Minusy? Gdzie tam! U nas plusy same!

Zimnawo jakoś jest ostatnio, ale czy nam to przeszkadza? Mooooże niektórym faktycznie troszkę, bo fajnie się zakopać w ciepłe kocyki czy sianko, ale najbaaaardzieeej, to się zakopujemy w ramionka naszych!

Czarson w bieli prezentuje się tak:

Uśmiech ma nieziemski, prawda?? Na początku nieśmiały taki był, ale już pewniej się czuje, chociaż grzeczność mu nie przeszła, uwielbienie dla dwunożnych też nie, tylko psiumpli jakoś nadal mieć nie chce, ale cóż, taki już jest, nie on pierwszy, nie ostatni, ale nadrabia wieloma innymi zaletami! Każdego dnia będzie zachwycał uradowaną paszczą i każdy będzie zazdraszczał tak ułożonego czterołapa! Ach, bo komend już też się nauczył trochę.

A tego misia – pysia ktoś pozna? Chyba go nie było u nas… a jak był, to i tak inne zdjęcie i ciężko by było poznać.

To Łorior! Troszkę mu się przybrało, ale skoro psiolaskom się nie wypomina, to psiumplowi też nie będę, równourpawienie jest! On też nie przepada za czterołapnym towarzystwem, ale to dwunożne lubi ponad miarę. Bezwstydny jest przy tym, o:

Widział to kto, żeby się tak zachowywać?? To my rekramujemy, że tacy my grzeczni, a ten o… W każdym razie ten psiur z szerokością i siłą czołgu potrzebuje kogoś silnego, kto zdoła za nim nadążyć, a na początku to może być trudne. Wiadomo, że tacy to potrzebują większej ilości spacerów niż ten jeden na kilka dni, ale takich czekających jest więcej… Musi być cierpliwy… A jakby ktoś go wziął do domu na zawsze-zawsze, to by częściej wychodził, na dłuższe spacerki, ktoś by mu pomógł dogadać się ze światem, byłoby taaaak psięęęknie…

Jeszcze coś Wam powiem o nim. Łorior boi się tej wojny, co to jest raz do roku i straszne huki są na niebie. Nasi co roku przychodzą na taką całą noc i siedzą z tymi największymi strachulcami, Łorior akurat spędzał z nimi ten czas w szatni iiii pewnie jakby się dowiedział, że ktoś mu wtedy zdjęcie zrobił, to by się chłopak zawstydził, także tego… nie mówcie mu, ale patrzcie…

Sam cukier!

Jeszcze jednego mam dla Was cukierka czworonożnego, oto Hienek:

Hienio został znaleziony w lesie przy drodze, przestrachany bał się podejść do kogokolwiek… Dobrze, że ktoś zadzwonił do nas i dobrze, że ten szczypiorek zdążył zgłodnieć, bo podszedł do szamanka i udało się mu zarzucić pętelkę na szyję. Tak się telepał ze strachu, że żal było patrzeć… Na szczęście się chłopak szybko ocząsnął, od razu zaczął merdolić ogonkiem do każdego, chociaż ta delikatność i wrażliwość w nim została… Romantyk taki, czy jak? Hałas go onieśmiela, bardzo się stresował tymi naszymi szczekami na około, ale go nasi przenieśli zaraz przed furtkę, to takiego kioseczku, co to z każdej strony ma luz, i tam mu chyba lepiej. Wita każdego wchodzącego, uśmiecha się pełną paszczą, może tutaj ktoś go wypatrzy…?

Sami zobaczcie, można się w nim NIE zakochać???

…nie zwlekajcie z telefonem do schroniska, bo jeszcze ktoś Was ubiegnie… Po tym filmie po prostu MUSI być kolejka po Hienka!

Wiecie, jakie są jeszcze plusy z minusów? Można natrzeć poliki!

O, patrzcie, i z jednej strony…

…iii z druuugieeej….

Kto to taki dzieciak? HA! W życiu byście nie zgadli, że ten tarzający się dzieciuch to jeden z najstarszych dziadków w schronisku, Taner:

Nie jest łatwo z nim… Aaaleee jak będziecie w jego wieku… Nie wiemy, co mu w głowie siedzi, kilka razy próbowałam zapytać, ale tak od rzeczy plótł, że wolałam nie denerwować, jeszcze by się mu coś przypomniało złego, czy coś… Taner to taki zwierz, że najpierw merda ogonkiem, a potem pokazuje ząbki, żeby znów za chwilę merdać ogonem… Można głaskać czasami, ale trzeba się mieć na baczności. Nie jego wina… tak jakoś ma w głowie… Nasi wcale się nie gniewają, nasi są w dechę, wszystko rozumieją! Taner wcale nie jest gorszy, niż inni, też wychodzi na spacerki, i chociaż czasami psiolontariusz wchodzi do niego troszkę przestrachany i uważny potrójnie, to i tak wie, że to przecież dla radości biszkoptowego dziadzia! …a wiecie, co najlepsze…? Taner najbardziej i najszybciej ufa tym najmłodszym psiolontariuszom, taka magia! Dobrze, że ma te chwile z dwunożnymi…

Widzicie? Może i minusowo jest, ale u nas same plusy, zwłaszcza te radośnie ciepłe! U nas to się można rozgrzać od wierzchu i od środka, tylu chętnych do przytulania czterołapów (tych mruczących też…) znajdziesz, że nie ma co się zastanawiać! A i odporności się złapie, i tak się naładuje baterie, że zaraz się każdy zapyta, skąd taki uśmiech nieschodzący z twarzy, już ja wiem! Tylko pamiętajcie, żeby ciepło się ubrać, to obowiązkowo! Rozebrać się z jakiejś wastrwy zawsze można, ale lepiej w tę stronę niż potem pytać na wiatach, czy któryś się da w budzie rozgrzać… Mogą być ciasnawe…

A jak wyjątkowo ciężej będzie się Wam kogoś odprowadzało do kojca, to wiecie… nie brońcie się przed tą miłością… nasi pomogą wyjaśnić procedury i pokażą, gdzie podpisać….

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *