Działo się w tym roku! Było kilku redaktorów na blogu, maaasaaa zwierzaków opisanych znalazło domy, inne jeszcze czekają… Ale przecież się doczekają!
Zanim przejdziemy do wspominek blogowych, napiszę, że w zeszłym roku zostało adoptowanych z naszego schroniska aaalbo wróciło do właścicieli blisko 750 psów i ponad 300 kotów!
Rozpoczniemy małym podsumowankiem i stasty… tasty… s t a t y s t y k a m i.
– w roku 2015 napisaliśmy 104 posty
– pisała:
Bulba:
Bulbka jednak wymaszerowała do domu z najukochańszym swoim Stróżem. Opisał to HedzioTUTAJ. Nie był on redaktorem na normalnym etacie, ale przejął bloga na kilka dni, zanim nie wprowadzili mu współpsiolokatorki – Soni. Hedzio niestety nie doczekał dobrego domu…
Majka go wyfrunęła za Tęczowy Most, ale Hedar przylatuje czasem. Wiemy to.
Po Bulbie bloga przejęła Sonia!
Psiolaska mieszkała w schronisku 10 lat! Szmaaat czaaasuuuu! A wcale nie była szczeniakiem, kiedy do nas trafiła… O jej wymaszerowaniu do domu pisał kolejny redaktor bloga – Tysiak – TUTAJ. Już pół roku Sonia jest WRESZCIE psem domowym…
Jak wspomniałem, kolejnym redaktorem był Tysiak. Mieszkał w kuchni, więc przydreptywał do biura, kiedy stróż szedł na obchód schroniska. Niestety też nie doczekał…
Miał swoje humorki, ale w jego wieku już się je wybacza… Też czasami przylatuje, ale on woli polatać z Majką nad garami z gotującym mięchem!
Po Tysiaku bloga przejął Bidek.
Bidek miał sporo usznych problemów i to, że nie słyszał, to był problem najmniejszy akurat… Mógł jednak pisać i doskonale wiedział, co się dzieje w biurze, bo znam język psiomigowy, więc mu wszystko przekładałem. Bidek często wyjeżdżał na operacje i konsultacje do dalekiego miasta. Tak wyjeżdżał, że w końcu z jednej takiej podróży… nie wrócił! Booo niedaleko przed schroniskiem jeden z naszych, który wiózł Bidka z lecznicy, skręcił ciut wcześniej i zajechał… pod własny dom! Tak Bidzio pomieszkuje teraz:
Ten czarny psiojogin to Bono. Powoli przestaje się fochać, że nie jest jedynym labciem w domu…
Ufff, i doszliśmy do czasów obecnych! Po Bidku zdecydowałem się pisać ja – Dżokej…
…chociaż mieszkam w biurze już od daawnaa. Tylko śmiałości nie miałem… Przez malutką chwilkę pisał ze mną Szorti…
…ale sami popatrzcie! Było wiadomo, że wyfrunie do domu, jak tylko będzie to możliwe! Tak się też stało i teraz Szorti wreszcie może się wpychać pod ręce swoim dwunożnym!
A teraz pomaga mi Larsi…
…ale dzisiaj akurat stwierdziła, że jej się wstawać nie chce…
Tyle o redaktorach! Trochę ich było… Lecimy dalej!
– najczęściej czytanym postem był… debiutancki wpis Bidka… o Tysiaku… Smutny niemożliwie… TUTAJ możecie go przeczytać, kto nie czytał…. Wpis ten jest jednocześnie najcześciej czytanym postem w całej historii bloga!
– prawie z taką samą czytelnością jest wpis o jednej z najgorszych interwencji, w jakiej nasi brali udział. TUTAJ możecie przeczytać, kto nie czytał kiedyś. Warto. Gościnnie napisała go Neska.
– najwięcej odwiedzin bloga było w listopadzie – 7 167 wejść!
– w sumie w 2015 roku blog był odwiedzony blisko 70 000 razy!
Dla porównania, w 2014 roku najbardziej czytelny wpis miał 5 090 wejść, a cały blog w ciągu całego roku ponad 48 500 razy! Czyyyyliiii pobijamy samych siebie łooohohohohoho! Cieszy nas to psiogromnie, że przybywa nam Czytacieli! Dziękujemy, że wracacie!
Życzymy Wam w tym nowym roku wszystkiego, co byście chcieli, żeby się spełniło!
Wszystkim czworonogom życzymy dobrych domów i superaśnych opiekunów, z którymi nie będą się nudzić, z którymi będą czuć się bezpieczne, kochane, potrzebne, najpiękniejsze i jedyne na całym świecie…
Bądźcie zdrowi, szczęśliwi, spełnieni…
Bądźcie z nami!
HAU! (rzadko szczekam, ale dziś jest okazja!)