Co to za psiękna tradycja!

To już chyba trzecie Uszaste Święto na naszym blogu. Co za psiękna tradycja! Co dziwne – to nie wypada zawsze w ten sam dzień, bo to chyba zależy od jakiejś pełni pierwszej od czegoś i potem ileś tygodni trzeba znów odczekać, a potem jeszcze coś…. I po prostu którejś niedzieli budzimy się i PSTRYK! Uszy do nieba!

Tak też jest i dziś! Popatrzcie sami…

Dunia zwykle na zdjęciach wychodzi całkiem łysa, bez uszu. Ale nie tym razem!

Dunia to jedna z tych psiolasek, które mieszkają w schronisku zupełnie z niezrozumiałego powodu. Znaczy, żeby nie było – wszyscy MY powinniśmy mieszkać w domach, najlepsiejszych z najlepsiejszych takich, ale niektórym to nie można doszczekać do rozumu, że trzeba więcej ogonem merdać i zęby to schować jednak w paszczy, a nie pokazywać przy okazji każdej… Duni niczego nie trzeba tłumaczyć, ona po prostu wie, jak się zachować przy każdym i w każdej sytuacji. Chciałam napisać, że całkiem niedawno przyjechała, ale to już dwa lata! Właśnie stuknie za kilka dni, ależ ten czas leci… I nikt się w takiej przylepiastej Duni nie zakochał jeszcze, nikt nie zabrał jej na spacer, żeby zobaczyć, czy może będzie się razem fajnie dreptało, może coś interesującego opowie, może pokaże, że z nią to można iść i iść, i iść, i iść, i… Byle dalej od schroniskowego kojca, byle spacer zakończyć w domu ciepłym, miłym i wygodnym… Tego by ta psiolaska chciała najbardziej…

Cezar też dzisiaj w szpitalu obudził się ze zdecydowanie nieowczarkowymi uszami…

Ja wiem, że ta łapa to wygląda straszliwie, jakoś się to goi pomaluśku. Już o tym pisaliśmy wcześniej, więc tylko tak bardzo krótko wspomnę, że to jakiś rok temu, a pewnie i ponad rok się stało, że chyba był jakiś wypadek i Cezarowi zrobiła się ranka. Miała się zagoić sama, ale nie wyszło, więc cezarowy dwunożny zaprowadził owczara do psioweta, ale tylko chyba z raz, czy dwa… Potem przestał leczyć, bo poprawy nie widać, więc po co… I z rany pewnie niewielkiej zrobiło się to, co widać na obrazku. Cezar może na początku udawał groźnego, ale jest owczarkiem, aaa każdy wie, że to zobowiązuje! Rozdaje więc uśmiechy na prawo i lewo, ale i swoje zdanie ma, bo czemu miałby nie mieć… A jak już ma, to się nie boi go czasem wywarczeć, ale to tylko tak, dla jasności, a nie żeby się przesadnie kłócić. Oby to łapiszcze wreszcie przestało się wygłupiać i zaczęło się porządniej goić…

Myślicie, że sierściuchy zostały oszczędzone uszaście? A skąd!

Zebra się ciutkę załamała, jak zobaczyła swoje odbicie w szybie. „Kto mnie teraz zechce!?” – marudziła… Nie szło wyjaśnić, że to tylko jeden dzień taki w roku jest, a skoro wczoraj nie chciał jej nikt z jej typowym, sierściastym wyglądem, to może dzisiaj jednak ktoś ją zechce? Zebra musiała być kiedyś całkiem domowa, tylko albo się zgubiła, albo ktoś jej drzwi przed nosem zamknął i musiała zacząć sobie jakoś radzić. Nawet znalazła sobie miejscówkę i udawała, że wszystko jest w porządalu, ale dwunożni nie dali się nabrać. Zaraz się zorientowali, że ona jakaś taka mało podwórkowa… Mieli rację! Jak tylko Zebra zobaczyła kocyk, posłanko, kuwetkę, to tak odetchła z ulgą, że aż my w biurze usłyszałyśmy. To zdecydowanie jej bardziej pasuje niż jakaś komórka i spanie wśród narzędzi, czy co to tam było w niej… Czeka teraz sierściuszka na dom taki prawdziwszy i pewnie już sobie postanowiła, że nigdy nie da się zgubić…

Folt też domowy! …i też nie krył zdziwienia dzisiejszym wyglądem…

Te sierściuchy to takie mało zabawowe. Nie słyszałem, żeby jakikolwiek nasz psiumpel zamarudził, że zbrzydł, czy coś. A te to takie delikatne… A bo umyć ciężko, a bo kiepsko się wyłożyć na plecki, a bo w kłębek nie ma jak się zwinąć, a że w polowaniu przeszkadzają, bo nagle wystawać będą… Tak, na pewno myszki ze sznurka pouciekają… Ech… Trudno, muszą się dziś przecierpieć! Wracając do Folta. On też musiał być domowy, bo miał obrożę, jak do nas trafił. Może po prostu wyszedł sobie na codzienny spacer i ktoś go zgarnął zupełnie niepotrzebnie, a może i się zgubił, nie wiadomo. Wiadomo, że od kilku ładnych miesięcy nikt po niego nie przyszedł. A taki podobno fajny jest! Dwunożnych się nic a nic nie boi, jeszcze sam chętnie podejdzie i zagada. To przecież nie jest takie oczywiste u sierściuchów… Oby jednak ktoś stwierdził, że właśnie takiego pasiastego, burego kocura chciałby mieć w domu póki wiek jeszcze taki wczesny jest…

Taka to u nas jest coroczna magia, widzicie. Może zadziała, może natchnie, może ktoś się zaczaruje, oczaruje kimś z nas, może to będzie początek czegoś najpiękniejszego…? Czujesz już coś? Nie broń się, pamiętaj!


(my bez uszu, bo to zdjęcie wcześniejsze, przecież od tygodnia siedziałyśmy nad tym obrazkiem, nie zdążyłybyśmy tak z marszu, w ten sam dzień…)

Jeden komentarz

  1. Wszystkiego Dobrego Psiolaski. Super zdjęcie z pisankami?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *