Tak mi wesoło! …tak mi smutno… TAK mi wesoło!

Wczoraj był bardzo ważny dzień. Jeden z najważniejszych dni w całym roku! Bo przecież bez tych, których święto było wczoraj, wcale nie miałbym co porównywać dziś…

Dzień Wolontariusza był! Toż przecież my bez nich… Nas bez nich… Ach, przecież to w ogóle jest nie do wyobrażenia, taki świat bez wolontariuszy! Boję sobie nawet pomyśleć, jak by to wyglądało… Wcale by to nie wyglądało, tyle napiszę.

Czy Dunia wyglądałaby tylko tak?

Czy nie taki widok jest fajniejszy?

Tak bardzo fajnie było, że się nawet sklonowała! Z uśmiechem jej bardziej do pyska, zresztą ciężko ją zobaczyć bez wyszczerzonej z radości paszczy. Taka to już psiolaska. To zdjęcie na samej górze to taki wyjątek, który podobno potwierdza regułę… Nigdy tej zasady nie rozumiałem…

Najbardziej cieszy trawa pod łapkami, to każdy mieszkający w schronisku pies wie i powie! …chyba, że jest się Dunią, ona się szczerzy wszędzie… Bo jak się jest Runerem, to trzeba mieć powody jednak, nie tak jak tu:

Dunia jak zwykle z zębami na wierzchu, a Runer… Jak nie Runer… On taki bidny jest za tymi kratami…

Wystarczy jednak, że wyjdzie za furtkę, przejdzie kilka kroków, zapachy poczuje, świat będzie oglądał bezpośrednio i nie przez kraty… Od razu jest tak!

Czy nie jest od razu fajniej? Nie chciałoby Wam się, żeby tak miał na stałe? A wystarczy trawa pod łapki i sznurek w paszczy!

I czemu ma mieć mniej powodów do radości, skoro może mieć więcej? Czemu tacy idealni z tą Dunią mają szukać powodów do szczerzenia paszczą, skoro to mogłaby być codzienność? Taaak, napisałem, że u Duni to zwykle jest radośnie, ale kto wie, co tam się dzieje, jak zrobi się cicho, jak wszyscy nasi przestaną się kręcić, jak brama się zamknie, noc się stanie…? Jak jest wtedy, kiedy snujemy opowieści o marzeniach? Wtedy to Runer musi odgrywać tego wesołego i pociesza Dunię, żeby miała siłę od samego poranka i pierwszego spojrzenia witać każdego z uśmiechem. Bo przecież każdy ją zna właśnie taką…

Polecam tą dwójkę nie po raz pierwszy. I drugi też nie. Polecałem osobno i nic z tego nie wychodziło. To teraz piszę o nich razem, bo i razem mieszkają, razem jedzą, razem wychodzą na spacerki, razem sobie żyją i trzymają się razem w schroniskowym życiu… A zaraz zima… Czy i razem ją będą musiały przetrwać w schroniskowych budach…?

A gdyby tak razem poszły do domu…? Gdyby TAK było wesoło już zawsze i ani razu smutno…?

Kto to zmieni…?


Nie wypada nie podziękować też Wolontariuszom z okazji wczorajszego święta za wszystkie mizianki, wycieczki, czochrania i smaczki! Za cierpliwość, ciepełko, czas, za te wszystkie ubranka, w które śmy się wszyscy powcierali, za buty, które wdepły w różne rzeczy i nikt ich nie żałował, za te wszystkie powroty do domów w naszym aromacie… Znacie nas na wylot i nawet, jeśli niektórych od tej gorsiejszej strony, to wciąż na nowo próbujecie poznać od tej lepszej… Po prostu jesteście najlepsiejsi na całym, wolontariuszowym świecie!

…po prostu bądźcie…


Dziś Mikołajki. Nie-psie święto, ale u nas też był. Oczywiście KTO się wepchał do zdjęcia??

….no… jak zwykle… ale o mnie to nikt nie pamiętał…. Dlatego właśnie nie skomentuję….

Dobranoc się.

Jeden komentarz

  1. Całusy dla całej Redakcji??i dla każdego Autora z osobna????

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *