Nudzi się chyba dwunożnym. Nudzi sięęęę baaardzo…. Wyszliby z psem na spacer. Porzucaliby piłkę. Skosiliby trawę sobie czy sąsiadowi. Przynieśliby zakupy/węgiel/cokolwiek sobie czy jakiejś starowince. Patyka by nawet sobie poobgryzali, to też ciekawsze zajęcie, ale nie! Kupują sobie taki sprzęt z długą rurką do którego wkłada się takie małe kulki i potem się naciska, robi PIF-PAF i kulka leeeciiiii!
Ostatnio głośno było o potrzelonych czworonogach, które niestety miały takiego pecha, że te kulki nie przeszły bokiem, ale utknęły w takich kiepskich miejscach… i niestety… tego no…
U nas mieszkają dwa psy, które przeżyły takie małe, pif-pafowe piekło.
Od kilku miesięcy czeka u nas na nowego właściciela Azor.
Azor został znaleziony pod płotem przy domu w jednej z pobliskich wsi. Pewnie szedł przed siebie szukając szczęścia i siły go opuściły w końcu… Był kiedyś żywą tarczą. Psioweci nam powiedzieli, bo po nim tego nie widać, on sam się też zupełnie nie skarży, że coś gdzieś go boli. Jest tak przyjazny i sympatyczny, że został ostatnio zabrany na marsz! Szedł z dorosłym i mniej dorosłym dwunożnym, i zachowywał się wzorowo. Na szczeście nadal kocha ludzi i wszystkie dobre rzeczy, które się z nim wiążą. Wszelkie głaskanko, drapanko, spacerowanko, wszystko jest dla Azora fajne!
Ciężko patrzeć, jak Azor się rozstaje z Wolontariuszem po spacerze. Jakby sie dało, to by go zatrzymał za rożek koszulki, przytrzymał łapami albo po prostu wyszedł razem ze ścianą kojca, byle go nikt nie opuszczał… Ciężko przeżywa rozstania. Może Azor wcale sam nie wybrał swojej wolności, która zakończyła się pod płotem…? Może ktoś go zostawił, a on biegł i biegł za kimś, ale dogonić nie mógł, trop się urwał… Bezsilność została…
Kto przygarnie Azora na dobre i złe? Kto pokaże, że nie trzeba się bać, że zostanie na jakiś czas sam, ale nie na zawsze, bo wróci się do niego? Azor pokocha na zabój swojego nowego człowieka, jakikolwiek on będzie, tylko niech go więcej nikt nie porzuca, bo psie serce w końcu pęknie…
Ben nie czeka u nas kilku miesięcy, ale kilka lat… Może za duży? Bo urodę ma!
Albo chodzi o przeszłość Bena, która jest na tyle ciężka dla niego, że musi się najpierw przyzwyczaić do człowieka, zaufać. Do Bena też ktoś pifpafował… Mamy dowody!
Ben do dzisiaj czuje te śrutowe kulki… Albo czuje, albo pamięta, że jak się tam dotknie to będzie bolało i teraz wszyscy u nas wiedzą, że psiura się głaszcze tylko w określonych miejscach, bo jak gdzie indziej się rękę położy, to zały garnitur zębów może pokazać, a jak kto się nie boi i dalej ręce pcha, to jeszcze do tego dochodzą efekty dźwiękowe… Wolontariusze, którzy z nim wychodzą mówią jednak, że Ben to bardzo fajny pies, tylko trzeba po prostu zrozumieć, że ma chłopak uraz i nie głaskać go tam, gdzie nie lubi. Uwielbia za to zabawę, spacery i ludzi, zwłaszcza tych, których dobrze zna. Takim dobrze-znającym zaczyna ufać na tyle, że mogą go głaskać też po miejscach wcześniej niedozwolonych. Po prostu wie, że zrobią to delikatnie i wcale nie będzie to bolało.
Benowi tęskno do człowieka. Byłoby super, gdyby kogoś na tyle to psisko urzekło, że stwierdziłby „nacierpiał się, nie jest winny tego, jaki jest teraz, to wina człowieka. Naprawię to! Sprawię, że mi zaufa i w końcu razem wymaszerujemy do domu, gdzie będzie członkiem rodziny i już nigdy nikt nie zrobi mu krzywdy!”. Ach, czekamy na to baaardzo…
Jak się komuś nudzi, zapraszamy do schroniska. Tutaj czeka cała wataha psów i całe stado kotów. Czekają na uwagę, na zabawę, głaski, spacery, mizianie. Pomóżcie ogłaszać te psy w internecie, zorganizujcie zbiórki na rzecz zwierzaków. Wszędzie są jakieś schroniska czy przytuliska, wszędzie zwierzaki czekają na ludzi. Wszędzie jest ktoś, komu zrobi się milej, jeśli podejdziecie i zagadacie. Pomożecie i sprawicie, że ktoś poczuje się chociaż na chwilę wyjątkowy i potrzebny. Czy ma dwie nogi, czy cztery, każdy tego potrzebuje.
Bo jak zobaczę kiedyś, że ktoś celuje w jakiekolwiek stworzenie – Tysona spuszczę!!! On już będzie wiedzieć, gdzie pobiec i w który poślad zęby wycelować…