Ostatnio przesadziłem z długością postów, a tu nie ma co, bo jeszcze ktoś powie, że nie ma czasu tyle czytać dwa razy w tygodniu co rano, bo przecież praca, bo kot jeść chce, bo z psem wyjść trzeba, a tu tyle tego czytania! Dzisiaj więc niezbyt długo będzie, ale za to jakże chwaląco i przyjemnie, i z takim poczuciem zależności… w sensie, że na nas komuś zależy… i w ogóle nasi nas kochają, a my kochamy ich!
Co by nie przedłużać, bo przecież miało być krótko, to napiszę, że najpierw słyszałem jakieś stukania, pukania i wiercenia, ale mi się wstać nie chciało, żeby to sprawdzić… Na starość mnie leń ogarnia. Za to jak usłyszałem głośne „UFF, zrobione!”, to poleciałem sprawdzić, co takiego zrobione jest i czy aby na pewno dobrze.
Stanąłem jakby mnie łapy przyspawali z rozdziawioną paszczą! ZAMKLI NAS!
Niby drzwi otwarte, ale krata jest! Jak to tak za kratami! Jak na spacer wyjdziemy, jak nasi do domów pójdą, jak stróż przyjdzie, jak dwunożni umowy podpiszą! Już się chciałem drzeć, że RATUNKU, bo przecież jak kolację podadzą, a tu się pora zbliża?!?! ….ale zaraz ktoś podszedł, zrobił PSTRYK i…
…no przecież wiedziałem od razu, że to się otwiera…. właśnie, że tak! Przecież nigdy nie wątpiłem, że nasi pomyśleli o wszystkim i skoro się zamyka, to i otwiera… Ja tak tylko, nastraszyć chciałem…
Wylazłem więc i się okazało, że to nie tylko u nas takie sprytne jest! Na przeciwko biura jest pokój Tabletkowej i tam mieszka taka mała, wrednawa zgraja… Tutaj akurat wygląda Fili i Nanka:
Nie myślcie, że to takie brytany, że aż po zameczek sięgają… Co prawda od środka Fili jest dobermanem, ale tak od zewnątrz, to takie dość… mikre…
Sami widzicie, większa brameczka nie jest potrzebna, bo raczej nie wyskoczą. U nas też taka nieduża, ale my to z kolei z grzeczności nie wyleziemy górą. Jesteśmy kurtularne psy i z powagą podchodzimy do sprawy. Wcale nie to, że zad za ciężki czy że rady byśmy nie dali. Oczywiście, że byśmy dali! …tylko nie chcemy. Aron bardzo lubi witać wchodzących od samego progu:
Takie siatkowe drzwi są też na tej kociarni na przeciwko naszego budynku:
W pierwszych drzwiach mieszka Oldmen, ale akurat drzemać wolał. Obok, w drzwiach na prawo, co nie widać ich na zdjęciu, mieszka Torro z Legiem, ale porządki robili, dlatego nie fociłem… Za to mam zdjęcie z drugiej strony, gdzie mieszka Sziva:
Jak zaginiona siostra Filiego, prawda?? Pisałem o niej całkiem niedawno, to ta z ozorkiem na bok, bo tak kiepskawo u niej z zębami. I mieszka taka malutka, i czaruje tymi ślipkami czarnymi, i tą maleńkością, i staruszkowatością, i krzywym uśmiechem… Niech już mieszka gdzieś indziej, co…? Niech już ma to swoje posłanko, swojego człowieka do kochania, do przytulania, do dbania i troskliwienia…
A te wszystkie drzwi siatkowe – to nasi o nas pomyśleli! NASI! O NAS pomyśleli, specjalnie o nas! Żeby te wszystkie pozamykane zwierzaki widziały też trochę świata i dwunożnych, a nie tylko cztery ściany i zamknięte drzwi. Teraz ciepło, to tym bardziej miło tak sobie posiedzieć, kiedy wiatr w nos dmucha. Tak więc Wam piszę, że nasi są w dechę!
Ha! Widzicie? Całkiem krótko mi wyszło. Jestem dumny z siebie. Jeszcze bardziej z naszych, za pomysł i wykonanie tego wszystkiego, co widzieliście u góry, ale z siebie też trochę, że się jednak nie rozgadałem, a ja to wiecie, taki dość rozpisany jestem zwykle, ale dzisiaj to mi się udało i wcale tak długo nie wyszło, jak ostatnimi czasy, kiedy to pisałem i pisałem, i pisałem, i końca nie było, a dzisiaj to jest i już go nawet widzę, bo jak tylko to zdanie skończę, to już będzie całkiem blisko i poza tym to…………………
…..tak, miało być krótko……
Z tego miejsca zatem – DZIĘKUJĘ naszym za takie super psiekstra rozwiązania siatkowo-wiatrowo-świeżopowietrzowo-wyglądające!
Nasi są w dechę!