Najlepsie święto!

W tym roku wyjątkowo świątecznie u nas na blogu jest, prawda? Co rusz coś obchodzimy i dziś nie będzie inaczej, ale to kolejne najważniejsze święto, które co roku przypada na 25 dnia tego miesiąca, co mamy teraz, a mianowicie – DZIEŃ PSIUNDELKA! Czyli nasz, i wszystkich innych nierasowców zarówno tych schroniskowych, jak i nie tylko, ale w poście naturalnie będą tylko bezdomniaki – moi psiumple, których znam i których nie znam, bo mieszkają w innych miastach, ale też są pod opieką naszych!

Zacznijmy od tych mieszkających w Mieście Ciuchci i Pary.

Boberek poleca się do adopcji już kilka miesięcy:

Jest jednym z najbardziej rozmerdanych psiundelków w tamtejszym przytulisku i nikt nie może zrozumieć, czego mu brakuje, że jakoś nie znalazł jeszcze swojego miejsca w świecie. Aż przykro, wiecie… A on niewielki jest, na spacer pójdzie zawsze chętnie, czy to środek nocy, czy blady świt, czy to popołudnie słoneczne, czy akurat mroźne, byle więcej czasu spędzić z dwunożnymi. To jak, pokazać drogę to Ciuchciowego Miasta…?

Jak nie Boberek, to czeka tam też Aria:

Jedna z najbardziej kundelkowych, sami przyznacie. Mieszanka, jakich mało, bo tu dłuższy kudełek, tu krótszy, tam szaro, gdzie indziej biało, cudna psiolaska! Dwa miesiące już czeka na swojego dwunożnego, a teraz powinno być łatwiej, bo o ile na początku była nieśmiała i nie chciała z budy wychodzić, o tyle już jest lepiej, nasi ją przekonali, że nie trzeba się bać. Nasi wszędzie są fajni!

W tym schronisku, co też są tam nasi, ale jest na dole mapy, też są psiundelki, i też są najwyjątkowsze, patrzcie, oto Fart:

Nieziemskie ma te kropeczki! Psiundel został oddany przez swoich dwunożnych pod koniec wakacji… Do końca nie wiadomo, dlaczego tak się stało, nasi nie bardzo mogli zrozumieć taką decyzję, ale cóż… Fart załamał się, kiedy trafił między kraty. Zupełnie nie miał chęci na żadne nowe znajomości, fafle podwijał, kiedy ktoś chciał się z nim zaprzyjaźnić, ale w końcu zrozumiał, że nikt po niego nie wróci… Dalej woli wychodzić bardziej z tymi, których już lepiej zna, ale to utracone zaufanie do dwunożnych na pewno się uda przywrócić. Nasi potrafią wszystko!

Z tamtego schroniska jest też starszy poczciwina, Gumiś:

Ktoś go spotkał niedaleko schroniska, jak człapał sobie łapa za łapą, jeździdła go mijały, a ten nic, byle przed siebie. Nasi to w ogóle myśleli, że on po wypadku, bo tak się kolebał na boki, ale nie, Gumiś po prostu jest już psim staruszkiem i stawy ma zardzewiałe. Nie wiem, czy był zły, że ktoś mu wycieczkę przerwał, czy też nie spotkał do tej pory nikogo przyjaznego, ale nie chciał się ani głaskać, ani dotykać nawet. Z czasem mu troszkę przeszło, ale i tak potrzebuje chłopina spokojnego miejsca na ziemi, gdzie mógłby sobie być staruszkiem z własnym zdaniem i ktoś by to szanował tak samo, jak nasi…

Tyle o psiundelkach wyjazdowych, czas powrócić do nas i te nasze też dwa pokażę. Oto Kenet:   

Przyjechał do nas jeszcze przed wakacjami z tego innego schroniska razem z całą wycieczką. Powoli wszyscy wymaszerowywują do domów, więc pewnie i Kenetowi się w końcu poszczęści, bo nic a nic nie jest gorszy, a wręcz tak samo radosny i pozytywny, jak inne, a do tego pojętny, energiczny i z innymi psiumplami się nawet dogaduje, także przed Wami psideał! Że ma lat 5, to też powinno być dla niego dobre, bo to ani za mało, ani za dużo, w sam raz.

Kolejnym psiundelkiem przedstawionym dziś będzie Matjas.

Matjas jest u nas od końca wakacji. Ktoś go znalazł w rowie w miejscowości niedaleko naszej i mimo psiej niechęci do jakiegokolwiek kontaktu, nie poddał się i zawiadomił naszych. Psiundel był zmechacony zupełnie, ruszyć się nie chciał, umęczony do granic, w dodatku nasi od razu podejrzewali też, że coś jest dodatkowo niezbyt dobrze, co niestety się potwierdziło w postaci kiepsko działającej pompki… Jakby mało było nieszczęść na jednego psiundelka! Matjas miał chyba nienajlepsze przygody z dwunożnymi, bo nadal potrafi zaświecić ząbkami, jak ktoś chce się z nim zapoznać, ale nasi się nie zrażają, cierpliwie pokazują, że świat może być całkiem fajny.

Nie muszę chyba wspominać, że to nie są wszystkie psiundelki, jakie mieszkają w schroniskach, w których są nasi, a jakby tak wziąć pod uwagę cały świat, to w ogóle jest ich PEŁNO, również tych czekających na nowe domy. Nie chcę się wcale prześcigać w zaletach z rasowcami, ale po cichu powiem, że trafiają nam się najlepsie cząstki po wszystkich przodkach, a mieszanki czasami bywają nie do odgadnięcia!

Na koniec obrazek, nad którym siedziałam całą noc przed tym ważnym świętem, a że zajął mi tyle czasu, to się pochwalę tu też, a co. Moje miejsce, to robię, co mi się podoba, a Wam nie zostaje nic innego, jak się zachwycać:

Na zdjątku oczywiście JA (ta z najbardziej uroczymi uszkami na świecie), Stańka z białymi ślipiami i kudłaty Diego. I logo mamy takie fajne! …może by kilka koszulek dla dwunożnych zrobić… Muszę naszym podrzucić taką myśl…


A już całkiem na koniec, w PeeSie dam kilka zdjątek, które mnie zachwyciły ostatnio i niech to będzie dowód, że psiundelki w schronisku mogą czasami wyglądają dość mniej szczególnie, ale trzeba zobaczyć w nich to, co z nich będzie po odsapnięciu i wypięknieniu w domach…

Patrzcie na Skubiego, który miał dość przykrą przeszłość… Pewnie miał być malutkim rasowcem, ale coś się poplątało po drodze, wyrósł nie taki, jak trzeba, przekazywany był od jednych do drugich i kolejnych dwunożnych, aż w końcu pewnego dnia zaczął oglądać świat zza schroniskowych krat.

…jednak pewnego dnia znalazł wreszcie najlepszy dom pod słońcem, w którym nie było ważne, ile on ras ma w sobie, tylko to, że będzie najcudowniejszym psiumplem. I dzięki mieszkającym tam dwunożnym nastąpiła taka zmiana:

Jakby mu odjęło ze 5 lat co najmniej! A patrzcie na to:

Jeśli już powiedzieliście sobie, że ten to dopiero ma życie, to zobaczcie jeszcze to… 

Ach….

Właśnie tak działa DOM na wszystkie psy… W Twoim też może się zdarzyć magia!

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *