Wielkie oczy ma strach…

Wielkie oczy ma strach… I nie sposób wytłumaczyć, że tak naprawdę, to właściciele tych ślipek mieli jednak dużo szczęścia…

No bo bywa różnie. Zawącha się jeden z drugim tak, że świata nie widzą poza tym i potem klops! Pańciostwa w pobliżu brak, żadnego zapachu znajomego, jeszcze tu coś hukło, tam stukło, łapki poniosły nie w tę stronę…

Później się ktoś zainteresuje, zagada przyjaźnie, pocieszy, że wszystko będzie dobrze i zadzwoni do nas. Nasi pojadą, wezmą takiego błąkającego się czterołapka pod pachę i na schroniskowym placu staje trzęsące się, przerażone chucherko. Jak to, o, tutaj:

Ani to budy nie zna, ani kulek nie zamierza do dzioba wziąć, ani wody się nie napije, bo może nieświeża… Stoi to takie na deskach w kojcu, wygląda jak ostatnia sierota i łypie wielgachnymi ślipiami na lewo i prawo, nawet nie odpowiadając na zaczepki z kojców obok.

Po tego czterołapa wyżej przyjechała pańcia. Zwierz mało nie dostał zawału ze szczęścia, bo w głowie już mu się wyobrażało, że jutro go na szubienicę powloką albo wsadzą do klatki z jakimś amstaffem i tyle będzie z jego oglądania świata! Wyjechał do domu najszczęśliwszy na świecie chyba w tamtym momencie czterołap z najszczęśliwszą chyba w tamtym momencie na świecie dwunożną…

To miętkie sierściaście owczarkowe psisko też przyjechało ze ślipiami jak kulki!

…ale ledwo nasi wrzucili na fejsa, że znaleziony, że tęskni, że czyjś na pewno, że czeka, to zaraz się zgłosili, odebrali i pooojeeechaaaał pewnie odsypiać przygodę straszliwą. Oby tylko teraz na krok nie odstępował! Kto to widział się tak nie pilnować! Wstyd! A potem przerażenie wielkie i oczy mało nie wypadną…

Jak JA bym miał dom taki super, jakiego jeszcze nigdy nie miałem, to bym się czymał swoich tak, że zawsze jakimś włosem chociażby musiałbym być przyklejony! Przecież taki dwunożny, co głaski rozdaje, miseczkę napełnia, jeszcze zabiera na spacery, to skarb największy!

Skarb… No właśnie… I dla tych skarbowych dwunożnych te zwierzaki też takim skarbem były. I one same może nawet nie wiedzą, jakie to najszczęśliwsze szczęście je spotkało, że tak właśnie wygląda ich życie….

Takie szczęście…….

…..

….bo…

…jak ja mam to napisać… jak mam po takich opowiastkach napisać o tych, którzy są dla kogoś niczym…. jak mam napisać o tych, którzy już są tak pogodzeni z losem, że w ich oczach za wiele już nie ma… jak mam napisać o tych, którzy mieli być tylko jakimś mało znaczącym, za to głośnym i groźnym dodatkiem, ale się nie sprawdzili, czy jak, więc można było o nich zapomnieć… Piszę tak w liczbie mnogiej i mogłoby się Wam może wydawać, że to tak sobie ogólnie zakończę. Otóż nie. Nie ogólnie i jeszcze nie koniec.

Jaka była jego historia? Dowiemy się? Nie wiem, nie chcę pytać, niech odpoczywa i zapomni. Jak to się stało, że nikt nie widział tego wcześniej…? Jak to się stało, że można tak po prostu nie mieć nic w środku, w sobie, żeby nie czuć NIC?

Jak ja go zobaczyłem, to mnie się łapy ugły. Dosłownie i w przenośni, aż siadłem na zad i mnie się wszystkie włosy podniosły wszędzie, gdzie mnie tylko rosną. Nagle zrobiło mi się wstyd, że ja tak kulek nie dojadam czasem albo innym razem się domagam byle czego, byle zeżreć. Nagle te wszystkie moje problemy o za cienkim kocyku na podłodze, o niewygodnej poduszce, o zabawce wżynającej się w łopatkę podczas snu zrobiły się takie….. zupełnie maluśkie i marne…. Nagle te przerażone oczy tych psiumpli odebranych przez pańciów zrobiły się tak mało przerażone w porównaniu do moich w tamtym momencie….

Nagle zmienił się świat, kiedy zobaczyłem JEGO.

Wiecie, jak wygląda doberman, prawda? Taki trochę jak Leon, ale ze dziesięć razy większy, smuklejszy, wytworniejszy i w ogóle -ejszy bardziej z każdej strony.

No… to teraz spójrzcie…

…..prawda…?

Przywiózł go jeden dwunożny, do którego się te kosteczki osierścione letko przyplątały na spacerze w parku. Ja nie wiem, czy tam jest kawałek jakiś mięśnia chociaż. Nie wiem, czy jak go nasi macali, to wymacali coś miętkiego tam. Jak ja się patrzę, to mnie wszystko boli i osopsiście bym się ogolił, żeby mu tylko jemu było miękciej.

A jemu gdzie tylko kosteczka wystaje, to dziura albo przetarcie… I tak sobie na początku pomyślałem, że może on się komuś zagubił jednak, może to dawno było, może akurat, może ktoś szuka….. Ale czy to by była taka sierotka, żeby nic nie znaleźć do jedzenia…? Żeby nie szukać pomocy wcześniej u kogokolwiek…? Żeby spać na czymś tak twardym, że się aż dziury robią…? I te pazury mnie zastanowiły, bo takie ma krótkie całkiem….

I tak mi się w głowie od razu pojawiło…… że może on miał pilnować jakiejś firmy czy domu… i może miał kojec z samym betonem… i może ani pół kocyka… i stąd te wszystkie przetarcia na każdym wystającym kolanie, nadgarstku, żeberku…?

Może miał być, tak jak na filmie, takim wielkim, groźnym dobermaniskiem bez ogona i z obciętymi uszami? Może samym wyglądem i szczekaniem miał odstraszać i być postrachem na dzielni…? …i może on był za dobry (bo u nas to owieczka całkiem!), może ktoś stwierdził, że pies głodny, to pies zły, a on ciągle był za mało zły, więc musiał być bardziej głodny….? I jeszcze bardziej głodny….? I tak głodny, aż przecisnął się gdzieś w końcu i zwiał….?

Nasi go nazwali Chudini, znaleźli mu ciepłe miejsce i dali kilka kocyków, żeby już te jego kosteczki się bardziej nie obcierały…  U psioweta też już był, pierwsze badania mu już robią, pierwsze maście i leczące kulki już ma zapisane… I chociaż wszyscy nasi już widzieli niejedno, to niejeden siorbnął pod nosem, mięchem rzucił czy palce w pięść mu się zwinęły przy mruczeniu zupełnie nienadających się do napisania słów…

Chociaż może to tak niepotrzebnie… Może Chudiniego ktoś szuka? Może faktycznie zaginął kilka tygodni temu? Może faktycznie to taka sierota, że ani pół kromki chleba nie znalazł…? Może te pazury to po prostu mu nie rosły przez ten czas….? Przecież to niemożliwe, żeby zupełnie świadomie, tak zupełnie-zupełnie specjalnie pozwolić na coś takiego………..

…..no przecież powiedzcie, że to niemożliwe jest…………….

Wielkie oczy ma strach. Chudini wielką ma tylko dumę. I wzrost wielki. O wielkiej niedowadze wspominać nie będę nawet. Ja bym chciał jednak kiedyś zobaczyć strach w oczach tego, kto mu to zrobił. Jeśli ktoś mu to faktycznie zrobił. Bo może nie. ….ale mi się zdaje, że tak………..

….i niech się boi, bo skoro wraca dobro, czasami podwójnie, to zło pewnie też… i niektórym oby wracało podziesiętnie…….

4 komentarze

  1. SZOK! Jestem w ogromnym SZOKU jak tak można? Aż nie wiem co napisać…powiem tylko Tak: Karma powraca. Niech wróci do tego „potwora” co temu psiakowi to zrobił, niech wróci po 20-sto kroć. A wtedy ja te kości co z niego zostaną to Cezarowi rzucę na pożarcie…dobra kończę bo już mi szok mija i zaraz zacznę TUTAJ mięsem rzucać…

  2. Aronku, niestety, możliwe. Ludzie to ch…e. I nie ma co też wierzyć w powracającą karmę, ch..e najczęściej mają się dobrze. Trzeba zmienić i egzekwować prawo, a nie liczyć, ze sprawiedliwy los sam wymierzy karę.

  3. Chudini, tak jak jego imiennik (tak, wiem, nazwisko pisane inaczej), uciekł ze straszliwej opresji…i niech Mu będzie już tylko lepiej✊ A ponieważ nie bardzo przemawia do mnie wersja „zaginięcia”, to napiszę tylko tyle: nie ma w języku ludzi cywilizowanych słów odpowiednich na określenie zachowania „wlascicieli” (tfu?) Chudiniego… Tak że ten… zdrowiej psie drogi, z nieocenioną pomocą tych dobrych ludzi?

  4. dopóki nie będzie tak,że posiadanie zwierzaka będzie wyróżnieniem i zaszczytem
    dla człowieka i nie każdy będzie mógł mieć kotka,pieska czy innego zwierzaczka
    za przyjaciela,a ludzie nie będą na tyle wyedukowani żeby zrozumieć że życie czy
    zdrowie zwierzęcia jest tak samo ważne i cenne jak życie człowieka,dopóki kary
    za złe traktowanie zwierząt nie zostaną zdecydowanie zwiększone najlepiej do
    takich rozmiarów jak za przestępstwa wobec drugiego człowieka, a ludzie nie nabędą
    takich przymiotów jak dobroć,miłość współczucie i wyrozumiałość wobec innych
    czy to ludzi czy zwierząt to niestety będzie tak jak w blogu zostało opisane i
    przedstawione i nie powinno się tego tak zostawiać bo przy takiej degradacji
    i zdziczeniu obyczjów czy zachowań będzie tylko gorzej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *