Wolimy czekać na Ciebie 9 godzin niż całe życie…

Przecież wiem, że pracujecie wszyscy prawie. Przecież wiem, że i do szkoły się chodzi. Przecież wiem, ile może trwać jeden dzień w pracy, a jeszcze trzeba do niej pojechać i wrócić. Jeśli jednak myślisz, że skoro pracujesz tak normalnie, jak większość dwunożnych i przez to nie weźmiesz zwierzaka, bo właściwie to chciałbyś, ale tyle czasu będzie sam… to ja Ci powiem, że naprawdę wolimy przez większość dni w tygodniu czekać na Ciebie z utęsknieniem, a potem za każdym razem cieszyć się do zamerdania, niż każdego dnia stawać przy kratach, czekać, a potem, pod wieczór, chować się do budy, bo nikt nie przyszedł… i tak już do końca…

Drągu czeka już ponad trzy lata.

Każdego dnia wyciąga ten chudy ryjek szukając znajomego zapachu. Woli te, które już zna, ale przecież nie każdy musi być tak od razu śmiały od pierwszego spojrzenia! Za to wiem, że są tacy, których jest ulubieńcem najulubieńszym, więc zapewniam, że można z nim znaleźć wspólny język.

Bandżi czeka rok dłużej.

Ile mam jeszcze trąbić, że jest jednym z tych idealnych psiumpli u nas? Te siwe fafle to ma od urodzenia pewnie… a może osiwiał, jak mu dwunożny odszedł tam, skąd się nie wraca i zwierz musiał do nas trafić? Może stało się to w jedną noc…? Tak mogło być, bo przecież ledwo miał rok, jak do nas przyjechał, teraz ma ledwo pięć, a pychol siwy chyba od początku… I po co go poznać, po co chociaż spróbować się zakochać (a to nie byłoby trudne), przecież trzeba spojrzeć na siwiznę i iść dalej…

Ile jeszcze Szakira ma się tak uśmiechać do każdego?

Prawda, jest czarna i prawda – na krótki spacer to ona może i pójdzie, ale chociaż raz dziennie by jednak poszła na taki porządniejszy. Czy to ma oznaczać, że już nie jest warta uwagi? Że do domu to tak niezbyt ją zabrać? A że niby bo co? Spacery to samo zdrowie! Kondycja się poprawia, tłuszczyk się spala, a jeszcze każdego dnia na powitanie i na dobranoc taki uśmiech mieć przed oczami… Są jakieś wady?!

Tylko wiesz… bo niektórzy z nas mieszkają w schronisku już długo. Niektórzy nigdy nie mieli domów, tylko byli takimi podwórkowcami. Zwykle załapiemy, że domu się nie paskudzi, że tylko na trawce na dworze można. Serio, nasi opowiadali, że jeden taki, co to całe życie na łańcuchu był, ledwo tam ze cztery razy oznaczył w domu teren, a drugi po kilku latach w schroniskowym kojcu może ze dwa razy zostawił podłogę mokrą! Zwykle szybko załapujemy, że gdzie się mieszka, tam się trzeba zachować.

…zwykle…

Czasami nie jest to dla nas takie proste, czasami siedzieliśmy całe życie w komórce, więc zostało nam w głowie, że właśnie pod dachem się podłogi podlewa… Niektórym z nas nikt nigdy nie wyjaśniał zasad, a akurat mamy inne rzeczy na głowie niż akurat samodzielne załapanie, że to brzydko tak zostawiać niespodzianki. Różnie z nami jest i musisz po prostu wiedzieć, że czasami będzie potrzeba do nas trochę więcej cierpliwości… My się będziemy starać bardzo-bardzo, ale bez Twojej pomocy może nam się nie udać…

Wiesz, co nam może pomóc?

Częste wychodzenie na spacery zaraz po adopcji. W schronisku mogliśmy w każdej chwili się załatwić, a takie częste wychodzenie pomoże nam poćwiczyć pęcherz i szybciej załapać, że trawka to fajniejsze miejsce, bo i zapachów dużo i w ogóle przyjemniej.

Czasami, rzadko, ale tak jak pisałam – mamy różne doświadczenia przykrzejsze bardziej lub mniej za sobą – może się zdarzyć, że trawka i w ogóle podwórko nam nie pasi zupełnie i z największym oślim uporem wszystko zanosimy do domu. Wiecie, co wtedy? Nieeeeeeeeeee, NIE maczajcie naszego nosa w tym, co zrobimy………… To nas bardzo upokarza, zawstydza, poczujemy się po tym bardzo winnie i źle, i nadal nie będziemy wiedzieć, o co chodzi, a jeszcze zaczniemy się ukrywać z tym wszystkim i to wcale wszystko nam nie pomoże….. Co zatem robić? Jak wrócicie ze spaceru z takim psiutkiem i ten nic a nic z siebie nie wydusi, to odczekajcie w domu kilkanaście minut i znów wyjdźcie, chyba że wcześniej zauważycie, że coś się kręci, że szuka miejsca, że mina niewyraźna, to wtedy od razu pod pachę takiego i na dwór!

Możecie też do tego zastosować pomocniczo taki patent, że jak już się pojawi ta mokra plama na podłodze, to pomoczyć w tym ręcznik z papierka czy gazetki kawałek (TYLKO NIE PSI NOS!!!) i z takim kawalątkiem pomaczanym wychodzić z psem i podkładać na trawnik, żeby zapach się skojarzył, że może jednak fajniej tak na dworze…

Aaaa, i wiecie, co jeszcze? Jak już taki Wasz zwierz wreszcie podniesie łapę przy tym śmietniczku czy na ten słupek, krzaczek, drzewko, to kolejny spacer koniecznie właśnie tam zacznijcie! Koniecznie tam idźcie, bo tam już będzie ten zapach odpowiedni i może to sprawić, że właśnie tam będzie kolejna okazja do skorzystania!

I to wszystko tyczy się zarówno psich dzieciaków, co tych całkiem dorosłych nas, którym ciężej się przestawić na domowe mieszkanko…. Przepraszamy bardzo za to, ale pamiętaj, że KTO miał niektórych nas nauczyć, skoro jedyne, co ktoś zrobił, to zamknął czterołapa w komórce albo przypiął na metrowy łańcuch…?

A jeśli te wszystkie powyższe rady nie do końca chcą działać, jeśli nadal blokada jakaś jest, to zadzwońcie do naszych, skontaktujcie się z psiolontariuszem, który często z danym zwierzem wychodził, może on jak przyjdzie i go wyprowadzi, to wtedy się skojarzy coś bardziej?

I nie myśl, że te chwilowe problemy to będą na zawsze, że to dlatego, że za długo sam w domu jeden z drugim zostaje. Przyzwyczaimy się, słowo! Nauczymy się, pęcherz nam się rozciągnie, obiecujemy! Tylko ciutkę czasu nam daj, pomóż, podpowiedz, nakieruj, jeśli sami nie możemy załapać…

Wolimy czekać na Ciebie każdego dnia będąc pewnym, że drzwi się otworzą i właśnie Ty w nich staniesz, i wymaszerujemy na spacer niż do końca życia stać kołkiem przy kratach do zdrętwienia łapek….

Jeden komentarz

  1. Witam,tak to prawda zostawanie psiaka podczas naszej nieobecności bo praca to i tam to nie powinno być przeszkodą na jego adopcje to nie problem na prawdę to tylko przystosowanie nauczenie się siebie na wzajem i właśnie radość spacer bycie razem po powrocie….one z pewnością wola poczekać na są te 9 godzin niż całe życie za kratami w schronie…warto się nad tym pochylić bo na prawdę można…..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *