– Hedziu! znasz Zenona, nie?
– yy… noo… ale jak ci idzie o tą naszą kłótnię…
– jaką kłótnię??? aaa mniejsza, ty wiesz co mi dzisiaj Kotencja sprzedała za ploteczkę??? Zenon ma laskę na apartamencie! Suczkę znaczy! noo, co prawda te kilka sierściuchów jeszcze się tam panoszy, ale teraz ciepło, to one głównie korzystają ze słońca na wybiegu i wieeesz…
W małej wioseczce, na końcu polnej ulicy stał sobie nieduży domek. Mieszkał tam starszy pan a razem z nim 6 psów i kilka kotów. W sierściuchach to zawsze ciężko się rozeznać! I te psy, co ich sześć było, nie miały tam wcale źle! Tylko ludzie we wsi nie chcieli uwierzyć, że wcale sytuacja nie jest straszna… Nasyłali różne organizacje, ale jak w końcu pojechała ta nasza ulubiona, to potrafiła ze starszym panem porozmawiać jak trzeba! Nie tylko psy się czasami dogadać nie potrafią… I szybko też wkupili się w łaski czworonogom (karma w puszce czasami czyni cuda). Bo te psy nie chciały nikogo znać a nasi są tak fajni, że wiedzą jak dać się polubić!
No i okazało się, że owszem, Pan potrzebuje pomocy, bo być może będzie musiał iść do szpitala a martwi się o zwierzaki, bo chce, żeby trafiły do dobrych domów a sam nie ma jak ich szukać. Dla dwóch suczek szybko domy się znalazły (o jedną to się nawet kilka rodzin starało, jakaś rasowa była chyba… nie wiem, ja się tylko znam na kundlach…). Był też jeden taki przystojniak, Zefir…
Czarny, z rozwianym włosem…. taki elegancki…. troszkę bojaźliwy, ale już bym go przekonała, żeby się tak…
– Buulbaaaa….
– aaa… noo… i Zefir kogoś zauroczył i też pojechał niedawno do domu! U nas został jeszcze Pinokio (zobaczcie na ten nochal!)
– mało psów jest twojego wzrostu…