Ach, gracja, wdzięk, dostojeństwo….

Bycie sierściuchem zobowiązuje. Podobnie jak bycie owczarkiem. Sierściuchowatość to wdzięk, powab, lekkość w poruszaniu, bystry wzrok, miętkie futro, zgrabne skoki, niezawodne polowania… Długo by wymieniać. Dzisiaj potwierdzę te tezy!

Na przykład – mit czarnego kota. Że niby pech, że strach się bać, że lepiej takiego nie adoptowywać, a to najprawdziwsza nieprawda! Sami patrzajcie – taki Mirosław. Najmilusiejszy, nieprzypominający zupełnie żadnego demona, czarny sierściuch!

(Mirosława odebrał go od nas właściciel)

Sierściuchy zawsze znajdą sobie też najwygodniejsze miejsce do siedzenia, żeby wyglądać należycie dostojnie, jak na przykład Ładniak, któremu wcale kawał plastiku nie wbija się w pachę!

(Ładniak wciąż mieszka w schronisku, tylko już nic mu się w pachę nie wbija… Za to on chętnie by łokcie powgniatał w czyjeś kolana…)

Sierściuchy też zawsze świetnie wychodzą na zdjęciach! Inteligentna mina…

(Ktoś zakochał się w guciowym, inteligentnym wyrazie pyska i zabrał do domu na zawsze!)

Długowłose koty zawsze wyglądają najdostojniej!

…i ta niewypowiedzianie milusia łagodność…

(Gigant jest u nas od niedawna. Się błąkał kilka dni. Mapa chyba się mu pomerdała i nie mógł do domu wrócić albo komuś się czesać odechciało… Ale mamy nadzieję, że jednak ktoś go szuka i zaraz odnajdzie!)

Wspominałem o inteligencji wyłażącej z pyska i dostojeństwie, to jeszcze napiszę o idealnej, sierściuchowej propocji! Duże oczy, uszka pasujące do reszty rozstawione pięknie na bokach łba, prorpocjonalne do całości poliki! Nie wspomnę o smukłych, długich łapkach…

(Stempel od lutego czeka na swojego dwunożnego, a kocisko z niego wielgachne! Za to niezwykle miziaste.)

Kiedy robi się zdjęcie sierściuchowi z dwunożnym, to wiadomo, że zwierzak zawsze potrafi się odpowiednio ustawić i ułożyć na rękach…

…oraz zachować stonowany spokój i trwać w bezruchu…

(na zdjęciu jest Mandi z naszym Najgłówniejszym Brodziatym. Mandi się wcale nie darł, on był po operacji szczęki i po zadrutowaniu miał taką otwartą. Dementuję też domysły, że się wyrywał – on tak serio-serio się wiercił,bo tak super być na rękach, że aż się powcierać chciał w już i tak osierścioną bluzę. Zresztą kto jak kto, ale Brodziaty ma sierściuchów ze pię…czter…jednak sześć w domu własnym, więc doskonale wie, jak bardzo delikatnym trzeba być w obcowaniu się z tak szczególnym zwierzęciem, jakim jest sierściuch!)

No, także tego… przekonałem do przygarnięcia sierściucha?? Z pewnością tak! W takim razie przybywajcie, czekamy!


Na koniec, jak już jesteśmy w temacie kotów, to powiem co-nie-co o rozmnażaniu… Nasi rozmnażają sierściuchy! Skandal to! Jakbyśmy ich mieli za mało!

Przyjęli nasi taką sierściuchę…

I ja widziałem, że przyjęli i słyszałem, że dali na imię Frotka, a za chwilę wchodzę znów, a tam dwie!!

No wiecie… na minut pięć ich zostawić i już taki ambaras! Matko suczko! Zacząłem krzyczeć, że chyba powariowali, że skąd nagle drugi sierściuch, że gdzie my to upchniemy! A oni tylko mi pokazali zdjęcie sprzed chwili, z tego całego procesu…

…UFFFFF….. się okazało, że ta sierściucha była tak skołtuniona, że trzeba było ją ogolić, i stąd ten drugi… A oczy? Ekhem… Kiara uwielbia je wydłubywać miśkom i zwykle jakieś się da znaleźć. Tak powstał drugi kot.

Z Frotki powstała po-Frotkowa maskota i….Frotko-Łysy-Kurczak…

  …to tak przy okazji tematu o dostojeństwie sierściuchów…

(Frotka odrośnie i będzie pewnie się podobać, ale trzeba pamiętać, że ona jedynaczką musi być i koniec…)

Jeden komentarz

  1. Świetnie napisane, lekko i z przymrużeniem oka!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *