Pełne brzuszki? Teraz może spacerek??

Przesiadujecie wszystkie takie psiąteczne dni za stołem i potrzebujecie rozruszania? Chyba wiecie, co właśnie napiszę, prawda? Taaaak! Zapraszamy na spacerki!

Jedne psiumple mają tyle energii, że nie wiem sama, czy da się ją rozładować takimi schroniskowymi spacerami (ale lepiej, żeby były, niż wcale nie!), inne potrzebują bardzo się przytulić do kogoś, bo jest im tak samotno i straszno… Sami nie damy rady, dwunożni są nam potrzebni i caaałeee szczęęęście, że mamy psiolontariuszy, ale ich nigdy za wiele!

Grołla ma lat cztery iiiii zdaje się, że psiomatką była nie raz…

Ja tam niczego nie będę wypominać, ale widać to po podwoziu, takie trochę wiecie… mało smukłe jest. Nie wiem, czy to specjalnie ktoś chciał, żeby mieć monetki z tego (jakby jedno oko przymrużyć, to może i ciutkę rasowa jest, a niektórym wiele nie trzeba), a może i żyła sobie na jakimś podwórku, gdzie psiamanci przychodzili… W każdym razie teraz już Grołla jest u nas i nikt nie będzie za nią biegać! Młoda to jeszcze psiolaska, cieszy się na widok dwunożnych ogromnie, spacery jej potrzebne, żeby zajęcie mieć, bo ona jest stworzona do bycia z kimś, a nie tak sobie samej…

Reksiu to tak jak Diego, też się jego dwunożny przestał interesować, chociaż dobrze wiedział, gdzie jest zwierzak…

Prawie rasowy, nie?? Chociaż nie zagłębiam się szczególnie w pochodzenia, bo mnie to potrzebne nie jest, ale wygląda, jakby jednak miał więcej szlachetności w żyłach, kto wie. Ten też musi mieć ruchu dużo, też młody jest, może kilometry w lesie zaliczać, byle dalej i dłużej, byle się wreszcie zmęczyć! Łatwo nie jest, ale jak już pisałam – lepiej mieć taki spacer co kilka dni niż wcale… Jak już ktoś zdecyduje się Reksia przygarnąć, jak już tych przechadzek będzie pod dostatkiem, to dopiero będzie można zacząć mówić o porządnym wybieganiu po pachy!

Salsa też potrzebuje solidnej dawki spacerku!

Wyobraźcie sobie, że ktoś ją przywiązał do drzewa i w sumie nie wiem, czy celowo, czy zapomniał, ale minęły już dwa miesiące i ciągle nikt jej u nas nie znalazł…… to chyba jednak to nie był przypadek…. Może za duża wyrosła? Za dużo ruchu potrzebuje? A dwunożny nie pomyślał najwidoczniej, że przecież dzięki niej byłby o wiele zdrowszy, bo i kondycja lepsza, i się żarełko spala (a jak się spala, to można bardziej bezkarnie jeść go więcej, same zalety!). W każdym razie Salsa mieszka u nas i czeka… A czeka niecierpliwie, bo ona to by już teraz, zaraz ruszyła w las przed siebie! …albo i do domu, ale to już poważniejsza sprawa, to tak na już się nie da… Pewnego dnia ktoś przemyśli to z każdej strony i ta psiolaska wymaszeruje przez bramę ostatni raz… Tak będzie!

Krokut za to ma całkiem inny powód do wyjścia na spacer…

Owszem, fajnie jest sobie powęszyć, krzaczki posprawdzać, kartofelki poodcedzać, ale przede wszystkim, nade wszystko, Krokut chce się przytulać! Tak mu brakuje dwunożnych, tego wsadzania łebka pod pachę, podbijania ręki nosem, korzysta z każdej chwili… Smutno mu i bardzo tęskno w kojcu, ale co robić, musi czekać, aż ktoś zabierze go chociaż na chwilę, chociaż na rundkę po lesie… Może kogoś zaczaruje, może ktoś powie te magiczne kilka słów „będziesz mój na zawsze”…? Może…

Pamiętajcie, że przyjście do nas, to takie zawsze przyjemne z pożytecznym. Wy będziecie mogli więcej zjeść, bo u nas sporo całkiem spalicie, ale też i wetchniecie w nas wiarę, natchniecie nadzieją, ogony rozmerdacie, rozgrzejecie serca (i nasze, i Wasze własne!), będzie fajnie!

…i pamiętajcie, że jakby co… to nie brońcie się przed miłością…


PeeS, pamiętajcie sprawdzić, kiedy można nas wyprowadzać, zwłaszcza w tym czasie teraz, bo to całkiem różnie może być niż zwykle!

2 komentarze

  1. Ale się cieszę! ??? Super wiadomość! Zjawię się na pewno! ???

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *