tuptuptupTUPTUP T U P T U P tuptuptup… „jeżu kolczasty, kojec otwarty, a pies w środku!”
…że jak!? Lecę zaraz sprawdzać, o co chodzi! Wyglądam ostrożnie, bo nie wiadomo, co tam się dzieje… a tam, w miejscu, gdzie powinna się znajdować furtka od kojca, stoi Flora!
Zdziwiona niezmiernie, że kojec otwarty, a ona bez smyczy i ani pół człowieka nie widać w pobliżu… Trochę się cofała, potem znów stała i oglądała świat normalnie, nie przez kraty, takie to dziwne! Okazało się, że jej psiolokatorzy – Szorstek i Tiki poszli na dłuuugiii spacer na miasto (taki świąteczny, kundelkowy marsz!) i ktoś nie domknął kojca. Flora na spacer nie szła, bo jest tak nieśmiała, że za daleko by nie dotarła. Bywa z niektórymi psami tak, że trzeba stopniowo je przyzwyczajać. Oczywiście na normalny spacer po lesie poszła! Tylko też trzeba ją było prosić grzecznie i spokojnie, żeby przebierała łapkami, bo bywało, że się zatrzymywała i ani do przodu, ani do tyłu ruszyć się nie chciała… Wystarczy jednak z nią trochę pobyć i już się otwiera. Taka nieśmiała ta Flora jest…
Więcej mamy takich grzecznych, niewielkich i bezproblemowych. Co w nich jest takiego, że nie znajdują domu? Przecież sporo ludzi chce pieska, ale ma być mały i fajnie, gdyby potrafił zachować się w domu. Proszę bardzo, są!
Gierek: malutki, cichutki, zgubił się, czy został zgubiony (…?), na szczęście odnaleziony i odprowadzony do schroniska.
Widzicie, mieści się na krześle! Trochę kudełków zgubił, ale tak to już jest w psami, że jak się czują niepewnie, nieswojo i stresowo, to gubią sierść, dobrze, że mamy jej dużo! Właściciel Gierka znaleźć się nie chce jakoś, żadnego adresu na psiej obroży nie było, on sam też nie zna… Mały jest, to i numerów nie widział nigdy żadnych ani nazwy ulicy… Czeka teraz psiaczek na nowy dom, oby znalazł, zanim nam posmutnieje do reszty…
Jak ktoś bardziej kudłate lubi, to też mamy, a jakże! Malutka, grzeczna, przyjacielska i niekonfliktowa Majka! Wiadomo, że Majka już u nas była, ale akurat wiemy, że ta miała tak na imię przed trafieniem do schroniska. Wpisane w kartę ma „Majka II”.
No przecież Majka II to chodząca, kudłata słodycz! Miała właściciela, ale nie mógł się nią dłużej opiekować… Ma jeszcze dwóch kumpli, ale oni trochę dłużej muszą się przyzwyczajać do ludzi, nie są tacy odważni. Majka za to jest idealna! Do przytulenia, spacerku, wyczesania, na posłanko czy na kanapę, zależy jakie akurat zasady domowe. Polubi, pouwielbia, pokocha każdego i pouśmiecha się przy tym przepięknie!
…normalnie powinnam w reklamie pracować… Niech chociaż RAZ ktoś przyjdzie i powie „Dzień Dobry, Bulba napisała o takim psie… i ja bym go chciał, bo tak ładnie napisała…”.
Pewnie, że i sporo szalonych psiorów mamy! Do biegania, rzucania patykami, do chodzenia w góry i łapania fal nad morzem. Mieszkają jednak też u nas takie spokojniejsze psiaczki, co to poleżeć by sobie chciały w spokoju, na spacerek się przejść, wygłaskać się i popatrzeć sobie z tym jedynym dwunożnym w oczy…
Dla każdego się jakiś znajdzie, tylko trzeba przyjść, przejść się, popatrzeć w oczy tym naszym bezdomniakom… Jest ich ponad 200. To ponad 400 oczu wpatrzonych w odwiedzających! Najfajniej oglądać tę cudowną zmianę, z oczu przestraszonych, pełnych nadziei, w oczy radosne, pełne niedowierzania: „Naprawdę?? Naprawdę JA idę do domu…?”. Mogę na to patrzeć codziennie, bez końca! To się nigdy nie nudzi…