Do czarnego bardziej słońce się czepia?

O Matko Przenajpsiętrza, przecież idzie się roztopić! I tym razem to nie jest przenośnia, sami zobaczcie:

Przecież jeszcze trochę, a trzeba mnie będzie odklejać od podłogi!

Wrrredaktorskie poczucie obowiązku jednak się ma niezależnie od pogody, post być musi. O czym? Hmm… gdzieś kiedyś wyczytałam, że w czarnym jest goręcej, słońce bardziej przysmaża czy coś. Ciężko stwierdzić, czy to prawda, bo jak się pytałam psiumpli z ciemną sierścią, to mówili, że im gorąco na jakieś 38 punktów w 10-stopniowej skali, a jak się zapytałam tych z jasną, to właściwie po uśrednieniu wyszło…. 38 punktów w skali, a jakże, tej samej. Próbowałam tłumaczyć, że nie może im być tak ciepło, bo nauka mówi co innego, ale tylko się stukali po czołach i zamykali powieki, co by im się oczy nie roztopiły.

ZAŁÓŻMY jednak, że ci czarni mają gorzej, niech będzie. Czyli dzisiaj będzie o tych, których się słońce bardziej czepia.

Graba ma już coraz więcej siwych włosów, ale wciąż zalicza się do czarnych psiolasek.

To ta urocza na dole zdjęcia, z jednym uchem bardziej. Ten wyżej to Strączek, jej psiumpel. Właściwie to skoro są obydwoje na zdjęciu, to czemu mam pomijać którekolwiek? I ona, i on są już w wieku średnim, ale właściwie to tylko ciałko już jest starszawe. W środku to jeszcze młodzieniaszki! Na spacer się cieszą, do dwunożnych się garną, takie psy idealne, tylko coś ich nikt dostrzec nie chce, a sami zobaczcie:

Ile lat Strączek tęsknił za przytulaniem? W domu mieszkał ten rasowszy pies, dla niego była cienka buda na dworze… Teraz ma spacery, ciepłe miejsce do spania i pełną miseczkę. I OGROM miłości od psiolontariuszy! Właściwie to on też jest czarny, co prawda tylko na górze, ale się liczy, przecież słońce od spodu nie świeci…

Kuper też czarny…

…chociaż jakby mi się wydaje, że od tego zdjęcia u góry, zrobionego pewnie krótko po przyjęciu, to to dolne różni się „kilkoma” siwymi kudełkami…

Wiadomo jednak, że jest już bardziej ośmielony, chociaż nadal musi się znaleźć na kolanach dwunożnego, żeby tak prawie całkiem się rozluźnić. Szkoda chłopaka nie tylko przez to, że jest czarny, ale też przez to, że jest większym nieśmiałkiem niż inni, a to nigdy nie jest fajne w schronisku… I nie dlatego, że „cholipcia, wolontariusze teraz mają więcej pracy!”. Nie dlatego. Chodzi o to, że nasi to by chcieli, żeby każdy czuł się jak najlepiej i jak komuś mniej do śmiechu, to zaraz się martwią i w ogóle… Kuper chciałby już grzać….eee… chłodzić kuper na zimnej podłodze w domu…

Jak poszłam do Polisy i zapytałam, czy bardzo jej słońce włazi w sierść, to minę miała dość niepewną…

Młoda jest, to się nie ma co dziwić, że jeszcze nie wszystko wie. Nasi ją ocenili raptem na rok, przecież to psia panna dopiero! Znaleźli ją na zupełnym odludziu, była brudna, mokra, a oczy to jej mało nie wypadły ze strachu… Nie pamięta, czy się zgubiła, czy jak to było, ale nagle z oczu straciła dwunożnych i… klops! Nie bardzo się chce naszym wierzyć, że ktoś zgubił specjalnie takie cudo, co to już w głowie ma wiadro inteligencji, ale jeszcze też ze dwa kubeczki szczenięctwa. I sierść do tego taka wyjątkowsza:

Jakby ktoś chciał ciemne kudełki rozjaśnić, ale by się mu źle wymieszało. Już trzy tygodnie mijają i nikt się po nią nie zgłasza… To może chociaż dom jakiś nowy…?

Ostatni w zestawieniu dziś (ale nie w ogóle, tylko noc jakaś krótka się robi i nie zdążyłabym wszystkich przedstawić…) – Orion, który mógłby być labradorem…

…gdyby nie to, że odrósł od ziemi tylko do połowy. A może miał być większy? Bardziej rasowy? I może przez to ktoś go porzucił? A może i go szukają, może się zgubił…? Tylko coś długo, bo to już miesiąc okrągły i nikt o niego nawet nie zapytał. Orion to też jeszcze psi dzieciuch, co to się dwunożnym tylko zęby szczerzą na sam widok jego merdania. Będzie najlepszym psiumplem pod słońcem, byle tylko szybko wymaszerował do domu, bo chłopakowi raz dwa stukną dwa lata, trzy, pięć i już będzie dla wielu „stary”…

Widzicie, nie możecie pozwolić, żeby takie czarne sierścia się w schronisku narażały na zbytnie nasłonecznienia! Trzeba do domów zabierać, dzielić się wykafelkowanymi podłogami, niewygrzanymi jeszcze kanapami, wodą chłodną w jedynej, tylko swojej miseczce, spacerami o poranku i z wieczora, kiedy nie grzeje aż tak… Obiecujemy się za bardzo nie przyklejać, kiedy gorąc z nieba leci, ale od czasu do czasu łepek położymy na kolanach, co…?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *