Serce, serduszko, psierce, kocierce!

Dziś działy się takie rzeczy…. takie rzeczy…. że po prostu wzrusz mnie ogarniał za każdym razem, jak wyglądałam przez okna! Niesamowite to było wszystko i w ogóle niesamowici ci nasi, i mnie słów zaczyna brakować, żeby im mówić, jak bardzo są psiecudowni…

Cóż to się działo? Otóż kilka dni temu było święto tych, co to im pompki szybciej biją na czyjś widok i ogólnie dzień do okazywania miłości i tak dalej. Ja tam myślę, że każdy dzień jest na to dobry, ale jak już wspominałam kiedyś – jak już święto jest, to nikt nam nie zabroni go obchodzić!

Tak więc najwspanialsi na świecie nasi zorganizowali dla nas święto zakochanych pompek, a co najlepsze – wymyślili zarówno dla nas – psów – jak i dla sierściuchów, gdyż albowiem one właśnie dzisia…jutr…yyy niech będzie, że dziś, mają swoje święto! Tak się to zbiegło wszystko, więc o nikim nie można było zapomnieć.

Zacznijmy od tego, że ozdóbek było pełno!

Całe schronisko było w pompkach przeróżnego koloru i wielkości. To powyżej do budynek apartamentowy, a tutaj widzicie kawałek kociarni:

Brama to już w ogóle wyglądała tak, że nikt, ale to NIKT nie mógł mieć wątpliwości, że dziś jest dziś szczególny!

Na siatce były pozawieszane imiona sierściuchów…

…i psów:

…które to czekają na domy i może akurat taka zawieszka by kogoś przyciągnęła bardziej i to byłby jakiś znak…?

Nasi poprzygotowywali masę rzeczy przeróżnych dla odwiedzających i spacerowujących, a nade wszystko przede wszystkim w schroniskowej kuchni rosły pojemniczki, pudełeczka i deseczki z ciastem i innymi dobrami, co to nasi udawali, że tam oczywiście nic nie ma, a tym bardziej nic dla mnie, ale ja tam wiedziałam swoje…

Jak już wszystko było pokrojone i w ogóle przygotowane, serduszka porozwieszane na czym się tylko dało je rozwiesić, to się zaczęło!

Biuro świąteczne wyglądało tak:

Była też mapa schroniska, żeby na wszelki wypadek można było poszukać, gdzie kto mieszka, bo przecież czasami to można zapomnieć nawet własnego imienia w takim dniu, a co dopiero, na której wiacie czyja buda…

I była też przygotowana najważniejsza spacerowa rzecz – SMACZKI!

…..a jeśli chodzi o ferekwencję…. czyli o dwunożnych, którzy zechcieli poświętować z nami w tym dniu, to tak jakby…. jak wylazłam na drogę prowadzącą do schroniska i spojrzałam w jedną stronę….

…a potem w inną….

TYLE JEŹDZIDEŁ! Jak się wszyscy wylewali stamtąd, jak spieszyli do schroniska, ustawiali się w kolejkach, zapisywali się, to patrzcie! Dwunożnych jak mrówków!

I jak już było wszystko podpisane i wybrane, jak już nasi biegli po czterołapa, to wychooodziiiłyyy…

…albo czekały na wyjście grzecznie….

…albo z tego podekscytowania stawały się dwułapne! Ten to tak prawie przez cały spacer leciał, dobrze, że miał szeleczki…

W lesie był ruch, jak chyba nigdy, każdy dziarsko szedł przed siebie. 

Uśmiechy nie schodziły nikomu, ale to absolutnie nikomu z twarzy!

I najważniejsze to było oczywiście korzystanie z możliwości do miziania:

…w międzyczasie w biurze placowym wcale kolejka nie malała…

I wiecie, że niektórzy to przychodzili specjalnie i tylko i wyłącznie do sierściuchów?? Jak już wspomniałam, one też obchodziły swoje święto, więc można było do nich wejść.

Obok kociarni wisi tablica z instrukcją adopcyjną i z przynajmniej częścią zdjęć, żeby było wiadomo, na kogo tam można natrafić.

Takie przychodzenie do sierściuchów jest bardzo ważne, bo przecież muszą one poznawać dwunożnych, muszą mieć swoje chwile miziania i w ogóle też im się coś od życia należy!

Regularnie odwiedzają ich kociolontariusze, ale im więcej by ich było, tym weselej! Może po takim dniu ktoś pomyśli, że mógłby tak częściej przychodzić do nich, nawet żeby chociażby posiedzieć i książkę poczytać…?

…w międzyczasie… kolejka oczywiście nie malała ani ociupinę…

Jedne psiaki wymaszerowywały całkiem dziarsko i z energią!

Inne z dostojnością i spokojem.

Niektóre korzystały z takiego szalonego dnia i starały się jak najwięcej czerpać radości z obserwacji świata bez krat:

….aaaa inni mieli zuuupeeełnie inne priorytety:

Po spacerach (albo i przed) można było nabrać sił jedząc ciasta, albo chrupiąc takie sprytne ciasteczka magiczne! Patrzcie, co się w nich kryło:

Karteluszek z wróżbem! Dwunożnych to podziwiam, że też oni potrafili tak kulturalnie je zjadać bez naruszania rulonika… Mi by się nie udało…. W każdym razie na jednym z takich zwitków było to:

Ha! Takie idealnie dopasowane do dnia! Nie ma się co dziwić, wszak robiła te dobra własnoręcznie jedna z naszych, taka zdolna i z pomyślunkiem!

Jak już jesteśmy w temacie szamanka, to było też takie stoisko u nas (…..jak tam PACHNIAŁO……. nawet sobie nie wyobrażacie…..), gdzie każdy mógł kupić karmę i dla siebie, i dla nas, a firma to też taka była w dechę, że przy każdym zakupie jeszcze od siebie coś nam dorzucali!

Wracając do spacerów, bo musicie wiedzieć, że trwały godziny 3, więc niby nie tak długo, ale niemal KAŻDY z nas wyszedł na spacer co najmniej DWA razy! Tak było!

Do tego były pozowanka do zdjęć:

…dużo pozowanek!

Były nauki grzecznego czekania na zadku na smaczki (bo każda okazja jest dobra, żeby powspółpracować sobie trochę):

Przytulania też były!

(ten dwunożny to psiolontariusz, jak się zna zwierzaki, to trochę więcej można czasem)

Powroty były z uśmiechami od ucha do ucha, chociaż wiem, że niektórzy to by chcieli jednak w drugą stronę pójść, do domu, ale jak nie można, to nie można… Za to psy wracały jak do siebie:

Dziś to miały okazję do porządnego zmęczenia!

Oczywiście czekała na nich woda, ale nie wiem, czy ktoś odważył się chociaż raz chłepnąć, skoro tak poważny strażnik przy niej siedział…

Niektórzy w nagrodę za dzielność otrzymywali jeszcze więcej miłości:

Nic dziwnego, że potem nie mogli się oderwać!

I ile prezentów dostaliśmy! Tutaj tylko część, ale się nie zmieściły na zdjęciu:

…ale wiecie, co jest najbardziej przewspaniale cudowne? Że podczas tego szczególnego dnia, do domu pojechało aż pięć czterołapów! Z psów to Bajgla i Roster, a z sierściuchów, to Futur i Tardi – bracia znaleźli wspólny dom, i jeszcze do tego ich siostra, Zeta, wyjechała też! OOOOJAAAAA!

Ach, piękny to był dzień, pełen wzruszów, przebierania girami, szaleństwa, miłości, radości i ciepełka. DZIĘKUJĘ wszystkim, bez których tej magii by nie było – psiolontariuszom, za ich tak ogromniaste zaangażowanie, że ja to bym w życiu nie potrafiła chociaż w maciupkiej części zorganizować tego, co oni; za te kilometry przebiegnięte dziś (a musicie wiedzieć, że ilość kroków była niezliczona!), popatrzcie zresztą na mapę. To teren naszego schroniska i przebieżki jednej psiolontariuszki…

A było ich o wiele więcej! Przygotowali te wszystkie wspaniałości, i jeszcze te pudełka do losowania dóbr, i te ciasteczka, i te serduszka, i te wszystkie ozdóbki mniejsze i większe, matko suczko, tyle pracy, w dodatku specjalnie dla nas….. Wam napiszę, że jakbym nosiła kapelusz, to bym zdjęła go z gracją i wdziękiem w dowodzie uznania…

DZIĘKUJĘ też wszystkim dwunożnym, którzy poświęcili kawałek dnia, żeby przyjść specjalnie dla nas do nas, żeby rozruszać nasze łapeczki, żeby zabrać nas do lasu, żeby przelać trochę miłości; dziękuję też tym sierściucholubnym, którzy odwiedzili mruczki i wygłaskali albo pozarzucali wędki, żeby miały za czym poganiać.

Ach, WZRUSZ, tyle Wam powiem… Magia to była, najprawdziwsza, trudna do uwierzenia bez zobaczenia na ślipia własne, MAGIA….

7 komentarzy

  1. Piękna,wspaniała akcja?Oby wszystkie pieski,które zostały adoptowane w tym dniu były już zawsze szczęśliwe w swoich nowych?Cieszę się,że tak dużo dwunoźnych przybyło do Was i dało mnóstwo spacerów i radości pieskom i kotkom?

  2. Wspaniała akcja:) Byłam pierwszy raz, ale na pewno będę odwiedzac schronisko czesciej. Wspaniale bylo uslyszec ze psiaki byly na spacerach nawet 2-3 razy:))

  3. …wspaniale że się tak cudnie udało pewnie że serce się raduje…

  4. Super akcja! Udana jak co roku, Walentynka celnie trafiała, bo kilka zwierzątek do domu poszło. :))

  5. A ja powiem tak, zakochałam się w jednej dostojnej dziewczynie❤️Skradła moje sreduchoooo!Wolta…?tak jej na imię ❤️❤️❤️❤️❤️

  6. W tm roku nie mogłem , w poprzednim byłem i.adoptowałem pieska. To wspaniała inicjatywa cieszę sie że tak wielu ludzi przyszło i bardzo żałuję ze mnie tam nie było.

  7. ?❤????❤???

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *