Kotmani!

Ależ mamy bohaterów w schronisku! Tylko się nie przyznają, udają że niby są takimi najzwyczajniejszymi sierściuchami, ale już ja wiem, że mają supermoce… Tylko się za maskami kryją… Kotmanami są! Ha! Haha! Bo tak słyszałam, że są supermani, że spajdermani też, więc kto powiedział, że kotmana być nie może?

Większość schroniskowych kotmanów jest w masce burej, jak Snake na przykład.

Przyjechał do nas po jakiejś na pewno bohaterskiej misji, bo był poturbowany. Nasi mówią, że jeździdło go musiało potrącić, ale już ja swoje wiem. To było coś ratującego świat. Widzicie zresztą na przedniej girce bandaż, tam miał założoną taką rurkę, co to nasi przez nią wlewali do środka leczące kulki w płynie. Snake teraz stara się bardzo, żeby wyjść ze schroniska, ale nie tak, że z klatki by zwiał czy coś. On tak bardzo pokazuje, że będzie najlepszym, najbardziej mruczastym sierściuchem na świecie, byle tylko ktoś go adoptował. To wcale nie musi być dom z opcją wyjścia, już on sobie znajdzie misję na kolanach…

Kotwomanki też mamy, na przykład Baltona.

Baltona była znaleziona w trakcie arcyważnej misji szukania dla siebie dwunożnego, bo zaczepiała ich na ulicy. Zanim jej się udało zrealizować plan to została przywieziona do nas, bo kto wie, co by jej się mogło stać, tym bardziej, że chyba słabo podwórkowa jest. Tak bywa, lepiej nie ryzykować… Może i ma trochę żalu, bo widać, że nieśmiała jest taka, ale to może nie chce od razu pokazać, że ona już wybaczyła i podleci po głaski… Daje się obłaskawiać letkim drapankiem, a jak się zapomni, to i mruczeć zaczyna!

Mamy też drugą kotwomankę, ta ma maskę szarą. Oto Aszi.

Aszi należy bardziej do bohaterów szpiegujących, wszystko ją ciekawi, a jak coś się zaczyna dziać, to staje z boku i obserwuje zapamiętując każdy szczegół, bo kto wie, co jej się przyda kiedyś. Nasi mówią, że może się bać różnych nagłych dźwięków czy coś, bo wtedy właśnie woli się schować i z daleka badać teren ślipiami, ale już ja wiem, że to takie stare, szpiegowskie przyzwyczajenie! Ona też jest z tych miziastych i uwielbiających drapanie za uchem i, tak jak Baltona, nieśmielszych, ale z pewnością jak już oceni, że otoczenie jest bezpieczne, a dwunożni warci zaufania i odpowiednio wyobserwowani na wszystkie strony, to będzie lepiej.

Cierpliwy jako jedyny z dzisiejszego zestawienia ma maskę czarną.

Ten to jest przystojniak! ….tak sierściuchy mówią, ja to się nie znam… On też został znaleziony po jakimś wypadku, tak jak Snake, ale jak go nasi posprawdzali to się okazało, że to z jakiejś starszej misji i już się wszystko zagoiło, nie mniej jednak Cierpliwy został u nas, gdzie czeka na kolejną, fascynującą przygodę, chociaż nie wiem, czy przypadkiem już się na emeryturę nie wybiera, bo właściwie to by tylko jaaadł i spaaał i… hmm… w sumie to całkiem fajny scenariusz na życie… W każdym razie jemu to tylko wygodne miejsce do spania znaleźć, michę odpowiednio wypełnioną podstawiać, do tego podrapać czasem po pleckach i będzie najszczęśliwszy na świecie. Należy mu się!

Jednak najładniejszą maskę kotmana ma Forin.

Ten to musiał mieć misję! Niebezpieczną prawdziwie, ale udało mu się ujść z życiem! Był pogryziony, miał poranioną girkę i już nawet mu spuchła, więc kto wie, co by to było, jakby go nikt nie znalazł. U nas musiał być też odżyjątkowiony, bo miał pełno pasażerów na gapę, a to nie przystoi, żeby taki kotman poważny i dostojny nie mógł usiedzieć w miejscu w dumnej pozie, bo go ciągle coś swędzi. Forin lubi kryjówki i takie tam podobne miejsca, gdzie jest obudowany z kilku stron, więc pewnie też ma we krwi trochę szpiega, jak Aszi. Lubi sobie jednak wyleźć na świat w poszukiwaniu mizianka, więc to też nie tak, że się ma sierściucha, ale jakby się go nie miało. Jednym słowem – kocideał!

Póki co wszyscy kotmani są uśpieni. Znaczy tak wiecie, w przenośni. Czekają na misję. Teraz to już chyba nawet dość przymusowo, bo o ile mnie uszy nie myliły, to tak średnio z możliwością adopcji, bo się ciągle coś panoszy u nas… Jakiś wirus panelelele czy coś. Jak tyle się sierściuszątek przynosi do schroniska, to chociażby nasi fruwali między nimi, to i tak gdzieś się to przyplącze, a to takie podstępne jest, że wcale może nie być widać, że jeden z drugim zarażony jest, a już rozsiewa… Ale jak będzie już wszystko możliwe, albo jak może zadzwonicie do naszych z informacją, że tak bardzo, ale tak bardzo bardzo, przebardzo chcecie adoptować któregoś sierściucha, to pewno powiedzą, kiedy by można było ewentualnie. Uwaga – podaję numerek. Siedem osiem cztery dziewięć zero osiem osiem dziewięć zero. Zapisane? No.

I pomóżcie w zdobyciu i ukończeniu najważniejszej misji w życiu – bycia Waszym sierściuchem na zawsze-zawsze.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *