Każdy słyszał o czworonogach. O czterech kółkach też! Ale żeby naraz??

Psem jestem. I nie ogarniam czasem. Nie tylko mi się w głowie nie mieściło, jak można mieć cztery łapy i cztery kółka jednocześnie… Już mi się mieści, bo widziałam, ale wiecie, musiałam przetrawić i dłuższy czas patrzeć, co z czym! Coś innego mi się jeszcze nie mieści. Jak to jest, że jedni opiekunowie zwierzaków tak łatwo się poddają i albo oddają psa (jeśli Dobrym Ludziom, to chwała!), albo porzucają… albo wręcz nie robią nic, jak to pisałam dwa posty temu, i niech sobie pies czeka, aż jego część wyfrunie wysoko, wysoko… A drudzy opiekunowie tylko myślą, jak by tu jeszcze życie zwierzakowi uprzyjemnić, ułatwić, gdzie pomocy poszukać!

Tym razem o tej drugiej grupie na przykładzie całkiem niemałym! O tej psiolasce pisał już Tyson, a później Sonia. Dzisiaj piszę JA. Bo warto. 

Aza do schroniska przyjechała ohooohooooo jak dawno temu! Będzie ze 2 i pół roku! Dla psa to szmat czasu… Solidny kawał psiolaski to był. Znaczy jest. Wręcz kawał kuca! Czy od razu zamieszkała z niedźwiedziem? Nie wiem, ale wiem, że to była para niecodzienna. Ona wysooooka, on ogólnie i w górę, i na boki był niemały. Para dobrana idealnie, wolontariusze nieraz długo się zastanawiali, czy zabrać na spacer… Ale kto raz wyszedł, ten już się nie bał. No, może azowej siły, bo za punkt honoru chyba sobie stawiała, żeby przeciągnąć każdego tak, żeby na drugi dzień odzywał mu się każdy mięsień! …Ares mnie tu szturcha, że mam nie marudzić i podkreślić, że Azy nie kochać się nie dało. I już! Do dzisiaj są tacy, którzy ją wspominają z uśmiechem i tęsknotą w oczach…

W Azie zakochali się jedni dwunożni. Przyjechali z daleka nawet, przeszli się na wybieg, porzucali Azie patyczki, Aza oczywiście pokazywała się z jak najlepszej strony, czyli z każdej, i wszystko szło super aaaaaż w pewnym momencie Aza postanowiła patyczka podrzucić, a dwunożna tego samego w tym samym czasie podnieść…. Obie się schyliły, ale psiolaska była szybsza iii jaaak nie przywali może-przyszłej-pańci w nos! Aż zagrzechotało! Azie zrobiło się głupio, dwunożna stoi trzymając się za twarz, kiepska sytuacja, wiecie… A potem poszło. Przepraszanie z dwóch stron, tarmoszenie i radocha wielka, bo wszyscy zrozumieli – to jest TO. Pies ideał, dwunożni najlepsi pod słońcem, cudownie!

Często były wieści, a naszym się paszcze rozjeżdżały w uśmiechach i tylko zęby szczerzyli. Jak pies szczerzy, to źle, ale jak dwunożni, to dobrze. Dziwne, ale co ja wiem, jestem psem…

…Aza mogła do woli biegać za piłeczkami i je przynosić! …albo nie…

…zyskała cudowne stado, w którego skład wchodził też całkiem mały dwunożny! Właściwie mogli sobie w oczy patrzeć zupełnie bez zadzierania głowy do góry, czy w dół. Może być lepszy kompan do zabawy niż taki, który ma tyle samo energii?? 

…albo lepszy kumpel niż ten dzielący pasje, choćby najbardziej zakurzone??

 

…albo podążający tymi samymi ścieżkami, choćby rzucali kłody pod nogi!

…z którym można odpocząć po dniu pełnym wrażeń…

Co tu dużo pisać. Aza trafiła do raju!

Pewnego dnia nasi się zorientowali, że coś Azowe Stado przycichło. Wieści nie ma, zdjęć nowych, a wiecie, że do dobrego każdy się przyzwyczaja, a częste wieści z domów właśnie do dobrego się zaliczają. Już się mieli odzywać do pańciostwa azowego! Ale wyszło, że chyba myślami ich przywołali, bo przyszedł mail… „Piszę z ciężkim sercem…”…

Azie wypadł dysk. Nie wiedziałam co to, ale wyguglowałam (może jestem psem, ale sprytnym!). To, co jest między jednymi łapami, a drugimi to się kręgosłup nazywa. Słup z kręgów. Kręgi to takie kosteczki. I między nimi są dyski… A wzdłuż idzie taka niteczka cienka, która sprawia, że wszystkie łapiska się ruszają i trzymają psa w pionie. Znaczy w pionie na czterech łapach. Aaaa jaaak dysk wypaaadnie, znaczy się wysunie, to uciska na tą niteczkę. Taka licha jest ona, że wystarczy ją tknąć piórkiem, to już wielki ambaras i łapy nie działają jak trzeba! Nie wiem, kto to wymyślił…… 

W każdym razie Aza zaniemogła. A wiecie… takie cielę koniowate swoje waży… Co się nadźwigali jej opiekunowie, to się nadźwigali! Najeździli się też, bo szukaaali i szukaaaali pomocy, znaleźli takiego kręglarza… znaczy kręgarza, co wciska takie dyski na swoje miejsce i ogólnie tam jeszcze ugniata to i owo, żeby wszystko działało. Tylko wiecie co… Ten dysk to był tak uparty, że co go upychali między kręgami, to on PYK, już był znów wypadnięty… Jak on taki uparty, to Aza i jej stado też! I się siłowali, kto ma więcej cierpliwości!

Kilogramy Azy ciążyły dwunożnym, wiadomo. Przecież żeby się opiekować, to sami musieli mieć siłę na to, bo jeszcze im by coś trzasło w słupie z kręgów, a wtedy to już całkiem klops.

…podumaaaliiii… poduuuumaaaaaaaliiiii…. A że mieli w głowie oleju ze dwa wiadra, to patrzcie tylko i zachwycajcie się!

HA! Pewnie zaraz ktoś pomyśli, że gdzieś już taki widział… Nie będzie się mylił, bo to wózek dla dwunożnych! Cztery kółka specjalnie skontre… konstrs… s k o n s t r u o w a n e  dla psów są drogie bardzo… A taki wózek, jak na zdjęciu wcale nie! Wystarczyło przerobić ociupinę, dorobić trzymadła na nogi i Aza miała własne cztery kółka, że mucha nie siada! Aza mogła się w nim poruszać, wychodzić na spacery, a wysiłkiem dla stada było tylko wtarabanienie jej na niego, a nie taszczenie psiolaski przez pół ogrodu.

Dalej jeździli do kręgla…niech to… do kręgarza, dalej ćwiczyli, podawali suple, ale jak lżej! I Aza zyskała częściową niezależność.

Niedawno dostaliśmy kolejne wieści. I właściwie to one popchły mnie… popchnęły do napisania o tym wszystkim. Z Azą jest lepiej, o wiele lepiej! Już nie musi korzystać z wózka, chodzi trochę korzystając z szelek własnej produkcji! Znaczy nie azowej, ale stadowej produkcji…

…ale chodzi też już samodzielnie! To ogromny postęp!

Wspólnie jednak wszyscy tam postanowili, że skoro sprawdził się pomysł z wózkiem, to nie można tak samolubnie go trzymać dla siebie, więęęc dostaliśmy instrukcję do puszczenia w świat! Na początek przedstawimy dla reklamy zadowoloną psiolaskę na własnym jeździdle. 

Bardzo proszę, oto zgrabny tył:

A teraz film instruktażowy i wyjaśniający co, gdzie i z czym. Jak ktoś ma tak wysokopodwoziowego zwierzaka, to może podpatrzeć i może jeszcze jakiemuś zwierzowi to pomoże?

Film kręcony, jak był śnieg, a po śniegu kółka się gorzej turlają, ale azowa pańcia napisała: „(…) w czasie gdy nie było śniegu, i w miarę na równej powierzchni Aza pięknie jeździła sama. W ostatniej fazie używania wózka trzeba było ją aż powstrzymywać, bo tak pędziła przed siebie, przy okazji „rozbijając” się po drodze np. o meble, drzwi, czy nasze koty”
Azowe stado (i MY!) zgodnie stwierdza – puszczajcie to dalej w świat! 

Maaam jeeeeszczeee niespodziankę dla Azy. O całej sytuacji dowiedział się Maszek, jej kumpel z boksu! Pozdrawia psierdecznie i wiadomość przekazuje: 

Aza! Stawaj na łapy! 

Świetnie Ci idzie, zawsze chciałaś mnie wyprzedzić na spacerze – nie daj się!  

Jeszcze na wiele spacerów musimy wyprowadzić naszych ludzi… 

Pozdrowienia od Maszka!

 My, psiobiurowcy, też życzymy wszystkiego dobrego Azie! Wiemy, że nas czyta i cieszy nas to bardzo! Życzymy wytrwałości i mamy nadzieję, że więcej nie trzeba będzie dyskowi pokazywać, gdzie jego miejsce!

Trzym się! Niedługo wiosna i przyjemniej będzie dreptać po lesie… W najlepszym towarzystwie z możliwych…

To pisałam JA – Larsi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *