Jeszcze troszkę… jeszcze nie idź…

Czarujemy, co mamy robić… Wystawiamy łapki, wgapiamy się błagalnie albo wręcz wolimy nawet nie patrzeć, żebyś się nie przestraszył, żeby to za szybko nie minęło… Wiemy, że nie lubisz naszych spojrzeń, więc tylko nadstawiamy łepki, plecki i klatki, i tylko cichutko pod nosami mruczymy „Jeszcze nie idź, jeszcze troszkę, chociaż palcem jednym podrap, chociaż bądź…”.

Ostatnio z samego rana z jedną dwunożną chodziłem sobie po wiatach. Wiadomo, jeden pies z budy nie wylezie, drugi poszczeka, trzeci tylko się na śniadanie ogląda, czy już idą, czy już słychać trzaskanie misek… a wśród tych, które pozornie są zajęte, chociaż łypią też ślipkami i patrzą, czy to do nich się idzie, są też takie okazy…

Azor na wesoło się przymila:


Chłopak od początku kojca, do samego końca czaruje i pychol nadstawia, byle jeszcze nie iść, byle jeszcze pogadać trochę. Żart by powiedział jakiś, poopowiadał o sobie chętnie, byle to jeszcze nie był koniec tej pięknej chwili…

Chromo czaruje na dwa sposoby, ale obydwa, ku zdziwieniu tej dwunożnej, były na grzeczno! Chromo jest bardziej znany z szalonego podejścia do życia, zwłaszcza w kojcu, a jeszcze jak smycz zobaczy, jak się dwunożni kręcą, to już w ogóle energia go roznosi! …a tu taki ideał…

Jak już się zmęczył siedzeniem, to się rozpłynął i wcale nie dlatego, że głasków dość… On chciał jeszcze, jeszcze troszkę, jeszcze żeby być, żeby palcem chociaż skrobać po łapach czy policzkach…

Potem poszliśmy dalej…

Kucyk był jednym z tych psów, który nie czarował ślipiami, ale w sumie miał jeden powód… Kucyk oczu nie używa, bo te przestały działać. Wcale tego po nim nie widać, bo ani białe nie są, ani nic i mimo tego, że otwarte, to Kucyk i tak niebardzo wie, na co się patrzy. Czuje za to dużo…

Czuje dobro, czuje ciepełko, czuje, kiedy mu dobrze, kiedy błogo, kiedy dobrze tak… Czuje, kiedy chciałby jeszcze chociaż chwilę pobyć z kimś, oddać się czochraniu, a i przytuliłby się chętnie… To czuje cały czas właściwie… Niemal wszyscy to czujemy każdego dnia…

Lidka też się nie kryje z tą wielką potrzebą czułości:


Drapanko po pleckach jest taaaakieeeeee boooooskieeeeeee! Misiasta przeuwielbia wszelkie takie kontakty, a im bardziej przytulaste, tym bardziej będzie w niebie! Do każdego się tak nadstawia i do każdego by się tak tuliła nie patrząc nawet, że zaraz może kogoś przewróci zgrabnym cielskiem… Byle być blisko, byle jeszcze troszkę, byle jeszcze nie iść…

Eter długo się naczekał na to, żeby w ogóle mógł się rozglądać za domem. Psiędzia musiał to dopiero stwierdzić. Już stwierdził! Już można Etera brać! Wcześniej psiurek mieszkał tak:

Nie, to nie jest buda, to tylko kawałek takiego trującego czegoś, a pod tym był tylko cienki kawałek deski, na którym może jedynie łapki mogły się same zmieścić, zadem już zupełnie nie… Wody brak, jedzonka brak, za to łańcuch był, a na końcu zmarznięty, mały Eterek. Wtedy to było pięć stopni, w dodatku na minusie… Nasi przez płot przeleźli, jedna sobie nawet spodnie porwała na tej… no… na siedzeniu… Ale od tamtej pory psiurek chodzi na spacerki, ma ciepło i pełną miseczkę. Tylko mu czułości brakuje…


A on taki mały jest, tak bardzo by chciał już zacząć to psie życie, o którym tyle słyszał… Tak bardzo za każdym razem chce, żeby jeszcze nie iść od niego, żeby jeszcze chwilkę, jeszcze troszkę…

Największe zaskoczenie jednak tego dnia było przy balkonie. Tam mieszka Spacja, która zawsze ujadała, jakby od ilości szczeknięć i decybeli miało zależeć, czy dostanie kolację! Tym razem było tak… 

Spacja tuliła się do rąk, nadstawiała kudłaty łepek, czarowała czym się tylko dało i starała się z całych swoich wielkich sił małego ciałka… Dzielna psiolaska z przetrąconym kręgosłupem, po której tego nic a nic nie widać. Widać za to tęsknotę, widać radość z każdej chwili poza schroniskiem, widać samotność mimo tylu ludzi przechodzących dookoła… Wystarczyło kucnąć, a już łapki się pchały, byle dotknąć chociaż, może rękę zagarnąć, byle poczuć kawałkiem poduszki ciepełko dwunożnego…

Może i ktoś powie, że niepotrzebnie to oglądał, że teraz na pewno już nie przyjdzie do schroniska, bo kraty, bo smutno. Ale niech sobie ten ktoś zda sprawę, że właśnie on może sprawić, że te kraty znikną, a smutek i samotność zmieni się w coś tak psiantastycznego, czego nawet nie będę próbował opisać. Nie da się. To trzeba zobaczyć, poczuć wszystkim, czym tylko czuć można. To Wy możecie sprawić, że będzie łatwiej czekać, że będzie łatwiej przetrwać kolejny dzień, że wiara w nas samych nie będzie maleć, nie wspominając o wierze w Was.

Pokaż nam, jak to jest być silnym, jak się nie przejmować, jak czerpać radość. To Ty zamerdasz naszymi ogonkami, a my w zamian Cię uśmiechniemy, zobaczysz…


…trzymacie kciuki za mnie…? Trzymajcie nadal, będą bardzo potrzebne… bardzo BARDZO bardzo bardziuchno………… może jak nigdy dotąd…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *