W kwieciu!

Cóż to będzie za post! W kwieciu, czasami nawet w kwiecie wieku, jeszcze jakbym umiała kwieciście pisać, to byłby komplet, ale wszystkiego to już mieć nie sposób.

Nasza się zawzięła i jak ktoś z nas ma nie do końca aktualne zdjęcia czy też opisy, to ląduje na liście i potem jest zaprowadzany w plenery i może robić co chce, byle fotogenicznie. Można leżeć, siedzieć, skakać, wisieć, uśmiechanie jest mile widziane, byle to wszystko niezbyt za szybko, żeby pstrykanie nadążało. Bo ta nasza ma ze sobą takie puzderko z rurką ze szkiełkami i się naciska guziczek i PUFF – zdjęcie jest.

Różne te plenery są, ale jak ta nasza znalazła takie długie ździebełka z białym kwieciem ma końcach, to zaprowadziła tam kilka zwierzaków, żeby w tym popstrykać, bo może dzięki temu kogoś urzeknie taki czterołap?

Patrzcie na Hamletkę, czy to nie jest idealne tło dla psiolaski?

O ile pamiętam, to chyba o niej było niedawno, ale na pewno nie z takimi zdjęciami! Nic nie szkodzi jednak o niej przypomnieć, skoro wciąż w schronisku Hamletka siedzi i domu nie widać jakoś… Nikt nie pyta, nie przychodzi, a czas mija. Nie ma co patrzeć na siwe fafle, bo nasi jej dali lat ze cztery, to przecież wcale nie dużo! Jaki może być jej problem? Kiedy ktoś przechodzi obok jej kojca, to ta, nie wiedzieć czemu, drze się niemiłosiernie… Nasi niby mówią, że ze strachu. Takie „boję się, ale żebyście się ze mnie nie śmiali, to nastraszę, żebyście to wy bali się mnie”. Więcej u nas takich… Nie ma się jednak czego obawiać, bo wystarczy zabrać psiolaskę na spacer i od razu jest inaczej! Hamletka tak naprawdę potrzebuje dwunożnych, miziania i wszelkiego kontaktu… Najlepiej po prostu, jakbyście nie szli do niej, żeby się nie zrażać, tylko zagadali do naszych, i oni by pomogli się zapoznać… Zechcecie…?

W taj romantycznej scenerii został też pstryknięty Lupi:

Lupi jest jest psem w młodszośrednim wieku, więc i ma sporo energii do spożytkowania, czego byście o nim w życiu nie powiedzieli, gdybyście zobaczyli, jak wygląda w całości… patrzcie:

Przecież to właściwie prawie klusek! I w życiu byście go nie podejrzewali o to, że wszędzie go pełno, w miejscu stać nie lubi i właściwie wciąż przebiera przykrótkimi łapeczkami, bo ile można nie iść! Lubi sobie też pogadać, także nie musicie się bać, że będzie jakaś niezręczna cisza, czy coś. Lupi zapewni rozrywki podczas każdej wycieczki. Jest jednym z psideałów, co tu pisać więcej.

Teraz pokażę psiolaskę, że mucha nie siada! Właściwie to dziwię się, że kolejki chętnych do niej nie ma. Jakby się uprzeć, to rasowa jest. Młoda bez ani pół wątpliwości. Urok bije po ślipiach. Do tego ta sesja w kwieciu, z której wyszło takie oto zdjęcie:

Szczuka mieszka u nas już ponad pół roku. Ktoś ją porzucił, to pewne… Jak wszystkie psy podobne do niej, w sensie takie prawie-rasowce w tym samym typie, uwielbia robić COKOLWIEK, byle mieć zajęcie, byle ten ogrom energii z niej schodził, byle nie stać bez sensu. Leżeć można, ale to pod warunkiem, że jednocześnie będzie się rozpracowywać jakąś piłeczkę czy badylka. Coś robić trzeba i kropka. Szczuka czeka na kogoś, kto zna takie prawie-rasowce, jak ona i będzie wiedział, czego im potrzeba i w razie czego, jak sobie radzić z tym czy owym, bo na przykład ta psiolaska nie lubi innych psów, więc można ją albo jakoś nie na siłę przekonywać, że może być fajnie na spacerze z innym czterołapem, albo i nie, ale wtedy trzeba też cierpliwie i umniejętnie obok takich przechodzić.

Kolejny kwiecisty – Skar:

Skar mieszka u nas już ponad 3 lata! Niepozorny taki, w większości czarny, trochę brązowy i maciupko biały. Jak do nas przyjechał, to kłapał zębami na prawi i lewo. Nie wiedział, czego się od niego chce i po co, i gdzie jest jego dwunożny! Cóż, nie ma, nie zgłosił się po niego nikt… Zawsze pisałam, że nasi wolontariusze mają w sobie takie pokłady cierpliwości, że dla każdego wystarczy, ile trzeba, więc i za Skara się zabrali. Jak widać – uśmiech mu z pyska już nie schodzi, także nauczył się cieszyć z życia i ceni sobie wszelkie spacerki i głaskanka, a bywa, że jak mu się ta radość tak skumuluje, że aż się uszami wylewa, to i ząbkami chwyta, ale nie tak, żeby krzywdę zrobić, tylko go aż tak roznosi! Koniec tego siedzenia w schronisku, czas zwiedzać świat!

Ostatni dziś w zestawieniu – Freki!

Temu to wyszło prawie tak samo psiękne zdjęcie, jak Hamletce, ale no przecież nie powiem, że pies przebił urokiem i kwieciem psiolaskę… Dlatego piszę, że prawie. Zaraz mu stukną dwa lata, odkąd u nas zamieszkał i w odróżnieniu od Skara, ten to od razu potrafił pokazać, że jest najfajniejszym psem na świecie, ale nic mu to jakoś niestety nie dało… Może ci, którym się podobał, nie należeli akurat do aktywniejszych i dlatego się to jakoś nie składało? Trzeba przyznać, że ktoś, kto spędza czas bardziej niespiesznie, to powinien wybrać innego zwierza, ale jeśli ktoś lubi dużo kalorii spalać, świat zwiedzać, to Freki będzie idealny! Przy tym jest pojętny i mądry, bo nasi go kilku rzeczy nauczyli, a psiutek za smaczka to pokaże wszystko, czego się nauczył i jeszcze kolejne rzeczy będzie pojmował w mig, byle zapłaty było dużo i gęsto.

Przyznać się, kto się zauroczył w kwieciu? Jak nie przekonały Was wcześniejsze zdjęcia, które pokazywałam kiedyś na blogu, to może te tkną chociaż troszkę?  Może jakaś dwunożna laska stwierdzi, że no tak uroczo wygląda jeden czy druga, że poznać trzeba teraz, już!

Zapraszamy psierdecznie do rozpoczęcia z którymś z nas najbardziej kwiecistej przygody w życiu!

Sierściuchy też by miały takie ładne zdjęcia, jakby się umiały zachować na powietrzu, ale z nimi to tak czasem jest, że przy oknach przykładają nosy do szyby, ale jak się na dwór zaprowadzi, to nagle zapominają, że łapy mają. Przyklejają się do ziemi i łypią na wszystkie strony ze strachem, bo nagle świat taki wielki i niezamknięty…

Chociaż niektóre to wychodzą na spacery, nawet jedna nasza jak jeździ do pracy skoro świt, to widzi czasem baaaardzo zaspanych dwunożnych, czasem zmarzniętych, jak akurat zima, i chodzą tacy skuleni… na końcu smyczki mają baaardzo zaciekawione światem, trąpiąco-dreptające dwa sierściuchy. Czego się nie robi dla zwierzaka…


A propos sierściuchów…. W zeszłym miesiącu nasi przygarnęli pod dach schroniska aż 101…. Ja nie wiem, ile nawet to by było łap, jakby zliczać!

Tak, to kolejna, Puchałka, z wczoraj raptem…. Dlatego te domy, gdzie takie sierotki mogą przeczekać z dala od zarazków, wirusów, hałasu i braku ciepełka są tak bardzo potrzebne… Jeśli możecie, dajcie naszym znać, że możecie przyjąć takie Puchałki, to będzie super ekstra… Tej się udało i od razu wyjechała właśnie w takie miejsce, ale przyjeżdża ich dużo więcej, a jeszcze więcej czeka za kratami…

Jeden komentarz

  1. ??☘☘☘☘?????☘????

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *