Smutne te scenariusze czasami.

Ktoś by powiedział, że jak w schronisku może być wesoły scenariusz, ale jak ktoś żył bez budy i deszcz na niego padał albo komuś zadek do ziemi przymarzał, albo łańcuch wrastał w szyję, to ja zapewniam, że w schronisku ma o wiele lepiej. To jednak nigdy nie będzie super miejsce na zawsze i nigdy nie będzie domem…

Fantia może i nie bardzo pasuje do reszty, więc ją dam na początku, ale z pewnych względów tu będzie. Fantia to ten miś:

Z boku też taka wełniasta:

Trafiła do nas w środku jesieni i ciutkę zaniedbana była, bo i ta sierść taka mocno średnia, i miejscami w ogóle jakoś było łysawo. Nic to, nasi się zajęli, jak wszystkimi, zalecili leczenie, ogłosili iii… szybko bardzo się znalazła dwunożna gotowa Fantię wziąć! Wszystko szło w dobrym kierunku, aż tu pewnego dnia wyszło, że ta dwunożna zabrać psiolaski nie może, bo tam jakieś bąble jej będą wyskakiwać na skórze czy inne rzeczy, kiedy będzie ją głaskać… Klops i to bynajmniej nie ten, na myśl, o którym tylko ślinka cieknie. Wytłumacz teraz Fantii, że jednak nie czeka na nią dom, że musi jednak się wystawiać do krat, jak inni… Jaka jest? Grzeczna i spokojna, chociaż jak to u terierów bywa – upartość też z niej wyłazi, bo jak nie chce iść na spacerze w tę stronę, to znaczy, że nie chce i już! Ja jednak wiem, że są tacy, którzy widzą w tym urok…

O Dolarze już pisałam jakiś czas temu.

Wtedy jednak nie było podpisanego takiego specjalnego papierka, dzięki któremu mógł iść do domu, ale już jest. Tylko domu brak… Dolar kiedyś miał swoje mieszkanko, miał swoją dwunożną, ale odeszła tam, skąd się nie wraca, a rodzina stwierdziła, że miejsca nie ma dla niewielkiego wzrostem i cienkiego posturą psa… A on grzeczny jest, po głaski przyjdzie, z innymi zwierzakami się zgodzi, taki jest. Chodzi po wybiegu i się telepie, chociaż mu nasi mówią, żeby się schował do siebie, ale gdzie tam… A co, jak akurat ktoś by go mógł wypatrzyć, a jego nie będzie akurat na zewnątrz? Czeka przestępując z girki na girkę, ziąb go w pachwinki szczypie, a domu nie widać…

Fire jest u nas… Trzeci raz.

Jak to? Tak to. Trafił tu jako dzieciak, został adoptowany, w domu dorósł, miał się całkiem dobrze, aalee jego dwunożni wyjeżdżali tam, gdzie mówi się inaczej niż tu, więc oddali psa z powrotem, tylko Fire nie trafił już do ciepełka, a po prostu do kojca, bo dorosły był… Minął jakiś czas, młody terier został wypatrzony przez kolejnego dwunożnego! Poszli na spacer, dogadali się, umowa została podpisana iii rozpoczął się znów szczęśliwy czas! Wspólne spacerki, mieszkanko w domu, radości… ….aż do dnia, w którym jego dwunożny nie odszedł tam, skąd się nie wraca… Rodzina nawet myślała o przygarnięciu, ale tam też komuś się bąble pojawiały swędzące od głaskania psa czy coś, a w innym domu nie bardzo było miejsce. Próbowali poszukać mu domu, ale się nie udało… Fire znów wylądował za kratami. Trudne to dla psa, który miał spacery, dużo ruchu, posłanko do spania, a może i kanapę, a tu znów kojec, buda, słoma, spacer co kilka dni… Fire uwielbia dwunożnych wszystkich bez wyjątku, tych mniejszych też, tylko z tego cieszenia się czasami skacze, bo już nie może wytrzymać na czterech łapach! W domu mieszkał, więc też wiadomo na milion procent, że umie się zachować. Tylko brać, ratować do terierowe życie… Byle na zawsze już, bo ile razy może pęknąć psie serce?

Ayla przyjechała do nas bardzo niedawno temu.   

Może będzie to dziwne, że komplementuję psiolaskę, ale no niech ją licho, jest cudna! Ja się nie mogę napatrzeć, ten krok sprężysty, te mięśnie, ten wyprost! No i ma raptem dwa lata, więc ledwo ledwo co. Historię też ma smutną, bo i ona do całkiem niedawna miała dom, ale tam się tak bardzo sytuacja skomplikowała, że nie było innego wyjścia, musiała Ayla do nas przyjechać. Czasami bywa i tak, że mimo smutku jak stąd w kosmos, nijak się to życie poukładać nie da. Psiolaska na szczęście trzyma się dzielnie, pokazuje, że bardzo dobrze ją wychowano, że jest do świata nastawiona najbardziej pozytywnie, jak się da i wciąż w niej jest dzieciuch.

Nadzieja jest ogromna, że długo nie posiedzi, że znajdzie najcudowniejszy dom na zawsze-zawsze i będzie kopytkować przez cały świat ze swoimi dwunożnymi… Ach, może też być super psiumpelką dla innych czworonogów, bo bawić się umie i dogadać w przyjaźni też. Psideałka!

Co zwierzak, to scenariusz inny. Oglądacie pewnie filmy, czytacie książki, więc wiecie, że bohaterowie mają przygody przeróżne, ale co by się nie działo, to w zdecydowanej większości opowieści zakończenia są jednak dobre… Tylko w przypadku schroniskowych bezdomniaków to Wy musicie być autorami dalszego ciągu…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *