Krzyczmy razem, niech się rozniesie!

– Hedarku, pamiętasz historię tych trzech yorków i westki, które tutaj przyjechały w koszmarnym stanie?

– yyyyy….

– no tak, przespałeś pewnie…

To było jeszcze w zeszłym roku. Było zgłoszenie, że w kiepskich warunkach siedzą cztery małe psiurki i właściwie to są potrzebne tyko do tego, żeby było takich psiurków więcej i więcej…

Nasi pojechali i faktycznie! W małym pomieszczeniu, w komórce, w jakiejś zagródce małej siedziały cztery psiaczki. Trzy takie, co ludzie ciągle dzwonią z pytaniem, czy mamy w schronisku, a jeden taki, co ma nazwę bardzo długą i skomplikowaną.

Podłoga była czarna od tego, co zwykle z psa wychodzi po kilku godzinach od jedzonka… I one tam żyły, spały, jadły… Kiedy do nas trafiły, to miały pazurki długaśne i skórę w opłakanym stanie. Na zdjęciu nie widać, ale jak się przyjrzało, to włos co trzeci był!

Podejrzenie było, że one są trzymane głównie dla zwiększenia ilości zwierząt… Potem takie małe szczeniaczki się sprzedaje za sporo papierków! Śliczne, urocze, rasa akurat taka, że sporo ludzi chce mieć. Co się dzieje z rodzicami w czasie, kiedy szczeniaków nie ma – kogo to obchodzi przecież!

Te mikroskopijne czworonogi trafiły do nas, do schroniska. Jakiś czas musiały odsiedzieć, trzeba było zrobić porządek ze skórą. Po kuracji, te trzy brązowe trafiły w okamgnieniu do nowych domów! Jeden trafił do pracownika schroniska i widziałam futrzaka ostatnio – ledwo poznałam! Ostrzyżony, owłosiony jak trzeba, cudo! Nic jednak nie urosło, dalej można w kieszeń wsadzić i na miasto iść. (to prawie jak ze mną!)

Ta biała suczka posiedziała trochę dłużej, bo odkryli u niej jeszcze guzy jakieś. Za to kiedy już była gotowa do adopcji… połowa schroniska się za nią oglądała! (druga połowa to były suczki…)

Przylepa była straszna! Też szybko znalazła dom. I oczywiście wszystkie te zwierzaki miały takie operacje zrobione, które potem uniemożliwiają (trudne słowo! nie pomyliłam się, ha!) kolejne przybywanie szczeniaków…

– Buulbaa, ale to taka stara sprawa, czemu o tym przypominasz?

– bo śpisz tylko i ciągle trzeba ci przypominać o wszystkim, bo potem tylko oczy robisz wielkie!

No dobra, tak naprawdę przypomniałam o tym, bo kilka dni temu do schroniska trafiły dwie suczki. Ciężko pracowały przez dłuższy czas… W fabryce pracowały. Fabryka produkowała szczeniaki…

To jest Flipa:

…a to Flapa:

  Dwie psinki w typie basseta. Znalezione zmęczone i odwodnione. Ich pazury już się zawijały w kółeczka prawie! Kogo to jednak obchodziło? Ładne pazurki nie są potrzebne, żeby kolejne małe basseciątka pojawiły się na świecie… Urodziły się jedne, ledwo odchowane, ledwo zaczęła Flipa z Flapą odpoczywać po zgrai małych rozrabiaków, już szykowali ją na kolejną partię łobuziaków! Ile można? Długo… Po jakimś czasie suczki już są tak zmęczone, że trzeba je zastąpić innymi, młodszymi, zdrowszymi… A stare? a na co komu pies, który tylko je i żadnego pożytku z nim nie ma? Wywieźć i porzucić! Być może tak Flipa i Flapa trafiły do nas…

– ale że ludzie kupują szczeniaki po matkach, które takie życie mają nędzne!

– Hedziu, ludzie czasami nie wiedzą, a czasami nie są świadomi, że to tak się dzieje… Myślą, że rasowy szczeniak musi swoje kosztować i kupują. Nie wiedzą, że za RASOWEGO zapłaciliby trzy razy tyle. Szukają najtaniej… a „najtaniej” może się równać „męczarnia dla psich matek”.

Naprawdę rasowy szczeniak kosztuje dużo, czasami bardzo dużo. Prawdziwa hodowla jest zarejestrowana w Związku K y n o l o g i c z n y m (trudne słowo, ale spisałam z internetu…). Ten Związek każdemu szczeniakowi z prawdziwej hodowli wystawia metrykę, gdzie jest napisane kto jest ojcem, matką, dziadkiem, babką…. Dopiero za takiego szczeniaka można brać pieniądze.

– to dlaczego biorą pieniądze za takie niezwiązkowe?? To powinno być karalne!!

– bo to jest karalne! Ale każdy chce zarobić… czasami kosztem zwierząt, przecież dla niektórych zwierzę to nic…

Takie pseudohodowle zakładają stowarzyszenia, tam się zrzeszają. I wystawiają szczeniakom „papiery”. Papier to nie jest metryka, to nic nie znaczy. Tylko nie każdy o tym wie… I potem właściciele myślą, że mają psa rasowego, a tak naprawdę to jest pies „w typie” rasy, czyli… kundelek…

– Buulbaa, to krzyczmy! Niech się wszyscy dowiedzą!

„PIES BEZ RODOWODU” RÓWNA SIĘ „KUNDEL”!!!!
MIESZAŃCÓW DUŻO W SCHRONISKACH!!! 
NIE POPIERAJ PRODUKOWANIA NOWYCH NIERASOWCÓW!!!

Buulbaa, krzycz ze mną!

NIE KUPUJ Z PSEUDOHODOWLI!!
ZNAJDŹ PRZYJACIELA W SCHRONISKU!!!

– możemy pokrzyczeć, Hedziu… tylko niech to ludzie w świat poniosą…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *