Różnie się reaguje na zgubienie. Jedne zwierzaki chodzą od domu do domu w poszukiwaniu swojego człowieka, inne próbują zapach na drodze złapać, jeszcze inne usiądą i będą szlochać nad swoim losem okropnym. Niektórym się udaje. Wepchną się w czyjeś życie i akurat tak wychodzi, że mogą zostać… Nie wszyscy jednak mają to szczęście w nieszczęściu, a potem znów jest rozpacz… Trzeba jednak zrozumieć, że nie każdy dwunożny może takiego czworonoga przygarnąć! Może ma już komplet, może akurat często wyjeżdża i tam, gdzie jedzie, nie może zabrać zwierzaka…? Tylko wytłumaczyć ciężko, jak siedzi jeden z drugim w kojcu i nie odzywa się do świata przez dni kilka…
Bardo od dłuższego czasu szwędał się po jednej dzielni…
Trochę do jednego domu wlazł, trochę do drugiego, ale akurat wszędzie już były miejsca czworonożne pozajmowane. Próbowali mu ludziska znaleźć jakieś lokum na stałe, ale się nie udało, więc Bardo ostatecznie musiał w schronisku zamieszkać, bo jednak psów wolno bytujących być nie powinno. Sierściuchy to co innego… Widać na zdjęciach, że niebardzo się mógł odnaleźć na początku… Zacznie wychodzić na spacerki, kilku wolontariuszy pozna i już będzie lepiej!
Od niedawna mieszka u nas też Stars.
Też się próbował wcisnąć do jednej rodziny, ale znów niestety nie mógł zostać. Dobrze, że nie został przepędzony, tylko jednak przyjechał do nas! Wiadomo, że u nas lepiej niż na ulicy. Stars to terier nad teriery! Energii ma dużo, wszędzie go pełno, wszystko go interesuje, on musi coś robić, bo siedzenie, to strata czasu! Nie wiem, jak się tej naszej psiofotografce udało mu zdjęcie pstryknąć… Cudem chyba! Jakby ktoś chciał mieć takiego psa do szaleństw, długich spacerów, zabaw, to Stars będzie idealny! Może być kumplem nie tylko dwunożnych, ale też czworonożnych, bo z psami się umie dogadać. Komu brodziatego teriera?
Kali też nie udało się wkręcić do stada… Po szarościach można sądzić, że błąkała się dosyć długo, bo dam sobie obciąć… eee… łapy nie.. ogona też nie… dam sobie obciąć 5 kulek z racji żywnościowej, jeśli po kąpieli Kala nie będzie biała!
Znaczy na łapach i z przodu, bo brąz jej raczej nie zlezie. Muszę przyznać, całkiem ładna z niej psiolaska… I bardzo prodwunożna! Wesoła, przyjacielska, przylepiasta, nawet nie zna słowa agresja. Mam nadzieję, że znajdzie jakąś fajną rodzinkę, z którą będzie szczęśliwa i gdzie będzie mogła dostać tyle miłości, ile jej się należy i zapomni o tych błąkających czasach…
Najwięcej hecy ostatnio narobił Train! Kawał owczarka z niego!
Nic więc dziwnego, że jak się wtarabanił na bezczela do czyjegoś samochodu to się ktoś zląkł! Ktoś wyszedł na chwilkę i zostawił otwarte drzwi. Jak chciał wsiąść, to się okazało, że fotel już jest zajęty przez rosłego owczara! Mało, że wsiadł, wysiąść nie chciał! Ani prośbą, ani groźbą. On siedzi i siedzieć będzie, i już. Ech, właściciel samochodu musiał zawołać panów w mundurach, a oni z kolei zawołali naszych… Zanim nasi przyjechali, mundurownicy poradzili sobie z owczarem, ale i tak musiał przyjechać do nas, no bo gdzie indziej? U nas nazwali go Train, ocenili go na lat 5 i już wiedzą, że psiur to inteligentny bardzo, z jednymi na spacer pójdzie chętniej, z innymi mniej, ale piłkę może porzucać mu każdy! …może też nie odda każdemu, ale pobiega za nią z radością! Czyli trzeba dla niego kogoś, z kim stworzy świetny kumpelskie stado!
Nie udało się zwierzom wepchać do niczyjego życia na siłę. Może zbyt nachalne były, nie trafiły akurat na podatny grunt… Chociaż niczyja wina, bo jak ktoś ma już w domu kilka łap, to kolejne cztery to za dużo? Albo ktoś faktycznie, naprawdę, niezaprzeczalnie nie może mieć żadnego zwierza, bo na przykład zaraz kropeczki na rękach wyskakują czy nos się zatyka i oczy wodą zachodzą? U nas będą zwierzaki czekać i wciskać się do serc odwiedzających. Może tym razem skutecznie…?