Ach, te fotografy! Muszą pstrykać, kiedy nie trzeba!

Pstrykają i tylko czekają na takie momenty! A potem pokazują jeden drugiemu, chichrają się przy monitorach, tylko ubaw mają… Litościwie potem nie udostępniają tych zdjęć, chociaż nie każdy ma to szczęście…

Mnie też pstryknęli jak akurat przygryzłem sobie fafel!

I cały romantyzm poszedł się… ganiać… Mogli powiedzieć, widocznie nie poczułem, ale nie, po co! Mają szczęście, że zrobili też inne i na nich wyglądam zdecydowanie lepiej, o:

Bidek też miał sesję. I taaak, zgadliście, akurat mlaskał, czy ziewał, czy też jednocześnie łbem ruszył i o…

A tak naprawdę Bidek jest całkiem przystojny, o:

Całkiem przystojny kawał prawie-labradora i ciągle czeka na dobry dom… Na dobry, bo już jeden kiepski się po niego zgłosił, tylko dobrze się krył za zapewnieniami, że Bidek będzie miał dobrze. Przywieźli Bidka do domu, weszli do mieszkania i stwierdzili, że Bidek jednak jest za stary, łapy mu się trzęsą… Psisko wróciło do schroniska chyba jeszcze zanim zdążył łapą dotknąć posłanka… A to przecież taki dobry pies! Charakter ma taki labciowaty i wygląd właściwie też! Że starszy już jest… i co z tego? Zostało mu jeszcze kilka lat maszerowania po świecie i dlaczego takie marsze mają się kończyć w schronisku? Ech… Ucha mu też ciągle dokuczają, ale może w domu udałoby się je doprowadzić do porządku, bo u nas to i stres, i przewieje częściej, to jak tu uszy wyleczyć…

Mam też kocie przykłady! Na przykład kocur Gustaw. U nas nazywany Guciem. Patrzcie, jaki dostojny, jaki kocurowaty, taki w szerz i biały, i w ogóle… Takiego to widzę, jak leży na kolanach u jakiegoś mafioza!

A patrzcie, jakie zdjęcie mu ta nasza fotografka machnęła!

No wiecie! I zamiast skasować, żeby nie psuć reputacji kicurowi, to pokazuje wszystkim… Dobrze, że Gucio nie z tych przejmujących się. Tak przy okazji – jego historia wcale nie jest tak przyjemna, jak sam sierściuch. To już drugie odwiedziny Gustawa u nas i tym razem na pewno do właścicielki nie wróci… Jak trafił za pierwszym razem, to był chuudyyy, choooryyy, żal patrzeć! Nasi zaczęli od razu leczyć, a jak znalazła się właścicielka, to obiecała kouty… kotyn… k o n t y n u o w a ć  terapię. Nasi nawet sprawdzali i dobrze wszystko szło! Aż pewnego dnia trafił do nas chuuudyyy, choooryyy biały kot… Gustaw! Z uszami tak zaświerzbionymi, że od samego patrzenia nasi się bali, że się zarażą! Ale wiadomo, zaraz rękawiczki na łapki pozakładali i leczyć zaczęli od nowa. Właścicielka się będzie długo tłumaczyć… Gucio jest super kocurem, jak słyszę od naszych, taki nakolannikowy, mruczasty i ogólnie do kochania! Mógłby wymaszerować do domu, ale prawo mamy takie, że tylko na razie na umowę tymczasową, a dopiero jak się pozbawi właścicielkę właścicielstwa, może już być umowa stała.

Wracając do psów, to mam jeszcze tutaj do pokazania Twixa. Psiak to śmieszny jest tak ogólnie, bo miny potrafi robić nieziemskie i tak poza tym jest też super pocieszny, ale fotę mu zrobili taką…

No widzicie? Jak jakiś dwułapy, płaski zwierz z ogonem wyrastającym z głowy! I ta łapka na bok… Padłem, jak zobaczyłem! A potrafi się zupełnie normalnie prezentować, o:

Twix też szczęścia nie ma jakoś. Raz był adoptowany, ale okazało się, że może to psiak nieduży, ale ma siły za trzech! I starsza pani sobie nie mogła dać rady z psiurem, który po miesiącach schroniskowych chciał się wyszaleć na spacerach. To normalne, że nawet staruszki ciągną przez pierwsze tygodnie w nowych domach, bo są przyzwyczajone, że przecież następny spacer za kilka dni! Dopiero, kiedy zrozumieją, że spacerki są regularne, trzy albo i więcej, to się uspokajają i maszerują już spokojniej, dokładnie i niespiesznie penetrując okolice. Poszła też plotka, że Twix nie lubi samotności i dość głośno dopomina się o towarzystwo, kiedy zostanie sam… Da się nad tym pracować, a Twix niegłupi jest, ale to trzeba chcieć i się nie bać…

Ostatniego na dziś zaprezentuję Kolika! Kolik to owczarkowate psisko, inteligentne i mądre, patrzcie, jaki super owczar!

 

…chociaż jak się spojrzy na to zdjęcie…

     ….troszkę tej kolikowej inteligencji ubywa… A może i nawąchał się jakiegoś majeranku czy kocimiętki przed sesją, ja nie wiem, nie wnikam! Słyszałem, że wolontariusze go chwalą, że taki spokojny i zwór… zór… z r ó w n o w a ż o n y  jest, że grzeczny na spacerach i w ogóle jak ktoś chce mieć takiego owczara-przyjaciela do połażenia po lesie, to Kolik w sam raz! I też niewidzialny, jak masa spokojnych owczarów, które u nas mieszkają…

Może i nie powinienem pokazywać tych zdjęć, ale jak to ma sprawić, że ktoś stwierdzi „HA! Jaki śmieszny zwierz! Adoptuję go, nie będzie mi smutno!”, to właśnie, że będę publikować!

Tak czy siak dziękuję wszystkim, którzy poświęcają czas, aparaty i SIĘ, żeby nas focić, przecież gdyby nie wszystkie te osoby, to byśmy nie mogli się reklamować w tym całym internecie i nasze podobizny nie wisiałyby w sklepach, na słupach, przystankach i gdzie się da… A to wszystko przecież zwiększa nasze szanse na adopcje! I co rusz któryś zwierz ma robioną sesję, czy po przyjęciu zaraz, czy później, do akut… krua… a k t u a l i z a c j i… Niełatwe to jest, bo jeden łbem ruszy, drugi tylko tyłem na ochotę stać, ale nasi wiedzą, że warto i cierpliwi są… Albo bywa, że same takie śmieszne miny wychodzą, ale tak czy siak wdzięczni jesteśmy za cały ten trud Wasz! A że czasem ufajdamy to czarne kółko z szybką w środku… Oj tam, oj tam… Pomruczycie coś pod nosem, co ciężko zrozumieć, ale i tak robicie swoją robotę, DOBRĄ! Dziękujemy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *