Zaprezentuj się, bo inaczej nie będą chcieli pomóc! …ale nie tak…

Daaawno, daaaaawno temu Bulba napisała o pewnej stronie bardzo ważnej dla nas – wuwuwu kropka zbiorkanaburka kropka peel. Między innymi właśnie dzięki niej nasi zbierają dla nas monetki, wrzucają tam informacje o tym, czego akurat nam trzeba i kto jakie badanka ma mieć, albo kogo czeka jakiś zabieg mniejszy czy większy… Zdarza się, że specjalnie na okazję takiej zbiórki trzeba zrobić kilka zdjątek, bo akurat te, co są, to już są opatrzone chociażby albo coś i wtedy trzeba wyczuć powagę sytuacji, i odpowiednio się ustawić, przylizać, trzymać prosto. Każdy to rozumie! ….prawie…

Kombat zbiera na opłacenie kolejnych badanek i leczących kulek, a jego poprzednie zdjęcia to były takie zaraz po wyleczeniu albo i z-w-trakcie, więc trzeba było zrobić aktualniejsze. Może najpierw przypomnę, że Kombata spotkało to:

Tak, to jego szyja. Tak, w samym środku jest łańcuch. Tak, to czerwone to jest to, co myślicie, a te zielone latające to muchy, tak…

Kombat po operacji, która trwała 5 godzin wyglądał, jakby mu weci głowę przyszyli!

No i dochodzimy do czasu obecnego. Jak już wspomniałam – owczar musi relugarnie dostawać leczące kulki, bo nie do końca prawidłowo jedzonko przez niego przelatuje, ostatnio miał też robione kolejne badanka. Bardzo możliwe, że w domu by się to jakoś uspokoiło, ale cóż, póki co domu nie widać nic a nic… W każdym razie teraz zbiera właśnie na opłacenie tych kulek i badań, więc nasi mu zrobili świeżynkowe zdjęcia i patrzcie, inny pies!

To dostojeństwo! Ta owczarkowatość!

Ach!

Łokietek też musiał mieć zrobione zdjęcie nowe, bo jak przyjechał, to tak bardzo się pchał do dwunożnych, że wyszedł właściwie tylko portret:

Trzeba przyznać – zacny wyszedł! Nawet jak na sierściucha… W każdym razie Łokietek przyjechał do nas z zupełnie zepsutą girą, i to tak bardzo, że mu kość wystawała! Tak, mnie też wszystko w gardle stanęło, jak się o tym dowiedziałam… Dość fu… Nasi jednak nie takie rzeczy widzieli i od razu wiedzieli, co z tym zrobić. Łokietek został naprawiony, ale ciągle tam mu nie bardzo to działa, więc nasi postanowili pozbierać na leczące kulki, a co za tym idzie – wypadało mu zrobić jakieś lepsze zdjątko. Co prawda poszli z nastawieniem, że sierściuch znów się będzie pchał do głaskania, ale ten zrozumiał powagę sytuacji i zapozował idealnie:

Oby to zdjęcie pomogło mu zebrać, ile trzeba…

Lonia przyjechała do nas przestraszona i nieśmiała. Biedna psiolaska została znaleziona przywiązana do drzewa w lesie! Szkoda pisać… W każdym razie nic dziwnego, że na zdjęciu ta malizna wyszła niezbyt szczególnie.

Lonia od dłuższego czasu ciągle kaszle i nie myślcie, że nasi nie próbują czegoś z tym zrobić. Pewnie, że w ruch poszły leczące kulki i syropki! I właśnie też z tej okazji nasi musieli ostatnio zbiórkę zrobić na kolejne kuracje dla niej, więc zrobili też nowe zdjątka, na których miała już uszka do góry i co prawda ślipia dalej takie przestraszone, ale już ogólnie lepiej wyglądała.

Żeby jeszcze bardziej podkreślić, że Lonia to malizna, zrobili jej też zdjęcie na rękach:

I chyba pomogło, bo akurat jej zbiórka szybko się zakończyła!

Oby jej tak samo szybko kaszel przeszedł, bo się psiolaska męczy i męczy… Nasi ją ulokowali w ich własnej szatni, żeby jej było cieplej i milej i mają co rano takie widoki:

Jak ktoś powie, że takie to nienajczystsze, to ja od razu odpowiem, że przyjmujemy wszelkie posłanka, nawet takie, których się już nie da doprać, bo one wciąż sprawiają, że jest bardziej miękko pod zadkiem i cieplej, a nawet, jak są nowe, to nasze kopytka zaraz fajdają… Nie ma jak nas samych prać co rusz, w domach to inaczej…

To teraz czas na Glinka. Oto i on:

Starszawy, grzeczny, niewielki psiak, który dalej z jakiegoś dziwnego powodu mieszka za kratami… Glinek ostatnio kulał na tylną girkę, więc nasi powieźli go na takie specjalne zdjęcie, co to pokazuje, co jest w środku i o, nawet Wam pokażę, jak to wyglądało:

Najsampierw uwagę zwrócę na to, co może też już zobaczyliście… Widzicie na brzuchu przy nodze taką małą, białą kulkę…? Właśnie. Śrut… Do Glinka strzelano…. Jeśli zaś chodzi o girkę, to tam się urwał taki sznurek, co to trzyma kostki w kolanie ze sobą i teraz one są takie luźne i przeszkadzają, pewnie i bolą. Teraz trzeba to wszystko powiązać na nowo, poustawiać, zabezpieczyć i ogipsować. Tyle pracy, która wcale a wcale nie jest prosta, więc trzeba na to baaaardzo dużo monetek…

Nasi stwierdzili, że skoro taka ogromna zbiórka, to i zdjątka się nowe przydadzą, więc zabrali chłopaka na sesję, a tam… hmm…  Może nie zrozumiał, a może to było celowe, że na zezowego głupka tym bardziej przeleją monetki? Bo że niby taki biedniejszy? Hm, może… Oby tak było, bo to naprawdę zbiórka kilka razy większa od samego Glinka.

Każdy sposób jest dobry na rozmiękczanie serc. Czy to będzie najcudowniejsza poza, czy najbardziej dostojna, czy też będzie to zez z wystawieniem języka – ważne, żeby działało. Myślicie, że faktycznie to pomoże? Hm…

Jak naciśniecie na którekolwiek zdjęcie powyżej, to się przeniesiecie do zbiórek tych zwierzaków. Prócz Loni, bo ona już skończyła. jeśli macie jakieś wolne monetki w płynie, nawet niedużo, to podzielcie się, co…?

Bez Was naszym będzie bardzo trudno o nas dbać…


Na koniec historia, która z największego, najtwardszego kamlotka wyciśnie morze łez, ale tych szczęśliwych. Napiszę o niej tak przy okazji Kombata, bo owczarek mieszkał na podwórku z innym psem – oto Mortal z tamtego czasu:

Buda za mała, cała w niciach pająkowych, z wielkimi szparami między deskami. Mortal spał na ziemi albo w trawie… Jadł rozmoczony chleb… Był skołtuniony, uszka miał zwiędłe, za to w łebku radości tyle, ile w stadzie szczeniaczków!

Mortal miał dużo więcej szczęścia niż Kombat – nie miał potwornej rany, był właściwie zdrowy, przez chwilę tylko miał coś z sierściem, ale potem już było w porządku. Czekał na cud, na adopcję, na dom najlepszy z najlepszych…

….i oto nadszedł ten dzień! Ale zanim Wam pokażę najlepszą zabawę „znajdź różnicę”, to pokażę najpierw taką – oto Mortal podczas rozcinania łańcucha (inaczej się go zdjąć nie dało):

Już wtedy pokazywał, że leżenie na pleckach to jego ulubiona pozycja i to się nie zmieniło. Oto zdjęcie z niedawna:

….a to leżenie na pleckach w najlepszym towarzystwie…

Teraz uważajcie. Dla pewności pokażę Wam jeszcze raz zdjęcie z interwencji:

…a teraz…

….pamparampam….

WŁALA: 

CZY ON NIE JEST CUDOWNY??? Tak, to ten sam Mortal, nikt go nie podmienił! W trakcie pobytu w schronisku powoli mu te uszka stawały, powoli sierść robiła się coraz ładniejsza, ale to, co teraz jest w domu, to przechodzi psiejskie pojęcie!

Oby wszystkim nam tak się poszczęściło, chociaż mnie to już chyba uszy nie wstaną…

PeeS. Co do właściciela Mortala i Kombata, to już mogę Wam napisać, że za to, co zgotował psom, trafi… uwaga uwaga… za najprawdziwsze kratki! I to nie że w jakichś zawiasach. Właśnie, że bez! Po prostu z domu weźmie kilka rzeczy i pójdzie mieszkać na jakiś czas tam, skąd się samemu nie wychodzi. OHOHOHOHO!

Jeden komentarz

  1. …no tak tak co robis DOBRY KOCHAJACY DOM!!!!! …WSYSTKO….i to wyszło i widac…super….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *