– Ares, co ty tak piszesz dziwnie?
– oj, Aron, dobrze, że nie ty piszesz bloga. Wrrredaktor musi się umieć obracać w różnych kręgach i chociaż letko liznąć języki obce! To po niemiecku jest, bo i powód mam. Liebie, znaczy LIBE się czyta, to po naszemu miłość. I dzisiaj o tym, że właśnie czy to będzie miłość, czy libe, czy lof, znaczy love, to nieważne jest. Nasi mogą mieć czasami problem, żeby się dogadać tak z marszu, ale starają się dla nas. A nam wszystko jedno, po jakiemu ktoś do nas mówi, jeśli czuć dobro i łepek można oprzeć w każdej chwili o ręce dobre…
Dzisiaj będzie o psiolasce, której nikt u nas nie chciał, chociaż pisałem nie raz, i nasi trąbili, że to idealny czterołap… Z małą, maciupką wadą, która dla wielu była nie do przeskoczenia.
Dziś bohaterem będzie Pikla.
Pikla przyjechała do nas ponad rok temu, w wakacje, i wyglądała tak:
Od razu widać – spanielka! Papierów jednak w zębach nie miała, więc czy ona jakaś z dowodem – nie wiadomo. I dobrze, nikomu ta wiedza u nas potrzebna nie jest. Jak na znalezionego spaniela, całkiem nieźle się trzymała! Wiadomo – kudełki rosną ciągle, trzeba strzyc odpowiednio, inaczej łepek, inaczej grzbiet, inaczej łapki. Pikla jak na psiolaskę w typie tej rasy, a nie innej, zachowywała się zadziwiająco wzorowo! Łagodna, bez humorów, ciągle zadowolona. Pies ideał! …prawie. Jeden miała defekt dość poważny – nie miała oczu. Żal było patrzeć, że ona wcale patrzeć nie może… Pikli to nie przeszkadzało, dziarsko maszerowała na spacery, jak gdyby nigdy nic, wyciągając co jakiś czas nos do słońca.
Na tym zdjęciu widać, jak się psiolasce zarosło… Wygląda, jakby chciała coś dojrzeć, tylko jej kłaczorki przeszkadzały, ale nawet po ogoleniu…
…nie widziała nic… Ślipek brak. Nie dowiedziałem się nigdy, dlaczego ich nie miała. Zawsze, jak chciałem o to zagadać, to ona zagadywała na wszystkie inne tematy, a to o pogodzie, że ciepło, a to, że na spacerze była dzisiaj i było super psiekstra, a to, że znów mieszka sama… Pikla musiała bardziej sama mieszkać, bo z racji tego, że szła zawsze przed siebie, a nie widziała jednak nic, to właziła na inne psy i one się denerwowały. Co prawda spanielka przepraszała zawsze i merdała krótkim ogonkiem, ale nie wszyscy to chcieli zrozumieć, zwłaszcza jeśli to było po raz dwudziesty siódmy tego samego dnia. W niedużym kojcu o to nietrudno…
Los jednak uznał, że ten brak oczu to za mało. Że co to takiego dla psa schroniskowego – taka mała wada przecież. Przecież kolejki się ustawią, żeby adoptować niewidomego psa! …i w związku z tym, że to było za mało, to Piklę dopadła taka choroba, co się nazywa zespół przedpokojowy. Przed…przedsienny?
– Aron, zajrzyj tam w zapiski Tabletkowej, co to było do licha!?
– …p r z e d s i o n k o w y…
– A, no właśnie.
Zespół przedsionkowy. Widać to na tych dwóch zdjęciach wyżej – Pikla jest taka zdziwiona, przekrzywiona na jedną stronę. To właśnie to… Niby nic takiego, tylko świat się ogląda na ukos. W przypadku Pikli to nie miało większego znaczenia… Ale zamknijcie oczy, przekrzywcie głowę i spróbujcie iść prosto. Dość kiepsko wyjdzie. Próbowałem. Spanielowa psiolaska chodziła tak trochę na ukos, ale nic a nic nie zepsuło jej to nastroju, wciąż ogonek merdolił na prawo, lewo i w kółko, kiedy tylko dwunożni byli blisko… Wiadomo było, że teraz to dom potrzebny jeszcze bardziej niż wcześniej! …jakby wcześniej był za mało… Psiolaska nie mogła marznąć, bo im zimniej, tym większe ryzyko, że łepek jeszcze bardziej się skrzywi, a tu przecież wiosna była, po wiośnie lato przychodzi, po lecie jesień iiiii witajcie, chłodne dni! Mimo ogrzewanego pomieszczonka, schronisko to przecież nie dom…
…i nasi trąbili, i ja też trąbiłem… i się okazało, że do tego trąbienia włączyła taka dwunożna laska, która pracuje w tym schronisku, co też nasze, ale nie to samo, w którym mieszkam. I ta laska doskonale zna język, którego ja ni w ząb, bo zdaje się, że to jej język matczysty jest.
– …ojczysty, Ares…
– Się mi wtrącasz dzisiaj!
Niech będzie. Ojczysty. Najważniejsze, że niemiecki zna i że swoją stronę prowadzi, i że napisała o naszej Pikli… Wkrótce nasi zaczęli cichutko wspominać, że… dla Pikli szykuje się dom… że spanielowaty taki… że dobry bardzo… że co prawda właśnie daleko, daleko, gdzie pies nie jest psem, tylko hundem, a dom nie jest domem, tylko hausem, ale za to CHCIELI Piklę u siebie i byli gotowi ją przygarnąć już, zaraz!
…i jak piszę, że tam kochają spaniele, to doskonale wiem, o czym piszę.
Ktoś ma jakieś wątpliwości? Żadnych, prawda??
Trzeba było tylko się dowiedzieć, jak to jest „zespół przedsionkowy” i „ślepaczek” w innym języku i już było wszystko wiadomo! Pikla była chciana i już na nią czekano…
Kiedy nadszedł TEN dzień, psiolaska została z samego raniuśka zapakowana do samochodu i wyjechaaaałaaaaaa daleko, daleko… Nie tak daleko, gdzie ostatecznie miała trafić, ale przystanek, skąd wieziono ją dalej i tak blisko nie był. Machaliśmy na pożegnanie, co sił w łapach! …wiem, że nie widziała, ale tak wiecie, symdolicznie.
I kiedy wysiedli na tej „stacji przeładunkowej”, to Pikla, mimo że przecież widzi tylko ciemność, nie bała się nic a nic!
Wciągała nowe powietrze, cieszyła się z trawy pod łapkami, nadciągało nowe…
…i kiedy wreszcie Pikla poznała te ręce, które od tej pory będzie czuła do końca swoich dni, to pokazała się najpiękniej, jak umiała…
…uroczo, prawda…?
Najważniejsze, że nikt nie powiedział, że taaakaaa? Takiej nie chcę! Za czarna, za dziwna, za niewidoma, za krzywa, za szczerbata. Nikt… Nadal ją chciano, nadal miała być częścią spanielowego stada.
Pojechała więc dalej! Do nowego, lepszego życia!
Psiumpli ma dwóch. Jednego tego, który tam wyżej przy kawce leżał i jednego łaciatego jak krowa! Od razu wtopiła się w stado, od razu zwiedziła kąty, w głowie zbudowała sobie mapę. …a chodzić może dużo…
I tarzać się może w trawie, kiedy tylko chce…
(ta czarna plama z tyłu to właśnie Pikla!)
Może się wylegiwać na miętkich posłankach, w towarzystwie psiumpli, może czuć ich obecność i w razie czego powiedzieć, żeby ją podgryźli, żeby się przekonać, czy to nie sen…
…i te najważniejsze ręce zawsze ją znajdą, zawsze zapewnią, że nie jest i już nigdy nie będzie sama…
Pikla już nie jest Piklą. Zmieniono jej imię na „Pia”. Jej to wcale nie przeszkadza, ona na każde imię przyjdzie! Pia już nie martwi, że musi się nałapać tej dwunożnej miłości i czułości przez kilkanaście minut na cały dzień. Teraz ma jej pod dostatkiem… Spacery, głaski, tarzanka, mizianie, czesanko, posłankowy spokój i trawiaste czaleństwa…
…czy może być piękniej…?
Dwunożna Pikli, jak ją tylko zobaczyła, to wiedziała, że musi zapewnić tej starszej ślepaczce godne życie, że schronisko to nie miejsce dla spaniela, a zwłaszcza dla takiego spaniela. Wiedziała, że się dogadają, bo język serca jest uniwersalny wszędzie, wiedziała, że po prostu musi być dobrze. Że chora, że niewidoma, że droga daleka? A kogo to obchodziło, kiedy w głowie była wizja Pikli chodzącej po łuku i odbijającej się od ścian w niewielkim pomieszczeniu, gdzie co prawda miała posłanko i miseczki, ale przez większą część dnia była sama…
Nie ma co mnożyć problemów, nie ma co rąk załamywać nad losem czyimś. Jeśli motylki w brzuchu się pojawiły, jeśli serce na samą myśl stuka inaczej, jeśli miejsce w domu jest… działaj po prostu! Samym zamartwianiem świata się nie zmieni, nikomu lepiej nie będzie. Żal i smutek nie da domu, nie nakarmi, nie pogłaszcze….
…i ktoś dzięki Tobie może mieć taki raj…
4 lata starań. Tyle prób zrobienia mi krzywdy w sprawie niepotrzebnej od dawna ale widocznie ulubione dwunoznego.powtórka z życiowej rozrywki ale wrogowi nie życzę.drugi raz umialem. Wkoncu po co żyjemy jak nie po to by uczyć sie błędów nie pobierać serce pęka od prowokacji. I znowu i znowu ale to nic takie uczucie raz tylko potem pustka tak ogromna ze tym razem za mocna miłość. W końcu prowokacje uchyliły drzwi gdy łzy kałem nic dobrego nie zostawiła by zatrzymać serce przy sercu nienawiść tak ogromnom człowiek zbudować nie potrafi nawet gdy źle naprawdę. Rozmawiać potrafi gdy zależy choć ciut.ciut bo przyzwyczajenie samo tesz boli. I inni nasbrani cokolwiek zależało.oni tesz winni? ??? Nie odpowiem im choć potrzom z blaganiem. Wszyscy w głowę zachodzom gdzie starania chociaż chęć. W dwa dni prysło. Ja wiem ile dawałem ile prosiłem bo tylko jom tylko miałem. Od początku moment trafiła w serce pazurki wbila. Zawołała ale wytrzymać sie nauczyłem droga do samotność ciężka była. Wiec umialem tuliłam mocniej i ? kochalem po stokroć więcej. Caly mój świat. Nawet jakgrzebal a pazurkami sxlochalem po cichu resztki zbieraniem .sam w głowę zachodzie jak tak można pokochać uumiala. Słuchać to wyjątek rozmawiać jak problem albo inne postrzegania. Tego już nie znajdę wiem co mowie.obróciło sie z kiszykuem złego uwikłany długo ciolala bo niedowierzala Ola razy druginpoliczek nadstawialem. I mówiłem prosiłem uczucie sama dusiła dusiła. Italia dla sumienia starczyło???jadu tyle w życiu nie poczułem słyszałem co ten miesiąc co czekam. Jeszcze takbjakbwvtych gorzej. Może. Naprwno bliscy wezmą jak nawet porozmawiać nie zasłużyłem. 4 lata wiedziała dr 100raxy więcej czekało złota. Ale jej złoto nie. Potrzebne było ona swojom kure miała od początku. Ja pracom źle odrobinom zostałem i byłem.dzieci psy pluje x
Zdania na dzien. Wina domu tu zło ulokowane ona wie. Ale on6przyjechal konczom robote harprm.nigdy zadarmo nie dostałem tak głęboko.błędny sorry le znowu krysxtaltaki sie w oczach robi może znowu oburzenie kolonuej może. Zdążę tym razem. To tak jak te rrównaniestrunowe aiaina