście z nami. Spokojniej mi…

…trochę…

A mogłem nie wiedzieć!


…pssssssttt….. I BRAWO NASI!


….ppppppsssssttttt…… A to też znaczy, że i blog będzie, jak był! Bo nie wiadomo, czy inni pozwalaliby pisać…. Także ten. My też zostajemy tu!

2 komentarze

  1. O matko! Nie wyobrażam sobie żeby nie było bloga?? ? Oczywiście że pomogę na ile tylko będę w stanie pomóc…?

    • Todzio groźnie zaszczekał, pokazał stare, krzywe zębiszcza i oświadczył, że nie będzie przychodził do nas na myziałki jak nie damy monetek dla jego psiumpli, bo on też był schroniskowy i wie jak to jest. Taki z niego szantażysta. No cóż, bez tych myziałek to nasze życie byłoby bardzo marne, a zatem damy trochę monetek na inne futrzasto ogoniaste. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *