Rasa? Taki kundelek!

Miesiąc mamy szczególny. Kundelkowy. Któryś dzień jest nawet naszym świętem! Chyba dwudziesty piąty… Nie mam pamięci do dat, nasi wiedzą. Nasi też szykują nam jakieś specjalne obchody tego dnia i kilku dalszych! Będą wszędzie trąbić, że cała kundelkowa ferajna szuka domów! …jakby ktoś nie wiedział…

W schronisku nie ma rasowców. Nawet jak trafi się jakiś podobny i rozdzwaniają się telefony, to nasi i tak przypominają, że bez malowidła w uchu czy pod tylną łapą to i tak jest kundlem nad kundle!

Dzisiaj nie będzie o tych podobnych. Dzisiaj o tych, których wszędzie pełno, które podobne są przeważnie tylko do siebie. Słyszałem przynajmniej o dwóch dwunożnych, którzy mówili, że te czarnogrzbiete i jasnołape im się nie podobają i takiego nie adoptują. Po czym jedna sama takiego sobie wybrała (bo „kto go weźmie, jak nie ja”), a drugiej takiego przynieśli do domu (bo „od razu wiedziałem, że będzie mój) i teraz jest kundlowe-lowe. Znaczy wygląd na drugi plan poszedł, charakter został odkryty fantastyczny!

I pewnie, że są i tacy, co to dla nich takie kundle nad kundlami najpiękniejsze na świecie są! Pewnie, że tak! Zresztą… u nas nie ma brzydkich. Niektóre może są urocze i oryginalne dodatkowo, ale i tak wszystkie piękne.

Lakiś. Elegancki, z białym krawatkiem.

Ogonek mało widać, ale na pewno jest! Tylko tutaj, po przyjęciu, to mu do śmiechu nie było wcale, więc schował… Czeka na właścicieli od wakacji, taki zadbany przyjechał, że na pewno gdzieś są… Może już z wakacji wrócili…? Albo wcale na nie nie pojechali, tylko nie wiedzą, gdzie Lakisia szukać. Szkoda… Powoli przyzwyczaja się do schroniskowego życia, ale dla kiedyś-domowego psa to nigdy nie jest łatwe. Zamienić miękkie, ciepłe posłanko i codzienne spacerki na budę z siankiem i wyjścia do lasu raz w tygodniu? Nie wiem, czy znajdzie się psiokolwiek, dla którego to będzie super. Lakiś jest bardzo za ludźmi. Można go nosić, głaskać, drapać za uchem, wszystko mu jedno. Byle dużo kontaktu było. Byle jakoś tak się zakręcić, żeby do domu zabrać…

Glinek. Nieduży, grzeczny, łagodny…

Same zalety! Czeka na właścicieli już ponad pół roku… Też zadbany trafił, też podejrzewamy, że się komuś zgubił… Tylko on nawet nie jest z naszego miasta, to tym bardziej pewnie ktoś nie wie, gdzie go szukać. Szkoda wielka! Dlatego to całe cipowanie jest ważne! Się fasolkę ładuje pod skórę, potem się wklepuje dane gdzie trzeba i jak się pies zgubi i ktoś znajdzie, to wiadomo, czyj! Ech… Glinek samochodem lubi jeździć, opanował sztukę chodzenia na smyczy, jak się zawoła, to przychodzi chętnie… Same zalety! Dla niektórych to wiek może mieć niefajny, bo „osiem” mu wpisali, ale to jeszcze drugie tyle przed nim! Gdzie jest napisane, że za kratami musi je spędzić…

Pod krawatem jest też Ceres.

Ceres czeka na właścicieli od sprzed-wakacji. Nauczyli go siadać na komendę i chodzić na smyczy, a potem zgubili… Czyżby kolejni nie szukali…? Nie wiem, ale ogłoszeń nie widziałem, nikt też o Ceresa nie pytał. Jeszcze młody jest, napisałbym, że bardzo! Ledwo w dorosłość wkroczył, więc przed nim całe życie. Byłoby szkoda, gdyby w schronisku spędził te najlepsze lata… Przecież jak będzie mieć 2-3, to już dla niektórych „za stary”. Proszę bardzo więc, Ceres jest młodszy, a już wyrośnięty i wiadomo, że większy nie będzie. Pojętny jest i nauki się nie boi, będzie świetnym psiumplem!

Mamy też psiolaski! Axla na przykład.

  Axla też z żabotkiem, ale poza tym całkiem kundelkowa! Jak się patrzy od góry, to czarna jest, jak się patrzy od dołu, to brązowa. Axla jest duża, silna i szalona! …i ma dziurę w głowie… Jakiś dwunożny ją pewnie trzasnął, ale nie stało się jej nic na tyle poważnego, żeby nie mogła zwiać… I całe szczęście! Głowa się zagoi, może nawet nie będzie śladu! Albo może kilka białych włosków jej zostanie, taka „pamiątka”. Axla potrzebuje biegania, szaleństwa, zabaw i duuuuużo ruchu! Może tu był problem? Może za szybka była, za silna, za dużo czasu trzeba było jej poświęcić? Ale przecież jak NIE poświęcać czasu przyjacielowi??? Przecież po to się ma przyjaciela, żeby mieć dużo radości z tego, że się z nim czas spędza! To inaczej po co go przygarniać… No i teraz trzeba by jej kogoś, kto będzie miał czas i chęci ją zmęczyć… Przecież wielu jest takich dwunożnych, co dużo się sami ruszają! To samemu to smutno, fajnie z kimś… Z czterołapem znaczy, a w tym przypadku czterołapą!

Widzicie? Same fajoskie kundle nad kundelami są u nas! Uparłem się akurat dziś na te, co nasi nazywają „czarne-podpalane”, ale pewnie, że są i całe brązowe, i takie mieniące się, o łaciatych nie wspomnę! Większość jednak coś ma z tego czarnogrzbiecia. Charaktery jednak przeróżniaste! Od takich trzęsizadkowych, przez „tu nie tykaj, bo nie lubię”, po „UWIELBIAM cały świat!”

…a czy Ciebie już dopadło kundelkowe-lowe? Znaczy miłość do wielorasowców? Przyjdź, a przekonaj się, że to uwielbienie jest całkiem prawdopodobne!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *