Taka historia…
Pewnego dnia do naszego schroniska przywieźli psa. Bał się bardzo. Nikogo nie znał, jeszcze ciągle ktoś coś od niego chciał! Najpierw jeden taki w dziwnie pachnącym wdzianku, z wielką torbą… Potem druga, z wieelkim, czarnym pudełkiem wiszącym u szyi… Nie wiem, jak poradził z nim sobie psiowet, ale wiem, że zrobił takie przedstawienie, że jedyne zdjęcie, jakie miał na początku w karcie, było takie:
Przynajmniej dentysty nie trzeba było wołać, paszczą tak kłapał, że bez problemu pełny przegląd można było zrobić. Byle z daleka…
Na imię dostał Tobi.
Szybko się okazało, że tylko grał groźnego. Kiedy zobaczył, że nikt mu krzywdy zrobić nie chce, miska zapełniana regularnie, jeszcze ze smyczą do niego włażą, żeby nie siedział ciągle za kratami, to wyszedł ze swojej kolczastej skorupki.
Wolontariusze mówili, że spacery to z nim czysta przyjemność, że nudzić się nie można, bo sam Tobi był wariat i dostarczał niezłego widowiska! Patrzcie:
Taki akrobata!
Nasza fotografka szybko wybaczyła mu te wcześniejsze sytuacje, w końcu nadal ma obie łydki w całości… I baaaardzo trzymała za niego kciuki…
Do Tobiego szczęście się uśmiechnęło. Miła bardzo osoba się nim zainteresowała. Spodobali się sobie bardzo! Pospacerowali sobie nie raz, wszystko było w najlepszym porządku! Nie mogło być inaczej – Tobi wymaszerował do domu.
Później była sielanka! Dostawaliśmy zdjęcia – Tobi na kanapie do góry brzuchem, Tobi przytulony do ukochanej osoby, opowieści, jaki cudowny przyjaciel!
Cieszyliśmy się, jak z każdego dobrego domu dla naszych zwierzaków. Przecież o niczym innym nie marzymy! No, czasami też marzymy o domu dla nas, ja marzę też o domu dla Hedzia, marzymy wszyscy za każdego…
…….
Ale gdyby wszystko zostało takie psiekstra, to by nie było takiego tytułu, prawda..? właśnie…
Niedługo po adopcji, niedługo po wieściach, nasi znaleźli ogłoszenie w internecie: „oddam ślicznego, ułożonego psa…. „. Na zdjęciach Tobi… W międzyczasie jego miejsce zamieszkania się zmieniło na miasto DalekieOdNaszego, ale szybko udało się znaleźć kogoś, kto psiaka odwiedzi i dowie się wszystkiego.
Łatwo nie było. Psa też nie było… Była za to ukochana-kiedyś osoba. Tam wszystko było tak pokręcone, że w mojej psiej głowie się to średnio układa… Niby pies oddany na chwilę, niby się nie dogadywał z innym czworonogiem, niby ogłoszenie na wszelki wypadek, niby ma wrócić, niby…
Tobi trafił na posesję pod miastem…
Tak być nie mogło, bo Tobi w takie warunki trafić nie miał. Miał leżeć do góry brzuchem na kanapie, miał się przytulać do ludzi, umowa wciąż obowiązywała kogoś innego…
Nasi dali kilka dni na odwiezienie psa, ale się okazało, że można było jechać do DalekiegoOdNaszego miasta, ale z powrotem nikomu się nie spieszyło. Spieszyło się za to naszym, więc sami wsiedli w te wielkie blaszane na kołach i pojechali.
Tutaj znów łatwego zadania nie było… Okazało się, że obecnego opiekuna nikt nie powiadomił, że Tobi ma wrócić. W ręku naszych była decyzja, że Tobi wraca, ale miejscowi dwunożni jakoś nie chcieli ani przeczytać, ani posłuchać. Przecież śpi z kimś w domu, chociaż ktoś inny twierdzi, że nie śpi, przecież się przyzwyczaił, przecież… Ech…
Nasi jednak byli nieugięci i wiedzieli, że bez „ślicznego, ułożonego” nie wracają i koniec. Ostatecznie udało się czworonoga zapakować i ruszył w drogę powrotną do nas.
Wrócił. Szczuplejszy, małoszczekający… Nie chciał paszczy otworzyć nawet, jak podreptałam popytać, jak się trzyma. Powiedział, że nie pamięta, żeby leżał ostatnio na jakiejś kanapie, nie pamięta, żeby przytulał się do kogoś… Nie pamięta i koniec, i mam nie pytać, i może mi opowiedzieć jedynie o mijanych drzewach na trasie „Miasto DalekieOdNaszego – Nasze”.
Znajdziemy ci dobry dom… Najlepszy, z najlepszych, gdzie będziesz najlepszym przyjacielem już na zawsze. Będą umieszczać w internecie zdjęcia, na których cały szczęśliwy biegasz po trawie, podpisane „śliczny, ułożony”, bez słowa „oddam”…
No to teraz, Drodzy Czytaciele, działamy!
Śliczny, ułożony pies, grzeczny, lubiący zabawę i spacery, kochający ludzi, potrafiący się zachować w domu szuka domu! Odpowiedzialnego, dobrego, PEWNEGO…