O przedziwnych zwierzakach… Freciakach!
Dzisiaj będzie jak najbardziej czworonożnie, futrzaście i ogoniaście. A jednak inaczej! Ostatnio nas odwiedzają, więc muszę coś o nich też skrobnąć.
– Eeeee, Sooońka, przyznaj się, że masz nadzieję, że cię pochwali ta nasza Tabletkowa i w zachwycie przypadkiem zostawi gdzieś tę swoją tacę z góra mięcha, co tam potem wkłada te wszystkie obrzydliwości do leczenia!
– Właśnie, że nie! Wcale nie! Piszę o wszystkim, to chciałabym też o tych śmiesznych, długaśnych, ciekawskich (jak ja!) zwierzakach.
Tak się składa, że ta nasza Tabletkowa jest też „nasza” dla długaśnych, ciekawskich, co to wszędzie wlezą i zwą się FRETKI. I tak sobie nasi wykombinowali, że warto pokazać te zwierzaki, nie możemy się przecież tak ograniczać do psów i kotów… Nie trzeba było fretkolubom powtarzać dwa razy, bo wiadomo, że jak się (i fretki) pokażą, to może zwiększy się ciekawość i świadomość, i może większe szanse na adopcje będą!
Pewnego dnia postawili więc fretkoluby swoje stanowisko. Ciepło było, więc stanęła wielka klatka, a przed nią stolik i krzesełko. Przy tym wszystkim czuwali dwunożni, żeby udzielać wszelkich informacji, a towarzyszyła im… taaak! Fretka!
Całkiem oswojony to był zwierz, więc jak ktoś chciał, to zdjęcia mógł sobie porobić, a fretka była szczęśliwa, kiedy mogła zwiedzić kolejny zakamarek.
Taki zwierz by bardzo pasował do naszego biura! Trochę by pobuszowała ze mną i powsadzała łeb w różne miejsca… Może by nawet była moim agentem do spraw „co nowego chowają w szafie”, bo mi nie dają nawet nosa tam włożyć… a freciak wąski, gibki i zwinny… A po akcjach by spaaałaaa z Hedaaareeem w najlepsze!
Bo te zwierzaki takie własnie są. Pierwsze do zabawy, nie kryją wcale, że ciekawi je wszystko, a najbardziej to, co schowane, a między tymi szaleństwami – albo śpią, albo drzemią, albo śpią, albo… jedzą, bo przecież co to za przyjemność z życia, jak się smaczka nie dostanie!
Tylko teraz mit obalę. Jeśli ktoś myśli, że freciak to taki zwierz, co to w klatce większość czasu spędzi, jedzonko się sypnie, wrzuci kawałek kocyka i niech sobie żyje wypuszczana od święta – BŁĄD! To zwierzątko bardzo towarzyskie, chętne do zabaw nie tylko ze sobą i potrzebujące ruchu, bo zwyczajnie to lubi (kiedy nie śpi…).
O, tutaj akurat nie spał jeden fret i zwiedzał biuro. Jemu to pozwalają z łapami na biurko… pfff…
Dla kogo jest taka freta? Dla kogoś, kto nie może mieć psa, bo jak ktoś może, to… Noo dooobra… nasza pani Tabletkowa ma i psy, i fretki (bo wcale nie jedną!). Ale faktycznie, jak ktoś nie może mieć psa, bo na przykład czasami go wiele godzin dziennie w domu nie ma, nie ma czasu na spacery kilka razy dziennie, a z różnych powodów nie chce albo nie może mieć sierściucha – to taka freta akurat!
Zabawowe to i zabawne, pocieszne i jak się z człowiekiem zżyje i pozna, to i chętnie przyjdzie się pomiziać, podrapać i… niespodzianka – pospać. Fakt, że klatki potrzebuje sporej, ale są tacy, co po prostu żyją z freciakiem w domu, normalnie, jak z psem czy kotem, tylko trzeba uważać, jak się okno otwiera, bo fretki latać nie umieją, ale nie każda o tym wie…
Napisałam, że freciaki lubią zabawę, ale należy też pamiętać, że nie zawsze to, co dwunożnym wydaje się zupełnie niezabawne, dla fretki wręcz przeciwnie… Trzeba po prostu nauczyć się wybaczać i rozumieć, że to jest fretka, a one PO PROSTU takie są.
Na spacer przy ładnej pogodzie też można się wybrać! Tak, tak! To nie jest tak, że „aaa ja to nie muszę spacerować ze zwierzakiem, bo mam fretkę”. Właśnie, że trzeba! Każdemu ruch jest potrzebny, fretce też. Poza tym dla takiego zwierzaka, co ryjek by wszędzie wpychało, takie wyprawy w trawy są ekstra super! Tylko najpierw zaszczepić koniecznie, żeby nie załapała jakiegoś pasażera na gapę, bo potem niewesoło może być.
Jeszcze informacyjnie napiszę, że jakby ktoś chciał takiego zwierzaka śmiesznego, chciał się czegoś dowiedzieć, wypytać, to niech wejdzie na „fejsa” TUTAJ albo na stronę TUTAJ. Pamiętajcie, żeby nie kupować freciaków w sklepach! Najlepiej adoptować albo dowiedzieć się od Fretkolubów skąd przygarnąć długogrzbieciaka. A jak ktoś to czyta dzisiaj, w niedzielę, 12 kwietnia, to niech przydrepta do schroniska. Dzisiaj u nas freciaki znów chętnie do miziania i sporo informacji można uzyskać!
(Kiedy się nasza Tabletkowa dowiedziała, że zamierzam napisać o fretach, to mi powiedziała, że mam koniecznie wspomnieć, że w okolicy jest parka fretek do adopcji! Obiecała za to dodatkową mięsną kostkę bez tabletkowego wkładu, więc powtórzę – jest do adopcji parka fretek! Bynajmniej nie do rozmnażania, ale w parze raźniej!)
Drogie Fretkoluby! Jeśli napisałam coś nie tak, albo chcecie się podzielić spostre… sprze… s p o s t r z e ż e n i a m i, to oczywiście bardzo zapraszam! W końcu pies nie musi być psialfą i psiomegą w tym temacie… Ale starałam się! Smaczek się należy!
Na koniec jeszcze chciałam coś pokazać. Wielokrotnie pisała Bulba albo ja, że Hedar to jest taki schroniskowy próg zwalniający. Bardzo proszę, właśnie taki widok większość osób wchodzących do biura zastaje:
Czasami Hedar leży troszkę bliżej, więc jak ktoś otwiera drzwi, to właściwie prawie się o Hedara przewraca…
Żeby uściślić – na tym zdjęciu jest półtora progu zwalniającego. Jestem jeszcze JA. Obok mnie co prawda można przejść bez problemu (ach, ta moja smukłość!), ale obowiązkowo trzeba mnie pogłaskać!
Się należy mi, a co!