Idź sobie, nie chcemy cię tu, wyrzuć się z kalendarza!

Tak właśnie, nie chcemy. O ile dzień staruszków, dzień psiolasek, dzień wiosny można przeżywać z radością, o tyle ten…? Po co…

Jutro, 4 kwietnia, jest Dzień Bezdomnych Zwierząt. Nas wszystkich dzień jest. Jak mamy go świętować? Jak mamy go obejść? Mamy sobie kraty ozdobić balonikami czy kokardy uwiesić przy obrożach?

Nikogo nie oszczędza to święto.

…ani tych chorych, co to im łepek przekrzywia bezczelnie, jak Busi. Psiowetka bardzo się stara rozwikłać zagadkę tego krzywego patrzenia na świat…

…ani tych, co to z nich natura zrobiła taką mieszankę, że ni w ząb nie idzie dojść, skąd to się takie wzięło… dyskusyjnie piękne…

Navirowi już staruszkowość zabrała też kompletny uśmiech…

…chociaż ci z pięknymi uśmiechami też mogą być zmuszeni do świętowania, jak Cukierek na przykład…

…bezdomność nie oszczędza też tych najmłodszych… Hejman trafił z brzuszkiem pełnym robali, oczami pełnymi strachu i ciałkiem złaknionym ciepełka…

Nie można myśleć, że eee, ten to taki ładny, rasowy, to przecież niemożliwe, że bezdomny. A jednak… Powiedzieć Wam, ile lat Dual czeka na dom?

I tak byście nie uwierzyli, że zaraz będzie 6…

A jak ktoś powie, że takie nieśmiałe, grzeczne, śliczne na pewno szybko znajdzie dom, to ja pokażę Morka, który czeka już prawie lata 4.

…albo zabawowe takie, idealne, jak Poker. Ich też nie oszczędza to święto.

Małe, mieszczące się wszędzie, pocieszne staruszki, którym już jest zdecydowanie bliżej niż dalej do…. no… wiecie, czego… i coraz bardziej niecierpliwie spoglądające na kalendarz, bo czasu mało, a szanse topnieją jak te ostatki śniegu w pełnym słońcu… Tak, tak, bezdomność ich też dotyka, jak Mymula i innych mu podobnych.  

Nie chcemy tego dnia jutrzejszego. Nie chcemy, żeby nam przypominało o tym, że nigdzie nie ma dla nas miejsca. Wystarczająco dużo myślimy o tym każdego dnia, kiedy świat oglądamy w paski, kiedy mijają nas kolejni odwiedzający i czasami to oka nie zawieszą nawet na dłużej niż sekundy dwie, i idą dalej, bo jesteśmy nie tacy, jacy oni by chcieli, żebyśmy byli… Wciąż nieidealni, wciąż za krzywi, za wysocy, za kudłaci, za mali, za brązowi, wciąż wybrakowani z tylko komuś znanego powodu.

Idź, święcie bezdomności, idź straszyć gdzie indziej. Za dużo mamy ciebie na co dzień, żeby jeszcze nie móc się ciebie doczekać podwójnie w jakiś dzień. Nikt na ciebie nie czeka, tak jak na nas też nikt… Dowiedz się, jak to jest… I co, fajnie…?

…nawet nie odpowiadaj…


Wiecie, po co jest bezdomność chyba? Po to, żeby zdarzały się takie historie, jak ta, bo czasami lepiej jeden etap życia zakończyć, żeby następny był właśnie taki i że jeśli już ma nastąpić to, co nastąpiło, to właśnie niech się stanie w taki sposób. Innego, sensownego powodu bezdomności nie widzę… I ja wiem, że nie będziecie w stanie więcej niczego przeczytać po tym, jak już przeczytacie to, co tu zaraz zapodam. Wiem, bo sama długo nic nie widziałam, ale jakkolwiek by tego napisać – to tak psiękne jest, że muszę to tutaj wkleić.

Dziękuję wszystkim, dzięki którym takie historie się dzieją, dzięki którym bezdomność jest tylko smutnym etapem przed najpiękniejszą częścią życia…

Dziękuję… i znów nic nie widzę, bo wiem, co będzie za chwilę… To teraz Wam niech ktoś kroi cebulę za plecami…

Dzień dobry.
Dawno do Państwa nie pisałam, bo ostatni rok i początek 2019 były dla nas ciężkie. Nie chciałam pisać pesymistycznych wiadomości bo mają Państwo wystarczająco dużo własnych problemów.

Nasze kocie stado niestety się starzeje, straciliśmy 2 koty a pozostała szóstka jest chorowita. Jeden kocur ma problemy z tarczycą, jego brat ma chorą trzustkę, a po innych też powoli widać, że to staruszki. Jesteśmy regularnie u weterynarza a w domu mamy aptekę.

Plamuś był bardzo chory kilka miesięcy temu, prawdopodobnie zjadł coś zatrutego podczas spaceru. Na szczęście szybko zareagowaliśmy a nasz weterynarz to cudotwórca i uratował psiaka. Od tego czasu Plamuś ma wrażliwy brzuch i musi regularnie mieć kontrole u weterynarza, robimy mu badania krwi. Musimy też uważać co dostaje do jedzenia, bo nie wszystko dobrze trawi i czasem zdarzają mu się „wypadki” w domu bo ma biegunkę. No ale co ma biedny psiak robić, skoro boli go w nocy brzuch a drzwi do ogrodu są zamknięte…

Aro ładnie trzymał linię, jego alergię mieliśmy również pod kontrolą, dostawał specjalne jedzenie. Czasem wracały u niego problemy z uszami, ale szybko dawało się je wyleczyć.
Aro powoli zaczął się starzeć, słuch i wzrok mu się pogorszyły, już nie był taki sprawny jak kiedyś. Czasem stał w ogrodzie i wydawał się być zagubiony, tak jakby nie wiedział gdzie jest i co tu robi.


Ale zawsze cieszył się na jedzenie, skakał jak pasikonik i doskonale słyszał drzwi od lodówki, pomimo problemów ze słuchem. 🙂
W listopadzie zauważyliśmy że Aro dziwnie oddycha, budzi się często w nocy, jest niespokojny. Nasz weterynarz odkrył u niego wodę w płucach i szmery w sercu. Dostaliśmy tabletki i skierowanie do specjalisty. Pani doktor zrobiła echo serca i dokładnie zbadała Aro. Powiedziała, że pies ma poważną wadę serca ale dobrze dobrane leki powinny ustabilizować jego stan.

Po tabletkach Aro się uspokoił, już nie sapał, woda w płucach i wada serca były pod kontrolą. Przez kilka miesięcy bardzo dobrze się czuł, miał dobry humor, nadal uwielbiał chodzić na spacery i miał ogromny apetyt. Oczywiście miewał słabsze dni i dużo spał ale na widok pełnej miski tańczył jak szczeniak.

20. marca 2019 roku psy spędziły cały dzień w ogrodzie, pomagały nam w wiosennych porządkach, kopały dziury i  drzemały w słońcu. Wieczorem zjadły kolację i poszły spać.

Aro już się nie obudził 🙁
To był dla nas wielki szok.
Naprawdę nic tego nie zapowiadało.

Jedynym pocieszeniem jest to, że Aro zasnął z pełnym brzuchem, na swoim posłanku, przykryty kocykiem. Nie cierpiał, nic go nie bolało, odszedł we śnie, spokojnie.  Baliśmy się reakcji Plamusia ale na szczęście ma mały rozumek i nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego duży brat już nigdy nie wróci.
.
Przepraszam, że dopiero teraz o tym Państwa informuję ale nadal bardzo ciężko nam o tym mówić i pisać, nawet teraz lecą mi łzy…
Aro był ukochanym psem mojego męża, dużym bratem Plamusia, naszym upartym staruszkiem.

Brakuje nam jego pięknego pyska, mądrych oczu, radości na widok jedzenia a nawet zapachu jego spoconych łap.
Zostawił ogromną dziurę w naszych sercach.
Bardzo wszyscy za nim tęsknimy.

Monika

………………

2 komentarze

  1. Życzę wszystkim bezdomnym zwierzęta żeby znalazły swój dom. Naprawdę marze o tym

  2. ???❤❤❤♥?????

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *