Dzisiaj trochę o naszych ubrankach będzie wyjściowych. Znaczy nie żadne tam jakieś sweterki, bo komu to potrzebne jest, skoro wszyscy my tacy osierścieni porządnie, tym bardziej, że już coraz bardziej wiosenna ta zima jest… ale o tych paskach zakładanych nam spacerowo, do których potem dwunożny się przypina i się pilnuje, żeby się nie zgubić. Dziś o nich, bo wiecie, bo ja muszę powiedzieć, że nasi to chyba nie mają ich dla nas za dużo, bo nam się kreacje na sesjach powtarzają… Co prawda to sami psiumple, im nie przeszkadza, ale jak padnie na psiolaskę?? Wyobrażacie sobie, że jedna po drugiej to samo założy?? O Matko Suczko! Co to będzie!
Hitem ostatnio były takie czerwone szelunie, patrzcie, miał je Gałus…
Gałus chyba zwiał w tą noc, co to raz w roku wojna jest i strzelają, bo był znaleziony kilka dni później. Szkoda, że do tej pory nikt go u nas nie znalazł, a przecież musiał mieć fajny dom, bo taki zadbany przyjechał, z brzuchem wcale nie zapadłym… Trochę mu źle u nas, to widać, że hałas go przygniata, ale na spacerkach się ośmiela i nawet ogonem merdnie. Już psiolontariusze go wyciągają do lasu i przekonują, że będzie dobrze… Ktoś się przecież musi zakochać w tych białych kopytkach i szorstkawej sierści, przed Gałusem jeszcze przecież całe życie, to co będzie chłopak siedział za kratami!
O Ortim było już z raz czy dwa. On też zaszeleczkowany na czerwono.
Ten to psideał! Od wakacji czeka, aż ktoś w nim dostrzeże SWOJEGO psa i w sumie się dziwimy wszyscy, że to jeszcze nie nastąpiło. Ząbki bieluśkie, więc wątpliwości nie ma, że młody, do tego wesoły, uśmiechnięty, niewielki, z innymi psami to nie wiem, ale pewnie by się dogadał, bo inteligętny jest, więc doprawdy tylko do domu zabierać! Przecież wiosna zaraz, po wiośnie znów lato i rok stuknie Ortiemu; to przecież niedługo! I on tylko tak poważnie na tym zdjęciu wyszedł, bo chciałam to wyjściowe ubranko pokazać, ale uśmiech to ma nieziemski, i też był pokazywany nie raz, ale niech tam, wstawię, o:
Teraz to już kolejka się ustawić powinna!
Kolejny dziś będzie Samaj, który wygląda trochę jak starszy brat Ortiego.
Na szczęście niewiele ma lat więcej, nasi mu 5 dali. Też mu jest do twarzopyska w tych szeluniach czerwonych, wyjątkowo się udały komuś, kto nam je podarował. Samajowi świat się trochę skończył, bo mu jego dwunożna odeszła tam, skąd się nie wraca… Nikt go nie chciał zabrać, więc nasi go wzięli, chociaż lepszego miejsca nie było dla niego, jak to za kratami, ale co zrobić… Przynajmniej micha pełna i buda do spania jest, i spacerki też, bo psiolontariusze to każdego bez wyjątku do lasu zabierają. Samaj już się otrząsnął, chociaż łatwo nie było… ale dzielny taki, już biega merdając ogonem na prawo i lewo, uśmiecha się do wszystkich, bardzo się stara, żeby go ktoś zauważył i zabrał na zawsze. Pewnego pięknego dnia tak się stanie…
Na koniec kolejny model w słynnym dziś, czerwonym ubranku. Oto Strap o ile mi się dobrze wydaje, to kolega Samaja z tego samego domu…
Ach, bo widzicie, jak komuś przypadnie po kimś dom czy telewizor, to każdy chętnie weźmie, ale jak trzeba się zająć czterołapkiem z sercem w żałobie, to już nie ma komu… Strap, podobnie jak kolega, jest niezwykle wesołym i kochającym świat zwierzakiem. Pańcia dobrze ich wychowała… W wieku jest podobnym, tylko wyglądowo to zupełnie coś innego i to już kwestia dość sporna, który z nich jest bardziej uroczy. Strap na pewno będzie potrzebował więcej zachodu przy obsłudze, bo o takie kudełki trzeba dbać, żeby były zawsze piękne i puchate. Teraz to może takie trochę pokołtunione, ale w schronisku to nie tak łatwo przecież je przypilnować, żeby zawsze były lśniące. …jeszcze i on będzie piękny, i jego życie też…
…i wszystkich nas…
W każdym razie – widzicie, szeleczki to my mamy przechodnie i w sumie wcale nam to nie przeszkadza, ale nasi wspominali coś, że dla większych psiumpli zaczyna brakować tego elementu garderoby do wychodzenia do lasu, a wiadomo, że jak są takie dni, jak dziś, to więcej nas wychodzi w jednym czasie i potem nie ma w co ubierać… Z takimi małymi jest mniejszy problem, ale ci więksi my to nie mamy czasem w czym wyjść, więc jakby ktoś miał może w domu niepotrzebne jakieś takie zwyczajne, paskowe szeleczki na średniego czy większego, czy dużego psa, to nasi chętnie dla nas przygarną… Albo jakbyście gdzieś widzieli może w promocji w sklepie i mieli wolne monetki… to wiecie… Tak nie śmiem prosić, ale nasi to już całkiem nie śmią, więc muszę za nich to napisać. Tylko jak zobaczycie takie cieniutkie, dla sierściuchów czy szczeniaków, czy takich małych cziłał albo coś, to nie, to takich mamy dużo. Muszą to być takie porządniejsze, szersze, bo jak się jeden z drugim w lesie rozpędzi, to zatrzymać trudno!
A tak poza tym, to jak? Który dżentelpies się spodobał i którego zapakować do domu? Niestety pewnie bez szelkowego ubranka, bo w czym by kolejni mieli sesję mieć… ale już widzimy, jak sprawiacie im po adopcji tylko ich, najpiękniejsze, najwyjątkowsze szelunie do wychodzenia na te najbardziej wyjątkowe spacerki, bo kończące się zawsze W DOMU…
??❤??
Samaj i Strap mieszkają w jednym boksie? 🙂