Ostatnio pisałam o takich niewielkich raczej psiurkach, o sierściuchach było też, ale w ich przypadku w ogóle się nie poszaleje z wielkością… Wiem jednak, że są tacy dwunożni, którzy lubią mieć w domu kawał zwierzaka! …albo i dwa…
Tylko musicie pamiętać, że z dużym zwierzem też trzeba się dogadać po dobroci i z rozumem, a nie tylko „jak się nie słucha, to niech go zaboli, na pewno będzie grzeczniejszy!”
…nie tędy droga…
Sugo miał taką obrzydliwą obrożę na szyi, że aż mnie bolało!
Ten długonogi zwierz był przywiązany tym sznurkiem, co widać, do takiego drutu, co to jest przyczepiony od ziemi do samego czubka domu i to podobno pomaga, jak burza jest i pierony szaleją. …Dwunożni wierzą w takie rzeczy… W każdym razie na szczęście Sugo ktoś znalazł i zanim taka burza nadeszła, ten już był w schronisku. Nasi czem prędzej zdjęli mu to ohyzdne żelastwo i założyli całkiem miętką obrożę. Wszyscy takie mamy! W ogóle nie wiem, dlaczego on musiał to nosić, dlaczego musiało mu się to wrzynać w skórę, bo jest całkiem grzeczny! Znaczy wiecie, jakby go roznosiło, to też bym nie wiedziała, dlaczego ktoś nie próbował inaczej tego korektorować, ale co mieli w głowie ci, którzy założyli takie coś psu, który ani myśli się szarpać! „Mam bardzo grzecznego zwierzaka, ale jest duży, więc będą mu się wbijać w skórę gwoździe BO TAK”. Ech…
Jedni zakładają takie rzeczy psom (a powinni sobie chociaż na chwilę!), a inni wywołują w nich strach i tak starają się nad nimi „zapanować”. Tak chyba było z Redanem.
Ktoś go znalazł, jak łaził przy drodze i zlitował się nad chudziną… Na zdjęciach nie widać, na pierwszy rzut ślipia też nie, bo futro jest (co prawda byle jakie, ale jednak). Co się z nim działo wcześniej – nie wiadomo, ale jak któryś z naszych przy Redanie chciał się podrapać po głowie i uniósł rękę, to przecież psiur mało się nie schował pod stojące obok jeździdło! Patrzył się przy tym z takim strachem, tak się rozpłaszczał przy ziemi, że nasi zaniemówili… Ktoś go bił…? To właśnie miało go nauczyć posłuszeństwa…? A przecież on ani fafla nie uniesie… Redan jeszcze nie wie, że u nas nikt nie podnosi ręki, żeby uderzyć, ale żeby pogłaskać łagodnie, a z czasem może potarmosić trochę futro, jak już będzie wiadomo, że można. On jeszcze nie wie, że u nas nikt nie krzyczy na nikogo… Ech…
Na szczęście nie wszystkie wielkopsy miały kiepskie doświadczenia, a nawet jeśli, to były nie tylko silne na zewnątrz, ale i od środka, i od pierwszego dnia u nas pokazywały, że są super i do wzięcia teraz, już!
Jak Chromo. Kocha wszystko i wszystkich, ale czeka już… 5 lat…
Wtedy był jeszcze całkiem młody, dziś już każdy powie, że jest w średnim wieku, ale czyja to wina, że tyle czeka? Jego nie, bo od początku pokazywał, że jest super w dechę, tylko siły miał za pięciu i może tego się wszyscy boją? Ale przecież kiedy by do domu trafił, kiedy by miał spacery relugarne, kiedy mógłby przeleźć kilometry nie raz w tygodniu, ale codziennie, to by wcale nie musiał tej siły tak używać na każdym kroku, byłoby mu łatwiej!
A tutaj macie zdjęcie na dowód, że on wcale nie jest mały:
Mam też zdjęcia udowadniające, że Chromo nie ma żadnego problemu z wielkością dwunożnych!
To była nasza najmniejsza, najmłodsza psiolontariuszka! Niejednego psa nauczyła, że takie małe łapki też mogą głaskać całkiem z wyczuciem i nie ciągną za uszy. A napisałam „była”, bo jednak czas leci i się jej wyrosło już… A Chromo czeka dalej…
Duży pies wcale nie musi oznaczać, że będzie groźniejszy. Nie wiem, czy u nas nie ma więcej mniejszych charakternych, co to muszą zębem dodać sobie wielkości i powagi! Te większe nie muszą, te większe za to starają się pokazać, że wcale nie trzeba ich się bać. One bardzo by chciały być mniejsze, mieć większe szanse na dom… ale jest jak jest. Muszą być jednak dwunożni, dla których właśnie takie psiurki będą idealne, którzy właśnie takich szukają, właśnie przy takich będą szczęśliwi!
Jeszcze musi być dla tych wszystkich cielęciokucyków miejsce, w którym uwierzą w siebie, w którym nauczą się, że wcale nauka nie musi boleć, że nie trzeba podchodzić do nikogo ze strachem…
…jeszcze musi stać się to najlepsze, najpiękniejsze…
Mamy od Was takiego właśnie psikonika – 40 kg psiej radości i łagodności. Wielka przytulanka, która notorycznie chce sprzedawać buziaki i potrafi chociaż połową psa wleść na kolana, żeby być bliżej i żeby ją głaskać. Dla obcych nie jest taka wylewna, potrafi obszczekać, ale nadal nie ma w tym cienia agresji. Zdecydowanie polecamy wielkopsy do adopcji! 🙂