Co to za pogoda przyszła… To ani łapą się nie chce ruszyć, ani szczeknąć nawet… Ostatnio jak jedna nasza się przeszła po wiatach to aż się zdziwiła, bo zwykle szczekanie było, a tu tylko zewsząd „uffff puffff ech…”. Nasi wiaty moczą, kiedy mogą, zamontowali nawet na środku placu takie cudo:
Można się teraz schłodzić, wystarczy tam pstryczek przesunąć i już deszcz pada w tym miejscu, taka magia!
Tak czy siak jednak jest tak bardzo upalnie, że języki się wydłużają do granic możliwości, patrzcie na Trevoltę:
Dobrze, że takie długie nogi ma, to nie zamiata nim ziemi! Trevolta przyjechała do nas bardzo niedawno temu, bo raptem miesiąc minął, ale nikt jakoś jej chyba nie szuka… Dziwne to, bo to naprawdę super psiolaska, idealna do zabaw i spacerów, do tego wiek taki młodszo-średni! Czyli już nie dzieciuch, a jeszcze przed nią ze trzy razy tyle życia. Tylko nie może mieszkać w innymi psami, bo jest jej jakoś nie po drodze, ale i tak bywa, kiedy nikt nie nauczył od początku, że z innymi warto się dogadywać…. Można próbować naprawiać, ale póki co jest jak jest…
Teraz coś, co już pokazywałam nie raz, ale trzeba o tym przypominać ciągle, bo to ważne jest bardzo u nas, kiedy słońce chce z nas zrobić skwarki! Nie każdy korzysta, ale każdy może. Jak nie lubi – jego sprawa.
Cóż to takiego?
Taaaak! Basen! Nasi nam postawili i nalewają wodę, jak tylko zaczyna się robić ciepło. Część z nas nie wyobraża sobie, żeby się tam nie taplać.
Na przykład Ryśka:
Rysia jest całkiem młoda, bo ledwo od roku chodzi po świecie, a już nikt jej nie chciał… Skąd wiem? A stąd, że przywieźli ją do nas tacy dwunożni w niebieskich ubrankach jeździdłem z niebieskimi światełkami na dachu iiii tak czekaliśmy, czy ktoś się zgłosi… A dwunożni, którzy by się nią mogli zająć wiedzieli, gdzie psiolaska jest… I cóż, nie przyjechali. A ona czekała i czekała… Ciężko jej było bardzo… Teraz Ryśka jest więc do adopcji! Jaka jest? Przez kraty to lepiej jej nie poznawać, bo przecież to kolejna, która udaje, że jest groźna… Poza kratami wszędzie jej pełno, lubi szaleć i skakać, za piłkami też chętnie polata, także jak ktoś dużo rzeczy robi na powietrzu, to Rysia będzie idealna!
Trzeba jeszcze wspomnieć, że nie za wiele jej nauczyli w poprzednim domu, więc to wszystko przed Wami. Psina jest pojętna i chętna do współpracy, więc trudno nie będzie!
Ryśka mieszka z Drągiem, który też przy okazji korzysta z basenowej wilgoci:
Chłopak mieszka u nas już 5 lat! To połowa jego życia… Może już wystarczy…? Może i Drągu nie jest wylewny do nowo poznanych dwunożnych, ale jest z tych nieśmielszych, to nie jego wina. Wystarczy dać się poznać, żeby się Drągu zmienił w wesołą przytulankę! W odróżnieniu od psiumpelki z kojca, ten pan w średnim wieku nie jest chętny do kilometrowych spacerów, potrafi czasami nawet przysiąść ni z tego ni z owego i zarządzić przerwę na pogadankę, smaczki czy głaski, co tam akurat mu w głowie zaświta. Trzeba uszanować i się temu poddać, nic na siłę! Drągu już się nasiedział za kratami. Potrzebuje spokoju i miętkiego posłanka, gdzie będzie sobie odgniatał boki między spacerkami… Może nawet mieć jakąś psiostrę w nowym domu, umie się dogadać!
Baki też lubi moczyć się do samej nasady futra:
Nic dziwnego, przecież ma tak grubą sierść, że zanim to się schłodzi, to mijają wieki! Pisałam o nim już chyba dwa razy i za pierwszym razem – że to zwierz idealny, że taki milusi i w ogóle, ale już za drugim – że nie ma tak łatwo i Baki zaczął bronić swojej przestrzeni osopsistej. Wybierał sobie, kto może wejść do niego, kto może mu szeleczki ubrać, taki był nie teges. Dziś piszę o nim trzeci raz i trzeba tu te informacje uśrednić – jest już lepiej, psiolontariusze się za niego zabrali, pokazali, że warto być jednak bardziej przystępnym, bo bez tego nudno samemu w kojcu. Odpowiednie podejście naszych potrafi zdziałać cuda!
Jeszcze ktoś odpowiedni się w nim zakocha i już całkiem go przekona do świata.
A wiecie, że w tym schronisku, co jest na dole na mapie, też mają basen? Jakiś czas temu pisałam o tym, że wybiegi specjalnie dla psów stworzyli wielkie, a teraz niedawno jedna dwunożna własne monetki wydała, żeby zwierzątkom było chłodniej:
W taki dni, jakie teraz są, to przecież jedna z najbardziej najidealniejszych rzeczy!
Pamiętajcie, że jak zwierz nie lubi wody, to na siłę nie wolno go ciągnąć do moczenia się, bo to więcej szkody przyniesie niż pożytku. Można ręczniczek czy inną szmatkę namoczyć i zmoczyć podwozie dla ochłody. Na spacery w takie upały to się chodzi koniecznie w cieniu, bo łapki się do chodników i asfaltów przyklejają, i można sobie co nieco zedrzeć i to będzie bolało. O wodzie też trzeba pamiętać, żeby pić dać, znaczy, jak spacer dłuższy się szykuje, ale najlepiej to wychodzić na długie przechadzki i wytracanie energii, jak już słońca nie ma.
I w ogóle pamiętajcie, że tak jak Wam jest gorąco i chce się pić, tak samo i wszystkim innym stworzeniom! Miseczkę można wystawić z wodą dla sierściuchów, co to wolno chodzą po świecie, większych skrzydlatych, a dla mniejszych, znaczy robali, to można też, ale w środku musi być dużo rzeczy (patolki, kamienie i takie tam), a mniej wody, żeby się nie wzięły i nie potopiły.
Jakoś trzeba przetrwać ten czas niełatwy i prażący…. Pamiętajcie, że tylko Wy – dwunożni – możecie cztero-i-dwułapom oraz skrzydlatym go przetrwać, a woda w tym czasie to najważniejsza rzecz na świecie…
????????