Kto powiedział, że święto ma trwać dzień jeden?

Wczoraj był Dzień Sierściucha. Kto jednak powiedział, że to ma trwać tylko jeden dzień? Znaczy dla mnie może trwać i pół, kto by się tam sierściuchami przejmował, ale niech będzie, że będę miły… trochę…

W każdym razie – wczoraj było święto, ale nasi stwierdzili, że będzie jeszcze trwać! Poszykowali dla sierściuchów takie zestawy, chyba miseczki, trochę kulek, puzderko na te… no… na wucet. I wczoraj to każdy sierściuch mógł dostać, a teraz przez caaaaluuuśki tydzień, albo do zakończenia wyprawek… to nie wiem, trzeba by dopytać naszych… w każdym razie przez najbliższe dni jak ktoś szczególny będzie chciał szczególnego sierściucha zabrać do domu na zawsze, to też będzie mógł dostać prezenty na start!

Jakie to są te szczególne? Takie, których łapki po świecie noszą już ponad 5 lat.

Na przykład Purr.

Ma lat siedem i trafił do nas z jakąś wielką, wystającą kulką na brzuchu, ale kotoweci zaraz go wzięli w obroty i Purr już jest jak nowy. Imię jego wzięło się stąd, że ten sierściuch ma niezwykle głośny system mruczący wbudowany. Nie da się ściszyć, wyłączyć też ciężko. To u niego jakieś jest połączone, że jak się go tylko tknie palcem, to ten od razu wchodzi na MRRRRRR. Nasi mówią, że to takie super… Ja tam nie wiem… ale przekazuję i uprzedzam, żeby nie było.

Troche młodszy, bo pięcioletni, jest Sołtys.

 Zapewniam, że nie jest tylko figurką składającą się z głowy posadzonej na dziwnych wałeczkach… Jest tam też cała reszta czterołapa i te przednie giry też ma całe. Tutaj po prostu musiał wyrazić siebie i mało go obchodziło, że to akurat nie była pora na to i czas. Sołtys się mało słucha, ale jest sierściuchem, no przecież! Można z nim robić wszystko pod warunkiem, że będzie miał na to ochotę. A zazwyczaj nie ma. Można podziwiać, oglądać z daleka, można głasknąć, byle nie nachalnie i nie za mocno. On rządzi.

Kolejne szczególne kociambry to takie, które mieszkają w schronisku prawie tyle czasu, ile żyją.

Nie pamięta innego życia na przykład Eska.

Ktoś ją wyciągnął spod jeździdła na jednej z ulic naszego miasta i przywiózł do nas. Wystraszone to byłooo straasznie! Nie miała zamiaru się kumplować z nikim, ale z czasem zrozumiała, że to jedyne wyjście, żeby to jej życie wyglądało jednak inaczej… Ciągle jeszcze trzęsie girami czasami, jak ją coś wystraszy, ale jak zobaczy, że ktoś jest spokojny i chce się z nią zaprzyjaźnić trochę, to ewentualnie się na to zgadza…

Raźniej jest jej z Hanką. I ona też pewnie nie pamięta, jak to jest poza schroniskiem.

Ta sierściucha z kolei została znaleziona z rodzeństwem w kartonie. Podobnie jak Eska, Hanka czasami się obawia jakiegoś szybszego ruchu, też bardziej woli obserwować otoczenie niż się udzielać, iiii też w jej przypadku „spokój” to słowo-klucz. Raźniej jej, jak ma drugiego sierściucha obok, więc dobrze, że mogła się z Eską skociumplować.

Jeszcze są inne szczególne mruczadła…

Na przykład Lemika z leniwymi girkami.

Ona miała jakiś wypadek, wypadła z okna, czy coś… Od tamtej pory ma te tylne łapiszcza leniwe trochę, ale w niczym jej to nie przeszkadza! Zresztą nie wiadomo – może jakby zaczęła sobie chodzić po domu, to by się rozruszała… W schronisku to się jakoś nie da, nie ma gdzie. Lemika jest grzeczna i spokojna, z tego co słyszałem, w oknie lubi siedzieć, ale do tego z rzadka ma dostęp… Tyle, co tam z daleka popatrzy…

Tripes też jest wyjątkowy bardziej od innych.

W jego przypadku to mnie tak trochę niezręcznie pisać, co mu jest. Nie chcę wstydu robić, po co… Napisze tylko, że musi dostawać bardzo zupiaste jedzonko i trzeba tego pilnować, bo inaczej to różne niespodzianki mogą się pojawić z tej drugiej strony sierściucha… A potem kociowet, szpital, po co to komu? Nasi pilnują, ale co dom, to dom, wiadomo. Nawet, jakby była przykrejsza niespodzianka, to nikt by się nie śmiał, tylko w te pędy do lecznicy i już. Niektóre sierściuchy potrafią być okrutne, a Tripes to jeszcze dzieciuch, przejmuje się czasami.

Tych bardziej i mniej szczególnych mruczących czterołapów jest o wiele więcej, tylko mi by nocy nie starczyło. Widzicie, że są różne, różniste! Jeśli macie wolne kolana albo parapet, jeśli potrzebujecie mruczących kołysanek do ucha, albo jeśli po prostu chcecie podarować komuś kawałek mieszkanka, w którym będzie mógł każdego dnia podkreślać swoją niezależność – przyjdźcie, porozmawiajcie z naszymi, powiedzcie, jakiego sierściuszka szukacie i idźcie na spotkanie z przeznaczeniem!

…może zapytajcie o te bardziej potrzebujące wąsiaste ryjki, może wcale nie musicie adoptować malucha, może nie będzie Wam przeszkadzać to, że to kot dyktuje zasady, może dacie radę z jakimiś drobnymi dolegliwościami zdrowotnymi, może pomyślicie, że przecież może jak nie Wy, to nikt nie będzie chciał dać mu szansy…

Może to dziś cały Wasz świat stanie na głowie i poukłada się na nowo tak, że właściwie stwierdzicie, że „dlaczego dopiero teraz się na to zdecydowaliśmy?!”

….oby to było dziś…

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *