Moje cztery łapy wystarczą!

U nas w biurze to mieszka tych łap ze osie…dwanaś….eee…Tak! Dwanaście! Znaczy moje, Arona i Dżokeja.

 – …jeszcze Leon!

– Aaaa tak, od niedawna mieszka jeszcze Leon. Czyli dwanaście plus cztery daje naaam… pięt..sied…SZESNAŚCIE! Właśnie.

Jakoś sobie radzimy, nie wchodzimy w paradę, jest w sumie nieźle. Dżokej tam czasami się poczepiać lubi, ale ogólnie nie narzekamy.

I większość zwierzów to jednak lubi mieć psiumpli czy nie przeszkadza im szwędający się sierściuch, a wręcz się cieszą, że nie są sami, jak dwunożni idą do pracy czy na zakupki, ale cóż… Jakby wszyscy byli tacy sami, to wiecie. To by byli, ale nie są i stąd taki temat mój.

Nie wiem w sumie, czy to jakaś poważna wada aż taka, bo przecież w tylu domach mieszka tylko po jednym zwierzaku, że to nie powinno aż tak przeszkadzać, ale bo ja wiem… ja przecież nigdy nikogo nie adoptuję, to może i się nie znam…

SabaAza mi zawsze na myśl przychodzi, ale dzisiaj o niej nie będę pisać. Kiedyś jeszcze wspomnę w temacie o długodystansowcach, psach na diecie albo szarosierściastych… Dzisiaj nic o niej! …chociaż tyle czasu siedzi, że naprawdę aż się prosi o niej wspomnieć… Przejdę jednak do tych zaplanowanych na dziś.

Na początku sierściucha, do której miały się ustawiać kolejki – Frotka.

Jakiś czas temu kilka zdanek napisałem o niej, bo przyjechała do nas z drugim sierściuchem przyklejonym dookoła… Serio, miała tyle filcu na sobie, że jak ogolili i przykleili oczka do kudełków, to mało nie zemarłem, bo myślałem, że to drugi na biurku siedzi! Tamto poszło do śmieci, Frotka wylądowała w klatce i wyglądała jak siedem nieszczęść, taka wygolona… Wkrótce po tym wyjechała do domu takiego chwilowego, który by mooooże i był domem na zawsze-zawsze, ale sierściucha pokazała charakterek… Kurza stopa, Wam napiszę, że to wstyd tak! Zaczęła rozstawiać inne zwierzaki po kątach, bo oto weszła królowa i wszystkie tereny jej i wszyscy poddani… Nie było rady, musiała wrócić do nas.

Siedzi teraz taka puchata za kratami, a przecież do dwunożnych naprawdę jest super! I przymilić się potrafi, na kolana wlezie też, sierściuch idealny, tylko innych zwierzaków w domu być nie może, trudno. Myśleliśmy, że będzie sporo chętnych, że wizyty trzeba będzie robić, bo taka persiasta jest, bo puchata taka, bo te oczy zielone, bo kolor futra taki inny, a tu ani pół telefonu…

Nie tylko Frotka taka nietowarzyska do innych czterołapów. Jeszcze jedną mamy sierściuchę (bardzo ciekawe, że znów kobita!), która chyba najlepiej się będzie czuć w domu, gdzie nikt jej nie będzie przeszkadzać. Przed Wami Studentka:

O ile po Frotce może i widać, że taka…. wrednawa może być… (ale już ustaliliśmy, że do dwunożnych nie!), o tyle Studentka sprawia wrażenie zupełnie uroczej i grzecznej w każdej sytuacji! …niestety ona też wróciła z adopcji, a to nie było pierwsze, przykre doświadczenie… Jeszcze wcześniej miała dobry dom i dwunożną, ale niestety straciła wszystko bezpowrotnie. Opiekunka odeszła na zawsze, ktoś Studentkę wyrzucił na ulicę i stamtąd trafiła do schroniska. Potem została właśnie adoptowana i o ile zachowywała się wzorowo w kontaktach z nową opiekunką, o tyle obecność innych zwierzaków stresowała ją koszmarnie! …teraz sierściuszka znów jest w schroniskowej klatce i powoli na nowo oswaja się z miejscem, a łatwo jej nie jest. Może i na początku jest nieśmiała, ale głaskami się ją przekona, że wszystko jest w porządku i zaraz może sama się domagać kontaktu. Zabawek mieć nawet nie musi, byle kolana się znalazły wygodne i ręce miziaste, byle była jedyna, najważniejsza w domu…

Nie tylko Frotka, nie tylko Studentka iiii nie tylko sierściuchy mają taki problem… A skoro już mamy w temacie zwierzaki, które do nas wróciły, to i ten będzie pasować. Bober: 

Bober robi wrażenie, psiolaski się za nim oglądają… Ponoć przystojny i muskulaturny taki, i zawadiaka też. Te dwie pierwsze rzeczy sprawiły, że został adoptowany, a ostatnia, że wrócił niestety. Nie wiem, czy ci dwunożni wiedzieli, czy nie, że on taki do innych psów jest hej-do-przodu, ale z pewnością szybko się dowiedzieli iiiiii… jakby to powiedzieć – NIC. Bober im uciekał, oni jakoś tak… NIC. Bober niejednego psa tam pogonił, czy nawet miał bliższe zapoznania, niekoniecznie na stopie koleżeńskiej, a oni… NIC. No to co było robić, wrócił do nas. Bober bardzo lubi wszelkie stworzenia, pod warunkiem, że mają dwie nogi, nie cztery. I muszą to być bardzo silne dwie nogi plus silne ręce, żeby psa utrzymać, booo jak wspomniałem wcześniej – mieśnisty jest solidnie. I pewnie, że będzie super psiumplem! Bo do dwunożnych to znów jest najlepszy na świecie! Tylko trzeba go nauczyć tego i owego, i przede wszystkim – pilnować go, a nie tak… NIC…

Ostatnim dzisiejszym zwierzem będzie pies, który co prawda nie wrócił z adopcji, tylko mieszka w schronisku nieprzerwanie już lata cztery, ale też jakoś nie może się przekonać do psiumpli…   

Kto jeszcze nie poznał, podpowiem – to Herbi. Wciąż ten sam, spory, biszkopciasty Herbi… Z nowości jest to, że lat już ma dziesięć, że wzrok coraz bardziej nie ten i ja myślę, że to właśnie przez to on jest taki niepewny teraz. Są psy niewidome, którym zupełnie to nie przeszkadza, które potykają się na spacerach i jak gdyby nigdy nic idą dalej, które czują zapach innego psa i już im ogon merdoli, bo psiumpel na nosowym horyzoncie. Herbi taki nie jest… On się stresuje innymi psami, jakoś nigdy za nimi nie przepadał, ale miał w kojcu chociaż Miłą, która była jego psiumpelką. Miła wyjechała do domu i żadnej koleżanki nie można było mu wprowadzić, bo żadna nie pasowała… Wychodzi na to, że jednak za psiolaskami też raczej nie przepada… Na spacerach jest super psem! Trochę nieśmiały, ale widać, że to przyjemność dla niego największa, tak sobie maszerować u boku wolontariuszy, z dala od hałasu, kłótni, stresu… I ja się tylko boję, że jak tak dalej pójdzie, jak on nie znajdzie spokojnego miejsca u kogoś, jak on nie poczuje się wreszcie pewnie na swoim terenie, to to zdrowie, które jeszcze ma, powoli zacznie się kończyć… Ile może działać ta adrenalina, ile można się trzymać, kiedy zmartwień na głowie pełno? Długo chłopak czeka i ja życzę, żeby doczekał. Dziś najlepiej. Ewentualnie jutro.

To jak…? Którego albo którą z nich przyjdziecie dziś poznać…? Przecież wiem, że bardzo wielu dwunożnych ma tylko jednego zwierzaka i nie chce mieć więcej. Przecież wiem, że wielu sierściucholubów akceptuje w pełni sierściuchowatość mruczków i właśnie ta samotnikowatość ich urzeka najbardziej. Możecie każdego dnia utwierdzać Frotkę w przekonaniu, że jest królową wszystkich kotów, możecie sprawić, że Studentka poczuje się w pełni zrelaksowana i bezpieczna, to właśnie Wasz dom może być jej azylem… Możecie zyskać najlepsiejszego czterołapego kumpla, kompana na długie wycieczki, oddanego przyjaciela na dobre i złe, tylko trzeba będzie mu wyjaśnić, żeby inne psy też mają prawo chodzić po ulicach. Bober jest mądry, może i nigdy z żadnym się nie zapsiumpluje, ale odpowiednia nauka i pilnowanie na pewno pomoże, a przynajmniej nie będzie mieszkać w schroniskowym kojcu…

Ach… Herbi…. tyle już było o nim napisane i to nie tylko przeze mnie. Domu wciąż nie widać, a świat ciemnieje w oczach i stres tak niepostrzeżenie wdziera się każdego dnia. Jeśli wkrótce nie znajdzie domu, w którym poczuje się pewniej, w którym odnajdzie spokój, ciszę i samego siebie, to co z nim będzie…?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *