Górą my!

Są święta, które można w kalendarzu pominąć, a są takie, które są tak ważne, że trzeba obtrąbić, gdzie się da! Dziś Dzień wszystkich nie tylko Psiolasek i Kociolasek, ale i Lasek dwunożnych też! Wszystkie jesteśmy ważne, dla nas samych jesteśmy, a przynajmniej powinnyśmy być najważniejsze na świecie i musimy pamiętać, żeby o sobie nie zapominać. Tak właśnie. Pamiętać, żeby nie zapomnieć.

Właśnie.

O dwunożnych Laskach nie będę pisać, przynajmniej na razie. Skupię się na tych na czterech girkach, a zacznę od Grażynki.

Ta sieściucha o całkiem dwunożniowym imieniu czeka na dom od kilku miesięcy już. Chyba nie ma szczęścia, bo woli niezależność od przymilania się i ocierania o kolana, a przecież kociolaskowość oblicza ma różne. Jedne wolą same o sobie decydować i dyktować warunki, jak Grażynka, a inne tylko by się rozpływały pod rękami dwunożnych, jak Ariana.

Czyż nie jest szczególnej urody?? …jest też szczególnego zdrowia, co ktoś postanowił wpakować w sierściuchę metalowe kulki z takiej długiej, strzelającej metalowymi kulkami rurki… Szkoda słów! W każdym razie leczenie trwa, a Ariana pozwala się teraz wygłaskiwać za wsze czasy!

Podobnie miziasta jest też Jola.

Jej się też imię drafiło dwunożniowe, więc może i imienniczka by się znalazła, co by chciała mieć taką czterołapą Jolę pod dachem? Jeszcze miesiąc, a tej sierściuszce stuknie rok w tym schronisku, co jest niżej na mapie niż my, ale u niej z kolei pewnie winne jest zdrowie… Kitka ma problem z końcówką układu jedzeniowego, tak bywa czasami… Już w jednym domu jej się przez to nie udało, oby w kolejnym było więcej cierpliwości…

Czas na psiolaski!

Na początek Ruda, która mieszka w tym samym schronisku, co Jola.

Ta niewielka psina musiała zamienić fotel na schroniskowy kojec… Nikt jej nie chciał, dwunożny dom opuścił i tyle go widzieli… Co to był za dramat na początku! Smyczka to zło największe, obcy dwunożni niech lepiej nie podchodzą, Ruda była blisko szczytu strachu i niepewności. Nasi się nią zajęli, umieścili w ciepełku, psiolontariusze zakasali rękawy i krok po kroku natychają Rudą nadzieją, że będzie lepiej… Są już pierwsze merdania ogonkiem!

Liwia zwana Lusią, też z domu trafiła do schroniska…

Mieszkała już kiedyś w naszym schronisku, potem spędziła kilka lat u boku swojego dwunożnego, ale że nieszczęścia chodzą parami – on zachorował poważnie, a ona trafiła z posłanka za kraty… Luśka jest przemiła, klei się do dwunożnych, jakby nalelektryzowana była i cięęężko ją zostawić w kojcu, tak żal… Bardzo lubi też inne zwierzaki, także jest idealna!

Krótko przed końcem roku trafiła też do nas Terwenia.

Urocza pieguska, prawda?? Ona też się do każdego klei i jest tak urocza i trafiła tak zadbana, że właściwie dziwne, że nikt się po nią nie zgłosił. Ma funkcję szwędacza – gdzie ją nos pokieruje, tam z radością podąża i pewnie dlatego nie mieszka w domu… Ot – poszła sobie, ktoś ją zgarnął i może jej dwunożni nie wpadli, żeby jej szukać u nas…? Albo gdziekolwiek…

Zanim pokażę ostatnią psiolaskę na dziś i jednocześnie taką, o której jeszcze nigdy nie było, przypomnę o Kamie.

Nowe zdjęcie ma psiolaska, to trzeba pokazać! Historia jej jest smutna – kilka lat mieszkała z psiumplem w ciemnej, zamkniętej na amen komórce. Nie wychodziła, dwunożnych widziała tyle, co przy okazji wrzucania jedzenia… Psiumpel Kumpel całkiem niedawno znalazł dom, a Kama czeka… Prawda, wciąż jest nieufna. Prawda, wydaje się, że ona zupełnie nie chce nikogo nowego poznać. Prawda jest też taka, że to poza, ale nie ma się co dziwić, po takich przejściach jest… Potrzebuje morza cierpliwości, poznawania, spotkań, potrzebuje miejsca, w którym wreszcie poczuje się bezpiecznie.

Teraz czas na jedną z najbardziej cudacznych i wywołujących jedne z najgłośniejszych okrzyków „ooooooo”. Oto Olesia:

Te uszka, te łapeczki, ten ryjek! Przyjechała do nas całkiem niedawno, miała obróżkę i ogólnie wyglądała całkiem dobrze, ale – jak widać – jej dwunożnych brak. Malutkie to to jest, nieśmiałe w pierwszym kontakcie, ale jak tylko nos wystawi do obwąchania, to zaraz łapeczki drepczą pomaluśku i już łepek sam się do głaskania nadstawia… Jak się poczuje pewniej, to zmienia się w szaloną, merdającą kulkę futra.

Różne jesteśmy wszystkie, ale wszystkie najlepsze, każdy to wie! Wszystkim NAM życzę samych dobrych chwil, niepodważalnej wiary w swoje możliwości i w siebie, i pamiętania, że nikt nie jest w stanie nas pokonać czy złamać. Pamiętajcie o tym. Pamiętajcie, żeby nie zapomnieć!

Pamiętajcie, dwunożne Laski, że możecie wszystko, a dzięki Wam to i my będziemy mogły zrobić wszystko, co tylko sobie wymarzymy, bo jak się połączymy w stadka razem z Waszymi rodzinami, to dopiero świat będzie psiękny…

Górą MY!

Jeden komentarz

  1. ????????????❤?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *