W każdym schronisku wybieg być powinien.

Tak piszę i pisać będę, i uprę się przy tym nawet i w środku nocy. Bo wybieg to może i siedem literek…ee… sześć… ale można rozwinąć na o wiele więcej! Beztroska, szaleństwo, bieganina, czułości nieskrępowane, polowanie, aporty, łapanie, chwytanie w locie, WOLNOŚĆ! Czy może być piękniejszy czas w tym schroniskowym życiu?

Czy może być bardziej ekstra niż wtedy, kiedy się nie można doczekać, aż psiolontariusz wreszcie rzuci to cacko z dziurką?

…a jak superowo, jak wreszcie można porwać i pobiec w dal siną:

I można się pozbawiać lęków dzięki wchodzeniu na różne takie ustrojstwa, co to nasi specjalnie dla nas postawili:

I tak super być z siebie dumnym, kiedy się już umie skakać wte:

…i nawet wewte:

Wspinaczki też można się uczyć, jak się jest zdolnym i ma się długi giry i lekki zad:

Czy może być coś fajniejszego od takiego jedynego czasu z psiolontariuszem, kiedy nic innego nie jest ważne…?

…kiedy niczego więcej się nie widzi dokoła…? Tylko my i oni…

Ale najważniejsze i najpierwsze to jest…

BIE…

…GA…

…NIE!

Wybieg jest właśnie głównie po to, żeby poczuć tak prawdziwie wiatr w sierściach, żeby pędzić, ile sił w łapach, żeby żaden sznurek nagle się nie skończył i nie szarpnął szeleczek, żeby nagle się nie zatrzymać, tylko żeby lecieć, pędzić, BIEC! To tak dużo daje, żeby czuć uciekającą ziemię spod łapek, żeby uszka powiewały, żeby ozór się majtał na wszystkie strony!

I można latać w locie piłki…

Można się uczyć ustawiać najidealniej:

I potem nasi są tacy dumni, że się udało!

Ćwiczymy też z patolkami:

Albo z chwytaniem obułapnie, to dopiero wyższa szkoła:

O polowaniu też pisałam, ale nie myślcie, że nasi jakieś żywe zabawki przynoszą, skąd! Tylko te okrągłe i gumowe wchodzą w grę.

Tutaj widzimy, że się nie udało, ale jakby, no… czasem ucieknie.

I to wszystko nie samemu, zawsze jest z nami ktoś z naszych, którzy nierzadko biegają razem z nami, a co najmniej są rzucaczami, co jest niezwykle ważną funkcją na wybiegu.

Widzicie, najpierw się pokazuje, za czym biec, wzrok się wlepia, a poooteem…      …znów się leci!

Wybieg to jest coś najważniejszego w schroniskowym świecie. Bez niego nie poznalibyśmy beztroski i tej wolności przeogromnej w łapach, i nie wiedzielibyśmy, jak to superowo jest tak pędzić przed siebie bez plączącego się, a co najgorsze – nie-nieskończonego sznurka…

I wiecie co… bo to, że my mamy wybieg, to nie znaczy, że wszyscy mają… W tym schronisku, co jest też naszych, ale jest na dole na mapie, nie mają takiego miejsca, gdzie można się wyszaleć porządnie, aaaleee… mogą mieć! Patrzcie, jest miejsce:

Może i wygląda teraz nieszczególnie, ale z Wami to możemy wszystko i zawsze, prawda? To miejsce jest zaraz przy ogrodzeniu schroniska, wystarczy tylko furtkę, wystarczy tylko ogrodzić, wystarczy wkopać w ziemię, co by podkopów żaden nie zrobił, wystarczy jeszcze tylko kolejne furtki, tylko….

To „tylko” to jest OGROM monetek. To się tak wydaje, że co to tam wbić kilka kijków i pomiędzy dać ze trzy sznurki, nic nie ucieknie. A to nie jest tak pstryk.

Pomóżcie tym psiumplom z dołu mapy poczuć się tak, jak my się czujemy, coooo….? Niech one też zobaczą, jak to jest… Jak klikniecie TUTAJ, to przeniesiecie się tak magicznie do zbiórki, co to nasi założyli i tam wszystko jest napisane – co będzie, ile czego trzeba i dlaczego. Wszystko tam jest, to wejdźcie, przeczytajcie, i jak macie wolne monetki, to tam jest instrukcja, jak je przekazać na ten cel.

Dziękuję wszystkim, którzy dbają tak o te nasze rozrywki, o to poczucie nasze dobre, o to budowanie mięśni, zwinności, refluksu…eee… refleksu!

I już teraz DZIĘKUJĘ wszystkim, którzy przyczynią się do poznania przez tych psiumpli z drugiego schroniska tego, bez czego my już żyć byśmy nie potrafili…


My ze Stańką prerefujemy inne formy aktywności. Stańka co prawda bardziej dba o naszych, żeby troszkę podźwigali, poschylali się i w ogóle. Jak? Ostatnio sprzątali, poskładali posłanka, a ona co? Zasadziła zad.

Myślicie, że dała się zgonić słowem? Skąd! Miętko, potrójnie nawet, napisałabym, więc gdzieżby tam ona by chciała zamieniać to na podłogę! Nasi musieli kombinować, jak ją zwlec stamtąd, a lekko nie było…

Ja jestem o wiele bardziej fajna, bo nasi nie muszą mi towarzyszyć ani nic. Podziwiać mogą, tego im odmawiać nie będę. Gimnastykuję się relugarnie, tylko Diega muszę wyganiać, bo razem to się nie mieścimy.

Polecam wszystkim! Całkiem w deskę jest!

2 komentarze

  1. Kasia Drzewiecka

    Pięknie napisane, prawdziwie i z wielkim uczuciem, jakby psiaki mogłyby się wypowiedzieć same, to myślę, że zrobiłyby to właśnie w ten sposób. Nic nie jest dla nich tak wpaniałe jak bieganie, zabawa bez ograniczeń…bez smyczy…

  2. ?????⚘??

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *