Tarzajmy się w szczeniaczkach! Niech te stare tylko patrzą…

Tu Larsi. Larsi, bo Dżokej to takie ciepłe kluchy (wbrew temu, co się o nim mówi), że by tego nie napisał jak ja. Ja napiszę. Bo ja się nie boję. Niech mi ktoś podskoczy i spróbuje się kłócić, to obszczekam tak, że się pół schroniska zleci.

Nie raz i nie dwa pisane było tutaj o tym, że jak przywiozą jorka, szicu czy młodego labcia, to tylko się je ogłasza i odlicza TRZY-DWA-JEDEN i już jest pierwszy telefon. Był szał, jak czarny mops zawitał! A razu pewnego był wypadek niedaleko miasta… Z tego wypadku cało i wogóle żywo wyszedł tylko szicu i następnego dnia już był odbierany przez bliskich ludzi tych, którzy wywędrowali tam, wysoko… Atmosfera w biurze była taka, że nożem kroić. I wiecie, że wtedy też dzwoniły telefony, że był taki wypadek i czy jest to szicu w schronisku, bo oni by wzięli…?

Kilka dni temu ktoś przywiózł cały karton mięciutkich, oklapłouchych, czarnonosych, uroczych piesełków. Urocze tak, że nawet my merdaliśmy ogonami! Na stan przyjęte, wpisane do systemu, karty założone, wrzucone na fejsa… TRZY-DWA-JEDEN…
– Dzień Dobry, taka ładna Stokrotka jest…
– Witam, Stokrotkę można?
– Stokrotka wolna?
– Takie ładne są, ja mam dzieci, Stokrotkę byśmy wzięli!
– …Sto…

Prócz Stokrotki jest jeszcze Bazia, Narcyz, Flower i Krokus. Tutaj jest cała banda:

Haaalooo, tu jestem! Tu piszę dalej! Oderwijcie już wzrok!

…no.

Stokrotka ma największe wzięcie, bo przecież to na pewno biszkoptowy labek! Nieważne, że ojciec,  i matka są tajemnicą nie do odkrycia, nieważne, że każdy pies inny, więc tym bardziej nie wiadomo, co wyrośnie. Stokrotka i koniec. Stokrotkę dla każdego. Pozostałe maluchy też budzą zachwyt, a jakże!

…czasem wchodzimy na fejsa. Wiecie, że mamy profil i patrzymy, kto nas lubi… Patrzymy też, kto co napisał. I pod wpisem o szczeniakach komentarz, że ktoś chciałby przyjść, potulić, na spacer wziąć, bo takie słodkie!

…aż ogony nam przestały merdać…… To te ledwo odrosłe od ziemi maluchy, jeszcze bez odporności ludzie chcą tulić i z nimi spacerować po lesie, gdzie chodzą całe tabuny psów, a my wszyscy, którzy czekamy na domy i czekamy na te głaski, na uwagę i na tulenie, mamy sobie czekać dalej???

Oczywiście, że to nasza wina. Za szybko dorośliśmy. Po co wogóle było nam dorastać? Po co wydłużały się łapy, po co sierść robiła się bardziej szorstka, po co oczy robiły się bardziej bystre, po co uczyliśmy się ładnie jeść, na smyczy chodzić, po co nam ta idealna równowaga podczas biegania, po co umiejętność niegryzienia wszystkiego, niesikania gdzie popadnie… po co…

To ze szczeniakami ludzie chcą się tulić, szczeniaki są słodkie, szczeniaki wywołują lawinę komentarzy, udostępnień i wpisów „kocham!”, „och, zobacz, Franka/Stefka/Antoni, jaki cudowny!”…

Ares mi powiedział, że naszym trzeba podsunąć, żeby zbudowali taką zagródkę, gdzie każdy mógłby wejść i pomiziać się z maluchami. Jak maluch ma z pół roku, to wtedy do adopcji! Wcześniej niech przyciąga ludzi, skoro my, starzy, nie potrafimy. My się będziemy patrzeć tęsknie i będziemy przełykać ślinę przez tę kulkę, która będzie w gardle nam rosła…

Wcale nie jesteśmy zazdrośni! Wcale! Życzymy tym maluchom domów jak najlepszych!

…ale tego samego życzymy też Frogowi…

…Dadkowi…

…Delfinie…

…Dirze…

   …i dwustupięćdziesięciu innym czworonogom, które mieszkają na wiatach i czekają na swoją kolej… Są niewidzialne, nie przyciągają tak, jak te czarnonose, nieporadne, które tak łudząco przypominają coś znanego. A przynajmniej jedna przypomina…

Jaka jest pewność, że szczeniorki wyrosną duże? Jaka, że małe? Jaka jest pewność, że faktycznie będą labradorami, że będą cierpliwe, że będą kochać wszystko i wszystkich? Po cześci żadna, po części będzie to zależeć od tego, na jakich dwunożnych trafią, bo takiego lejka trzeba wychować, a to proste nie jest czasami.

Nie lepiej przejść się po wiatach? Zośka już na zawsze zostanie owczarkiem, Moris większy nie urośnie, Nerfce nie znudzą się patyki, Boryska będzie można strzyc, jak się będzie marzyło, a za to Ferdona przeciwnie – zostanie krótkowłosy. No i ja nie zmaleję i nie znikną mi kropeczki, która jedna taka nasza kropkolubna liczy mi dokładnie, kiedy tylko przyjedzie…

…czy Ares, który ledwo do nas wrócił, tak było z nim źle, nie zasługuje na tyle udostępnień? Czy Aro, któremu wróciła radość życia po jakiejś traumie, o której nie chce opowiadać, nie zasługuje na tyle komentarzy wsparcia? Czy Magus, Łatek i Gogol, którym coraz bardziej dokucza starość, nie mogliby poczytać „trzymamy za Was kciuki, chłopaki!”…?

…czytamy to wszystko i gadać nam się nie chce nawet… Mało kto o nas wspomni w tej lawinie podszczeniakowych komentarzy… Dziękujemy tym osobom z całych serc naszych i merdamy do Was ogonami. Wasze odpowiedzi może giną, ale my je widzimy…

…przychodzą odwiedzający z dziećmi czasami. Pewnie, że są tacy, którzy biorą nas na spacery i za to jesteśmy tak wdzięczni, jak nie wiem co! Ale przychodzą też tacy, którzy tylko popatrzeć przyjdą… Pokazać nas w kojcach. Pokazać, jak szczekamy, jak wyciągamy łapy, jak patrzymy z nadzieją tak, że oczy nam mało nie wypadną… Zachwycać się nie ma czym, same wyrosłe psy, które mają kamień na zębach, którym pazury rosną, wodę rozchlapują tak brzydko, kiedy piją… „Chodźmy popatrzeć na młode pieski! Są takie pocieszne, mają takie niezgrabne łapki i śmiesznie rozchlapują wodę! Jak to nie możemy wejść?? I co z tego, że byliśmy u starych?? …no masz, niepotrzebnie u nich byliśmy!”

I wiecie, magia… Bo tyle wiadomości i rozmów zaczyna się od „chcemy dać dobry dom / od jakiegoś czasu rozglądamy się za pieskiem / mamy świetne warunki, jesteśmy gotowi”, a później wszystko znika, jak nasze kulki z misek. Przecież pies jest jeden, a domów ze dwadzieścia. Ze dziewiętnaście pozostaje wolnych i NIBY nadal chętnych na przyjęcie psa! …tylko tak jakoś nikt więcej nie odpisuje… Czasami ktoś jeszcze przyjdzie do nas, rozejrzy się… Może tylko tak, żeby nie gadać, że też chciał tylko szczeniaka, ale może nie…

…jakoś przetrwamy te dni. Jakoś będziemy się trzymać. Popatrzymy na te tłumy, posłuchamy wiecznie dzwoniącego telefonu, poczytamy komentarze i będziemy udawać, że to o nas tak piszą, że to nami się zachwycają, nas chcą wziąć do domu. Poudajemy, że to dla nas są wizyty, pomarzymy…

…i tylko ta kulka w gardle nie pozwoli nam swobodnie przełykać….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *