Dzisiejszy post sponsoruje literka O!

Co nas skłoniło do zajęcia się literką O? Oskar! Dlaczego właśnie on? Bo dostaliśmy maila, takiego najprawdziwszego maila tylko do nas od pewnej dwunożnej, która miała okazję przespacerować Oskara i podpowiedziała, żeby może coś o nim napisać kiedyś. Dlaczego kiedyś, skoro można od razu? Po co czekać, może akurat ktoś zechce go właśnie dzięki temu adoptować już dziś…?

Zabierajmy się więc! Oto główny bohater:

Trochę już mieszka u nas niestety i właściciela brak… Znaczy tego nowego, bo starego nie chcemy. Ani budy nie dał psu, ani pół chrupka nie sypnął, szklanki wody też nie przyniósł… Po co komu taki dwunożny?! Niech się zajmuje kwiatkami, w dodatku sztucznymi, a nie zwierzakami! Też coś… Oskarowi na początku nie było łatwo, bał się straszliwie, ale z czasem mu przeszło. Takich mamy psiolontariuszy! Teraz jest idealny dla każdego, co też nam właśnie ta dwunożna napisała. Przeczytałyśmy jeszcze, że czuła się, jakby z własnym psem spacerowała! Taki był oddany i pilnował, żeby się dwunożny nie czuł zapomniany, a przecież ledwo się poznali. Co jeszcze? Że taki grzeczny, że energii ma dużo, ale jednocześnie ułożony,  miziasty, do głaskania pierwszy, ładny, z mądrością w oczach… Długi był ten mail! A skoro ktoś robi tak dobre pierwsze wrażenie, to coś na rzeczy być musi przecież.

Jeden Oskar na jednego posta to trochę przymało, dlatego napiszę jeszcze o dwóch zwierzach na literkę O.

Orzeł też jest taki psiumplowaty bardzo.

Tu muszę wspomnieć, że Orzełek był adoptowany, ale potem to jakoś tak dziwnie było… Bo niby uciekł, a zaraz następnego dnia przypadkiem dwunożni wyjechali na całe święta i sylwestra, więc już nie mogli psa odebrać, a podobno kogoś przysłali po psa, ale nasi nikogo nie widzieli, ale nawet gdyby, to nikt nawet nie zadzwonił, żeby się ugadać jakoś, tylko jak nasi potem się skontaktowali to też zupełnie przypadkiem ci dwunożni akurat dzień wcześniej wrócili z wycieczki…  Takie to dziwne było wszystko, że ja to mało ogarniam, ale psiolaską jestem, to może za małą głowę mam. Tylko jakby mi się dwunożny zgubił, to bym jednak szukała rozwiązań przeróżnych, a nie tak jakoś letko machnąć ręką… Ach, nieważne, teraz Orzełkowi trzeba znaleźć domu takiego, w którym nie dadzą mu się zgubić. On jest jeszcze całkiem młody, całkiem przyjazny i całkiem stęskniony za normalnym domem. Jeszcze dużo się mu zmieści do łepka informacji i nauk, jeszcze jego ślipka dużo rzeczy zobaczą! …byle ktoś go chciał nauczyć i mu to wszystko pokazać…

Wam napiszę, że mi się psiumple skończyli, psiumpelek wcale na O nie ma, więc trudno, muszę sierściucha dać. Sierściuchę znaczy.

To jest Ornora.

…yyyymmm… może jednak by się pokazała z drugiej strony, bo jakoś tak… wrednowato…

……………..acha…. Dobra, to nie. Najwidoczniej ma taki twarzopysk. W każdym razie musicie mi wierzyć (znaczy nie musicie, ale jednak radziłabym), że Ornora to całkiem przyjazna i miziasta kocialaska! Wiem, że wygląda, jakby miała zamiar planować zagładę całego świata, ale zdecydowanie bardziej woli chwytać każdy wpadający do jej klatki promień słońca. Chociaż co ona sobie wtedy myśli, tego nie wie nikt… Ach, skończę być wredna i napiszę po prostu, że możecie mieć w domu przemiziastego sierściucha o jednym z bardziej oryginalnych wyglądów. A niech się goście boją! Wy za to każdego poranka już po samym spojrzeniu Ornory będziecie pewni, że to będzie dobry i pełen mruczanda dzień. …na pewno…

Trzy zwierzaki, trzy grzeczne i wszystkie trzy potrzebujące dwunożnych i domów jak… każde schroniskowce. Czemu macie akurat te wybrać? BO TAK! Potrzebny lepszy powód? Bo serce Wam mocniej zabije, jak poznacie je bliżej, bo akurat te wpadną Wam z oko, bo akurat i one tego potrzebują, i Wy, i już! A nawet, jak z nimi nic nie wyjdzie (bo przecież nic na siłę), to może innym się poszczęści…? Bo jak już u nas będziecie, to przecież nie wyjdziecie po minutach pięciu, po wizycie przy jednym kojcu, przy jednej klatce…

Szansę można jednak dać. Może poczujecie, że Oskar był Wasz od zawsze, może Orzeł zaczaruje Was uśmiechem, może Ornora odstawi takie mruczando, że klatka sama się otworzy, żebyście mogli ją pogłaskać…?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *