Jjjaaaaa, tak inaczej!

Wiecie, co się narobiło wczoraj? Może u Was też! Wyjrzłem przez okno z rana samego – normalny świat, wciąż na około kojce i wciąż psy szczekały, tu trawa zielona, tu drzewo już bez liści, tam dach blaszany, jeździdło żółte… Potem się dżemłem trochę, wstałem i znów sobie wyglądłem przez okienko…. i NAGLE takie ŁAŁ! Dalej kojce, dalej psy szczekały, dalej sierściuchy się kręciły po klatkach, ale takie jednokorolowe nagle wszystko! Biało! Jjjjjaaaaa! Tak inaczej!

Zawsze to jakieś urozmaicenie naszego schroniskowego życia.

Najbardziej ucieszył się Szarik!

Ta szara klucha jest stworzona do śnieżnych krajobrazów.

Ach, z nim to taki trochę problem jest, że on doskonale wie, że jest wyjątkowy i że potrzebuje wyjątkowego dwunożnego. Z tymi niegodnymi (w jego mniemaniu…) nie zechce nawet się przywitać, a jeszcze obszczeka i tyle. Szarik był już raz adoptowany, ale wyczuł słabości i zechciał wprowadzić swoje porządki… Potrzebny jest ktoś taki, kto nie ulegnie i twardo omówi wszelkie zasady, żeby Szarik nie miał wątpliwości, że to ma być psiumpelstwo z dwunożnym przewodnikiem, a nie odwrotnie! Znaczy to nie Szarik ma przewodzić. Bo szary klusek umie być ekstra kompanem na dobre i złe, i będzie! …na pewno kiedyś ktoś zechce z nim stworzyć stadko…

Sabie też zupełnie nie przeszkadza bielość.

Jej to nigdy nic nie przeszkadza, a już zwłaszcza, jak idzie na spacer. Może iść w szelkach, może iść bez, byle iść byle dalej, byle JUŻ i bez zbędnego ociągania się! Niemała z niej psiolaska, ale cała wypełniona jest miłością i przywiązaniem, tylko jeszcze nie ma na kogo tego przelać… Przelewa trochę na naszych, ale wolałaby komuś w całości oddać wszystko, co ma, byle otrzymała w zamian też trochę. Tylko ona to musi mieć kogoś, kto dużo lubi się ruszać, bo pewnie i Saba przed telewizorem chętnie się rozpłaszczy, ale jeszcze chętniej po porządnym, długim, ciekawym, przygodowym spacerze. Z nią nie będzie nudno!

Jelcia też chętna na spacery o każdej porze roku i zarówno w bielach, jak i zieleniach!

Psiolaska taka niepewna czasem, ale ze swoimi ludźmi to może iść na koniec świata i wcale jej nie będzie straszno. Byle jej dać dom fajny, byle dwunożni jej dodawali pewności siebie, byle rozumieli, że ona się czasem przestraszy i trzeba spokojnie jej wyjaśnić, że z nimi to nic jej nie grozi. Jelcia do nas trafiła z jednej wioski, gdzie nikt jej nie chciał, a mało tego – jeszcze jej to pokazywali wyganianiem z każdego miejsca, gdzie się pojawiła… To musiało być straszne, bo nikogo znajomego nie było nigdzie, a tu nikt ani pół kawałka czegoś do jedzenia nie chciał dać, czy chociażby ćwierci kocyka, żeby odpocząć… Każdy by się załamał i potem nie wiedział, czy świat to cały taki jest, czy tylko ta jedna, nie-zwierzolubna-wioseczka. U nas nikogo się nie przegania!

…nie wszyscy jednak ucieszyli się ze śniegu…. Beria, jak usłyszała, że ma iść na spacer…

O, tutaj bliżej pokażę… 

Stwierdziła, że komuś się chyba przyśniło, że ona na jakikolwiek spacer iść musi! W zad podwiewa, w łapki zimno, na głowę się coś posypie… Ona nigdzie nie idzie!

A jakbyście chcieli wiedzieć, jak wygląda, kiedy jest ciepło, to bardzo proszę, o tak:

Jaka jest? Idealna! Lubi wszystkich i jest typem „miziaj gdzie chcesz, byle byś nie przestał”. Może nie od pierwszego kontaktu, ale po jakichś 5 minutach już zapomina, że kogoś nie zna. Jest owczarkiem, to zobowiązuje, wiadomo… Szybko się więc uczy, mądrości jej nie brakuje, grzeczność wychodzi jej sama, na spacerach doskonale rozumie, że dwunożny ma o połowę mniej nóg niż ona, więc trzeba być wyrozumiałym i nie ciągnąć, i nie gonić. No ideał! …a że lubi ciepło… ojeny, a kto nie?

Nie wiem, jak będzie dziś, czy znów biel zobaczę, jak słońce wstanie łaskawie za kilka godzin, czy znów będzie zielono. Wiem, że będziemy tak samo czekać na spacery, na odwiedziny, na głaski… i na domy… Bo co z tego, że większości po śniegu się fajnie maszeruje, co z tego, że czekają na nas albo ciepłe miejscówki, albo budy wypełnione słomą, więc można się zagnieździć i zagrzać…. nam brakuje po prostu kogoś do kochania na stałe, kogoś do spacerów codziennych, kogoś do wycieczek, rzucania patolków, drapania po plecach częściej niż raz na takie kilka dni…. I tak mamy dużo szczęścia, bo wiele zwierzaków nie ma nawet takiej budy… Więc dziękujemy i wdzięczni jesteśmy za to, że tutaj nas przygarli, a nie przegonili, jak inni, ale jednak marzy nam się ktoś…

…może taki ktoś, jak Ty…?

2 komentarze

  1. „miziaj gdzie chcesz, byle byś nie przestał” jakie piękne określenie. 🙂 Nasz exsschroniskowy czterołapy taki sam. Tylko dobrze jak domowników więcej, bo jeden nie wydoli z myzianiem. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *