Dziś o sdcqcdx….. HENIEK, BIERZ TEN ŁEB!

– Heniek, bierz ten łeb!

 – Coooo rooobiiisz??

– Piszę! Znaczy usiłuję, ale przecież wpychasz mi ten nos wielki, przeszkadzasz! Ani się skupić, ani łapy porządnie ułożyć do guziczków, bo mi się ciągle obijają o twoją głowę!

 – Obaczyć chciałem, a bo to ja skąd wiedzieć mam, dlaczego podsiadasz tej naszej krzesło! Jakby wiedziała, to dopiero byś burę dostał! POWIEM JEJ! NYNYNY POWIEM, jak mi wnet nie napiszesz, co robisz, niech tylko do pracy przyjdzie!

– HENIEK, DZIUB ZAMKNIJ, BO INACZEJ ROZMAWIAĆ BĘDZIEMY! A poza tym tej naszej już wlazłem do serduszka (u niej to akurat nie jest trudne) i wybaczy mi WSZYSKO, rozumiesz?

 – ………..noooo weeeeeź mi poooowieeedz… co to tutaj? Uuuu, a to??

– …………………..dobra, ale weźże idź usiądź gdzieś dalej.

 – Przecie siedzę daleko, zad mam przy drugim biurku!

– Ale jesteś tak wielki, że łeb masz pod moim nosem! Krok do tyłu!

….o, teraz dobrze.

– Bo widzisz, Heniek, mamy misję. To jest chyba jedyne takie miejsce, gdzie bezdomne psy mają głos. Dawno nic nie pisałem, bo też i uważałem, że co to ja jestem, żeby pisać, że ja nie umiem, żem niepiśmienny, że błędów narobię i tym bardziej nikt tego czytać nie zechce… Ale kto nie idzie do przodu, ten się cofie, więc przez ten miesiąc czytałem dużo, i ukradkiem stukałem w guziczki dla wprawy, żeby wstydu nie robić, bo poprzednicy poziom podnieśli wysoki, i jak ja z tym moim wiejskim pisaniem miałbym się nadawać do tego… Ten blog to takie miejsce na nasze historie i wciąż dwie mam w głowie – o tej owczarce, co to jak się zgubiła i odnalazła w schronisku, to ją jej dwunożny okładał łańcuchem zaraz za bramą… Albo o tej blond lasce, która przyjechała do nas z paczką zupki…

 – ….ŻE Z CZYM??

– Oj, Heniu, jakbym ci powiedział, to byś nie był taki wzburzony, tylko wzrusz by cię ogarnął, to taka nieoczywista historia… Dziś może jednak napiszemy o pewnym psie, który tak bardzo nie miał już siły iść, że położył się w trawiastym rowie i czekał nie wiadomo na co…

 – O! To tak jak ja! To tutaj mieszka drugi pies z rowu?? Chętnie poznam!

– Nie, Heniu, jesteś jedyny i to właśnie o tobie napiszę. Tamte dwa, co wspomniałem wyżej, już biegają na spacery z domu, o nich zdążę jeszcze coś skrobnąć. Dziś o tobie, dobra? Miałem o czymś innym, ale skoro już wlazłaś mi pod łapę kanciastą głową, to niech tak będzie. To idź na obchód, zobacz, czy wszystko w porządku, chłodno jest, fajnie, to pogadaj z psiumplami, tematów poszukaj!

….

I widzicie, takie to życie jest schroniskowego wrrredaktora, że zamiar masz inny, a okoliczności takie, że trzeba być elastycznym…

Zatem…

Henio był znaleziony jakiś miesiąc temu, faktycznie leżał w rowie i ani myślał się ruszyć.

On już miał dosyć, już nie chciał, sensu nie widział, siły go opuściły zupełnie… Albo by po odpoczynku poszedł dalej, albo by tam już został i czekał na… lepiej nie się nie zastanawiać, na co. Całe szczęście, że ktoś go zauważył i zadzwonił do naszych, bo przecież skończyłoby to się różnie, tym bardziej, że ulewy były potworne, potem upały nie do przeżycia bez cienia, i jak by Henio sobie poradził?

Tak trafił do nas.

Łeb kanciaty z chudości, żebra na wierzchu… Nie widać tego tak bardzo, bo sierść porządna i Henio bardzo się starał wypaść jak najlepiej, nie wiedział przecież, gdzie trafił i co mu zrobią, więc na wszelki wypadek się zebrał w sobie, żeby stać jak najsilniej, ale ta głowa i zmartwione oczy mówią aż za dużo…

Zaraz go nasi zapakowali do kojca z leżanką i kocykiem, zaraz michę z wodą przynieśli, jedzonko najprzedniejsze, papiery mu założyli, wklepali do puzderka, przy którym właśnie siedzę, ogłosili na fejsie, że znaleziony i czy może ktoś rozpoznaje, ale sami widzicie – skoro dalej u nas mieszka, nikt się o niego nie pytał…

Nasi mówią, że dom musiał mieć, bo biuro nie było zalane ani razu!

I zachować się umie, bo szczeka tylko wtedy, kiedy naprawdę ma coś ważnego do powiedzenia.

Tak jakby luksusowo ma w tym biurze teraz…

…ale schronisko to nigdy nie będzie dom, wiecie o tym, prawda?

Henio jest przylepą, co tu się rozpisywać. Przykleja się do każdego, czy ktoś jest zajęty, czy nie, Heniek przy nim stać będzie i od czasu do czasu nosem trąci na znak, że jakby ktoś go nie zauważał, to jest gotowy na głaski. Agresji zero, za to wielkość ma słuszną i szczek też całkiem poważny, więc nie ma strachu z nim wyjść na spacer nawet w noc ciemną. Jeszcze wszystkie kilogramy mu nie wróciły, ale to nie można tak za szybko. Wiem, dziwnie brzmi, ale nasi wiedzą, co mówią.

Nie żebym tu miał jakieś własne powody, żeby Heńka z mojego biura wytentegować, to wcale nie o to chodzi! …wcale! Po prostu co ma chłopak w schronisku mieszkać, jak mógłby wypełniać pustkę w czyimś domu?

Bardzo polecam kolegę, bardzo!

Zostawiam numerki, które jak wpiszecie w telefon i wciśniecie zieloną słuchawkę, to po drugiej stronie nasi się odezwą: 75 778 04 12. Mieszkamy w schronisku w Dłużynie Górnej, jak popatrzycie na mapę kraju, to będzie to bardzo w lewo i bardzo w dół.

Zapraszam psierdecznie.

…dziś tak krótko, bo już mnie łapy rozbolaly, jeszczem nie przywykł…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *